• Piotr Zarychta
PostPrime/Post prime News/Wyniki/Noc z NBA: udana pogoń Lakers, urodzinowy Luka

Noc z NBA: udana pogoń Lakers, urodzinowy Luka

W środową noc NBA dała nam tylko 6 spotkań, ale było co oglądać. Lakers odrobili w czwartej kwarcie ponad 20 punktów straty, Luka Doncic uczcił 25. urodziny kolejnym triple-double, a w Chicago potrzebne były dwie dogrywki, żeby wyłonić zwycięzcę.

Telegraficzny skrót środowych meczów:

  • Pacers dzięki świetnej pierwszej kwarcie pokonują Pelicans
  • Luka z kolejnym triple-double i Mavs wracają na zwycięską ścieżkę
  • Anthony Edwards wciąż w rytmie na top 5 w głosowaniu na MVP
  • Dwie dogrywki były potrzebne, żeby Bulls pokonali Cavs
  • Nikola Jokic i spółka wykorzystali nieobecność De’Aarona Foxa
  • Lakers odrabiają 21 punktów straty i pokonują Clippers

Indiana Pacers (34-26) – New Orleans Pelicans (35-25) 123:114

  • Tyrese Haliburton nie jest już może pierwszą opcją w ataku jeśli chodzi o zdobywanie punktów, ale wciąż jako dyrygent sprawdza się fantastycznie. W starciu z Pelicans to do niego należały ważne akcje w czwartej kwarcie gdy w czterech kolejnych posiadaniach rozdawał asysty.
  • Łącznie w całym meczu miał 17 punktów i 13 asyst, a jeśli połączymy trzy ostatnie mecze w jego wykonaniu to mamy łącznie 30 asyst i zaledwie 3 straty. Jego kontrola tempa gry i tego co się dzieje na boisku jest wybitna. Trae Young, który jest drugi pod względem asyst w lidze nie ma tej umiejętności. Haliburton ewidentnie dąży w kierunku Chrisa Paula i jest to dla niego bardzo dobra droga rozwoju.
  • Ale nie zapomina o tym, żeby grać efektownie, nie tylko efektywnie:

  • Pacers wybitnie wręcz rozpoczęli mecz. W samej pierwszej kwarcie rzucili 40 punktów, trafiając 16 z 26 rzutów i notując aż 13 asyst. Mieli średnio ponad 1 asystę na minutę w tej części gry. Później nie byli już tak gorący i Pelicans regularnie zmniejszali straty, ale ostatecznie wygrali po raz 34. w sezonie i brakuje im już tylko jednego zwycięstwa, żeby wyrównać wynik z poprzedniego sezonu.
  • Pelicans nie byli w stanie grać wysokim składem. 7 minut Jonasa Valanciunasa przegrali różnicą 14 punktów. Dlatego Litwin nie wyszedł na boisko w drugiej połowie. Goście próbowali zmieniać obronę z krycia indywidualnego na elementy defensywy strefowej. To pozwalało im zmniejszać różnicę, z czego bardzo zadowolony był Willie Green:

Jestem bardzo dumny z naszych zawodników jak zareagowali na okoliczności. To był dla nas wyjątkowo trudny mecz. Odrobienie części z 20 punktów straty przeciwko naprawdę dobrej drużynie pokazało że wciąż się rozwijamy.

  • Przy pędzącej konferencji zachodniej każda czkawka może się odbić mocno w tabeli. Pelicans przegrali 3 z ostatnich 4 meczów i przy rozpędzonych Mavericks mają nad nimi tylko 0,5 meczu przewagi. Ale Pacers są w bardzo podobnej sytuacji. Dzięki tej wygranej są już bardzo blisko wyrwania się ze strefy Play-In.
  • Oba zespoły zagrają ze sobą już w piątek, tym razem w Nowym Orleanie.

Toronto Raptors (22-37) – Dallas Mavericks (34-25) 125:136

  • Luka Doncic w wielu aspektach jest pierwszy w NBA, co jest niezwykle trudne ze względu na całą historię ligi. Ostatniej nocy Słoweniec został pierwszym solenizantem, który zanotował triple-double z minimum 30 punktami. Ale od bicia takich rekordów dla Mavs ważniejsze są zwycięstwa.
  • Gdyby nie wczorajszy rzut Maxa Strusa, to przy dzisiejszej porażce Pelicans drużyna z Teksasu już byłaby w pierwszej szóstce zachodu.
  • Luka poprowadził kluczowy dla zdobycia przewagi atak Mavs w trzeciej kwarcie. Z 40 punktów rzuconych przez gości w tej części gry 11 było autorstwa Doncica, a dodał do tego jeszcze 6 asyst.

To taki zwykły mecz na triple-double. Był dzisiaj bardzo dobry. 25 lat znaczy, że będzie jeszcze lepszy wraz z dokładaniem kolejnych lat. – Jason Kidd

  • A gdy w czwartej kwarcie trzeba było grać kosz za kosz, obowiązki punktującego wziął na siebie Kyrie Irving. Uncle Drew rzucił w tej części połowę punktów drużyny (15 z 30), trafił 7 z 11 rzutów z gry i nie pozwolił Raptors ani na chwilę na złapanie wiatru w żagle i realną pogoń za wygraną.
  • Ale wygranej Mavs nie byłoby bez wsparcia zadaniowców. Ostatnio nie było z tym zbyt różowo, ale tym razem P.J. Washington rzucił 23 punkty, najwięcej od przeprowadzki z Charlotte, a jeszcze Tim Hardaway Jr. dorzucił 16, a Daniel Gafford 13.
  • Raptors przerwali tą porażką serię czterech zwycięstw. Od przerwy na weekend gwiazd jeszcze nie przegrali, ale kiedyś to musiało nastąpić. W każdym z tych meczów Scottie Barnes notował double-double, tym razem złożone z 19 punktów i 11 zbiórek.
  • Immanuel Quickley zdobył najlepsze w sezonie 28 punktów, a R.J. Barrett 26.

Minnesota Timberwolves (42-17) – Memphis Grizzlies (20-39) 110:101

  • Przed sezonem mówiliśmy, że koszykówka w NBA zwolniła dla Anthony’ego Edwardsa stając się łatwiejsza do kontroli. W lutym chyba ten proces poszedł jeszcze dalej. Nie zdziwię się jak skończy się to nagrodą dla zawodnika miesiąca.
  • Ostatnie 6 meczów to kolejno: 41 punktów, 34, 28, 29, 34 i dzisiaj znów 34.
  • Oczywiście rywal nie był zbyt wymagający, bo to Grizzlies z tylko jednym docelowym starterem, ale takie mecze potrafią być pułapką. A Edwards nie pozwolił Wolves w nią wpaść.
  • W trzeciej kwarcie przejął mecz, rzucając wtedy 17 punktów przy skuteczności 5/6 z gry i 6/6 z wolnych.
  • Karl-Anthony Towns nie był sobą po tym jak w poprzednim meczu nie zagrał ze względu na śmierć kolegi ze szkoły średniej. Zanotował double-double, ale nie był agresywny. Oddał tylko 13 rzutów, więc Wolves skierowali się do swojego najlepszego rezerwowego. Naz Reid rzucił 19 punktów.
  • Grizzlies przegrali trzeci mecz z rzędu, a Jaren Jackson jr. grając obok swoich rezerwowych lub graczy, którzy nie znajdą się w składzie na przyszły sezon rzucił 33 punkty.
  • Po trzech kwartach miał już 29 punktów i wtedy jego krycie przejął Edwards. Efekt? 1/6 z gry w czwartej kwarcie. Za to właśnie uwielbiamy Ant-Mana.

Chicago Bulls (28-31) – Cleveland Cavaliers (38-20) 132:123

  • Ten mecz był świetny, emocjonujący, ale zaczniemy od Jevona Cartera pokazującego swoją wersję Bena Simmonsa:

  • Na szczęście nie na tym będziemy się skupiali pamiętając o tym meczu. A będzie o czym pamiętać, bo Cavaliers jak tylko zaczął się dla nich trudniejszy kalendarz, to pojawiły się pęknięcia.
  • Z Mavericks udało się uciec spod topora po niesamowitym game winnerze Maxa Strusa, ale z Bulls już nie poszło. I co ciekawe zostali pokonani tą samą bronią, którą w poprzednich playoffs zastosowali Knicks, czyli atakowanie tablicy.
  • Billy Donovan wyszedł w piątce z Nikolą Vucevicem i Andre Drummondem i efektem była absolutna dominacja na tablicach. Ta dwójka miała łącznie 39 zbiórek, czyli tyle ile cały zespół Cavaliers. Łącznie Bulls mieli 74 zbiórki, najwięcej w sezonie, a także aż 25 na tablicy ofensywnej, również najwięcej w sezonie.

  • Dotychczasowy rekord sezonu 67 zbiórek łącznie. Oczywiście Bulls pomogły aż dwie dogrywki, ale wynik, a szczególnie przewaga nad rywalami jest imponująca. Tym bardziej, że Cavs są na drugim miejscu w całej lidze w odsetku zbiórek złapanych na własnej tablicy.
  • Bulls odpowiedzieli w ten sposób na dwie wygrane Hawks i będą walczyli o utrzymanie przewagi własnego parkietu w Play-In.
  • Ale nie samą walką pod tablicami wygrali ten mecz Bulls. Wielki był DeMar DeRozan, szczególnie w dogrywkach. Najpierw spudłował rzut na zwycięstwo na koniec czwartej kwarty. Ale w dogrywce to on poprowadził skuteczną pogoń i doprowadził do dogrywki. Najpierw trafił spod kosza, a potem faulowany przy rzucie za trzy punkty trafił wszystkie trzy rzuty wolne. Łącznie w dwóch dogrywkach rzucił 16 ze swoich 35 punktów.
  • Dla Cavaliers to pierwszy przegrany mecz z dogrywkami po 11 kolejnych zakończonych zwycięstwami.
  • Cała końcówka i dogrywki w jednym filmiku:

Denver Nuggets (40-19) – Sacramento Kings (33-25) 117:96

  • De’Aaron Fox poczuł ból w kolanie na rozgrzewce i ostatecznie nie wyszedł na boisko. To nie przeszkodziło Kings wyjść na wysokie prowadzenie 47:32. Nie przeszkodziło im też przegrać kolejne 20 minut aż 68:22. Ten mecz zrobił się tak jednostronny, że Nikola Jokic nie zagrał ani sekundy w czwartej kwarcie.
  • Ale swoje kolejne triple-double ma. 14 punktów, 14 zbiórek, 11 asyst i +37 w 32 minuty gry. Ale Aaron Gordon go pobił. Był +40 w 24 minuty. To taki mecz, w którym bije się rekordy w +/-.
  • Za dużo o tym meczu nie da się pisać, szczególnie przy tym co działo się w Chicago czy Los Angeles, ale jeszcze wyciągnę z tego spotkania dwie rzeczy. Nuggets wygrali z Kings pierwszy raz w sezonie, a Nuggets mają już bilans 6-0 gdy Jamal Murray rzuca 30 lub więcej punktów w tym sezonie.
  • Mistrzowie NBA wygrali wszystkie mecze po Weekendzie Gwiazd i znów wyglądają świetnie. Zobaczymy czy to chwilowe, czy może jak co roku przyszedł ten moment ich dominacji gdy zapewnią sobie pierwsze miejsce w konferencji.

Los Angeles Clippers (37-20) – Los Angeles Lakers (32-28) 112:116

  • LeBron James w pierwszej kwarcie dawał popis gimnastyki:

  • A w czwartej popis koszykówki:

  • Wchodząc w czwartą kwartę Clippers prowadzili 96:77, a największa różnica to było 21 punktów. Ale potem przybył on i rozwalił ten mecz.
  • W czwartej kwarcie James pokonał Clippers 19:16, trafił 5 trójek, miał do tego 4 asysty i poprowadził jedną z najbardziej imponujących pogoni w tym sezonie. A gdy Lakers już prowadzili, utrudnił mocno rzut na dogrywkę Kawhi’a Leonarda, zebrał piłkę i jeszcze uruchomił w kontrze Cama Reddisha. Kompletny występ. Do 40 tysięcy brakuje już tylko 40 punktów. Dzisiaj podejmą Wizards, więc teoretycznie jest na kim robić ten rekord, ale z drugiej strony to dzień po dniu i to z taką słabą drużyną. Nie zdziwię się jak dostanie odpoczynek.
  • Ale nie tylko samo zwycięstwo się liczy. Lakers pierwszy raz od 10 lat wygrali serię w sezonie z Clippers. Te 10 lat temu liderami obu zespołów byli Blake Griffin i Kobe Bryant. Trochę czasu minęło.
  • A co z Clippers? To już 3-5 w ostatnich 8 meczach i nagle wizja walki o top 3 zachodu oddala się zdecydowanie. Nie grał kolejny raz kontuzjowany Paul George. Nie chcę krakać, ale przed sezonem obawialiśmy się o zdrowie graczy Clippers. Czy to ten moment?
  • A na koniec jeszcze raz końcówka tego spotkania:

Podziel się:
Poprzedni Wpis
Następny Wpis
Dołącz do dyskusji

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *