Noc z NBA: Niesamowity buzzer Strusa, Heat i Celtics na fali
Max Strus został bohaterem dnia, a może nawet tygodnia i sezonu. Jego game winner z własnej połowy może okazać się akcją numer 1 w całym sezonie. Boston Celtics i Miami Heat wciąż na fali, działo się we wtorkową noc w NBA.
Telegrafniczy skrót:
- Luka Doncic rzuca 45 punktów, ale ostatnie słowo należy do Maxa Strusa
- Magic ziewając ogrywają Nets
- Warriors odzyskują Chrisa Paula i pokonują Wizards
- Hawks bez Younga coraz lepsi, tym razem ograli Jazz
- Celtics bez większych problemów radzą sobie z Sixers
- Pelicans rozjeżdżają wciąż kontuzjowanych Knicks
- Anthony Edwards prowadzi Wolves do pewnej wygranej ze Spurs
- Pistons odbijają się po zabranej szansie w poprzednim meczu i pokonują Bulls
- Bucks rozjechali Hornets
- A Thunder Rockets
- Heat z piątym zwycięstwem z rzędu
Cleveland Cavaliers (38-19) – Dallas Mavericks (33-25) 121:119
- Co to była za końcówka? Najpierw Mavericks wychodzą na jednopunktowe prowadzenie, zostawiają Cavs 2,9 sekundy a ci nie mają timeoutu. Reszta jest historią. Szybki rzut z własnej połowy i wygrana. Niemożliwy był Max Strus.
- Widać było po nim, że piłka dobrze leci, zanim jeszcze wpadła do kosza, on już zaczynał świętować.
- To była jego siódma trójka w tym meczu i poza nimi nie trafił ani razu. Donovan Mitchell dołączył z 31 punktami. Wystarczyły mu niecałe dwa sezony, żeby uzbierać 50 meczów z co najmniej 30 punktami. Takich graczy jest tylko czterech w historii Cavaliers.
- Według basketball reference rzut Strusa na zwycięstwo jest drugim najdalszym oddanym game winnerem od czasu wprowadzenia rzutu za 3 punkty. A najdłuższym oddawanym w momencie gdy drużyna przegrywa. Dalej rzucał tylko Devonte Graham w 2021 roku, ale to był rzut przy remisie.
- Jak sam przyznał po meczu, nie był to pierwszy taki rzut w jego życiu:
W czasie gry dla mojej uczelni wygrałem mecz rzutem z trzech czwartych boiska i wygraliśmy.
- Do błędu przy tej akcji przyznał się Luka Doncic, który nie zaatakował go wystarczająco agresywnie. Sam grał świetnie, miał 45 punktów, 9 zbiórek i 14 asyst.
- Kyrie Irving pierwszy raz zawitał do Cleveland jako zawodnik Mavericks. Został uhonorowany filmem po pierwszej kwarcie i dostał miłą owację. Donovan Mitchell nawet po meczu stwierdził, że jego zdaniem koszulka z numerem Kyriego powinna być kiedyś zastrzeżona w Cleveland.
Orlando Magic (33-26) – Brooklyn Nets (22-36) 108:81
- Kevin Ollie sprawił, że Brooklyn Nets grają chyba nawet gorzej od Detroit Pistons na początku sezonu. Co prawda wygrali w poniedziałek z Grizzlies, ale pozostałe trzy mecze wołają o pomstę. I nie wiem czy do nieba.
- W debiucie porażka 28 punktami z Raptors, potem 15 z Wolves i teraz 27 z Magic. Łącznie 70 punktów do tyłu w trzech meczach na cztery rozegrane.
- Do tego łącznie zdobyte 260 punktów w trzech meczach. W obecnej NBA to jest nie do wyobrażenia.
- Mikal Bridges może sobie śrubować rekord kolejnych meczów rozegranych (obecnie 450), ale trzeba od niego oczekiwać czegoś więcej niż 2/14 z gry, 0 punktów do przerwy i łącznie 4. Gdzie jest ten gracz, którego widzieliśmy w poprzednim sezonie?
- Szkoda gadać.
- Magic zagrali bez Paolo Banchero, który jest przeziębiony, ale wysilać się nie musieli. Franz Wagner 17 ze swoich 21 punktów rzucił w pierwszej połowie.
- Czterech kolejnych zawodników rzuciło 10 lub więcej i Magic zrewanżowali się srogo za dwie porażki z wcześniejszego etapu sezonu. Nets pokonali ich wtedy różnicą 20 i 28 punktów.
Washington Wizards (9-49) – Golden State Warriors (30-27) 112:123
- U Warriors w tym sezonie nie może być za różowo. Powiało optymizmem bo wrócił do gry po prawie dwóch miesiącach Chris Paul, ale nie zagrał z powodów osobistych Andrew Wiggins. Także miał być pełny skład, ale pełnego składu nie było.
- Do tego do przerwy jakby nie było Stephena Curry’ego. 0/7 z gry w tym trzy airballe, 0/6 za trzy i tylko dwa punkty przewagi gości nad Wizards. To pierwszy raz od listopada 2012 roku gdy Steph nie zdobył żadnego punktu w pierwszej połowie meczu.
- Ale potem przyszła trzecia kwarta wygrana 38:17 i już było tak jak być powinno. Rozstrzelał się w tej części Klay Thompson trafiając 4 trójki. Łącznie w całym meczu miał 25 punktów i 6 celnych rzutów zza łuku.
- Warriors są już 6-1 odkąd zaczął być rezerwowym i widać, że pasuje im to miejsce, w którym gra. Sam to skomentował krótko.
Z naszej ławki rezerwowych do gry wchodzi na obwodzie dwóch przyszłych Hall-of-famerów. To bardzo rzadkie i jesteśmy z tego dumni.
- Tym drugim oczywiście jest Chris Paul, który w pierwszym meczu po powrocie zagrał blisko 22 minuty, miał 9 punktów, 6 asyst, 4 przechwyty, a jego minuty Warriors wygrali różnicą aż 17 punktów.
- Warriors łącznie mają bilans 11-3 w ostatnich 14 meczach, a łączy się to z przesunięciem do pierwszej piątki Jonathana Kumingi. W ostatnich spotkaniach był nieco mniej efektywny, bo poprawił się Andrew Wiggins, ale gdy zabrakło Kanadyjczyka, to Kuminga znów był agresywny. Rzucił 21 punktów trafiając 10 z 13 rzutów z gry i dołożył 5 asyst. Jest moim osobistym MIP tego sezonu. Ale oczywiście na zdobycie tej nagrody nie ma szans.
- Aha, Wizards też grali w tym meczu. Tyus Jones zorientował się, że trzeba grać na swój wysoki kontrakt w lato. Rozdał rekordowe w karierze 17 asyst i w ostatnich 6 meczach notuje średnio 13,2 asysty i 1,5 straty. To jest chore!
- Pierwszy raz przeciwko sobie zagrali Draymond Green i Jordan Poole. Pierwszy skończył mecz z 6 punktami, 8 zbiórkami i 8 asystami. Ten drugi z 12 punktami i 5 asystami.
- Dla Wizards to 12. porażka z rzędu. W tabeli dogonili ich Pistons.
Atlanta Hawks (26-32) – Utah Jazz (27-32) 124:97
- Gdy zaraz po trade deadline pojawiały się głosy o tym, że w lato Lakers i inne drużyny będą chciały wyciągnąć z Atlanty Trae’a Younga, to wielu pukało się w głowy. Przecież to ich lider, najlepszy zawodnik. Nawet jeśli miałby odejść to za duże pieniądze.
- Tymczasem odniósł kontuzję i widać po drużynie jak odżyła. Ostatnie trzy mecze z Youngiem to trzy porażki. Pierwsze dwa bez niego to dwa zwycięstwa.
- I to oba imponujące, bo z Magic wygrali różnicą 17 punktów, a ostatniej nocy upokorzyli Jazz różnicą 27 punktów.
- A sami nie zagrali jakiegoś wybitnego meczu. Popełnili 17 strat, nie trafili ponad połowy swoich rzutów, za trzy tylko 12 trójek, a i tak dobili to 124 punktów.
Nagle bez Younga zaczęła działać też obrona. Dwa mecze z rzędu zatrzymali przeciwników poniżej 100 punktów, co im się w tym sezonie nie zdarzyło ani razu. A przecież mają 27. obronę w lidze.
- Jalen Johnson. Tak, to jest całe zdanie. Ten zawodnik jest ich amuletem w tym sezonie, gościem który robi największą różnicę. On jest drugim po wymienionym wyżej Kumindze moim prywatnym MIP. Przeciwko Jazz miał 22 punkty i 13 zbiórek i jest w naprawdę dużym sztosie.
- Praktycznie w każdej kategorii statystycznej robi najlepsze liczby w karierze. Ostatnie 8 meczów w jego wykonaniu to 17,3 punktu, 10,9 zbiórki i do tego 4,0 asysty. Robi wszystko na boisku. Gdy gra Hawks mają bilans 22-22, bez niego 4-10. Więcej dodawać nie trzeba.
- W Atlancie mają jeszcze o co walczyć. Mogą wyprzedzić Bulls i zająć 9. miejsce, dzięki czemu być przynajmniej gospodarzem w pierwszym meczu Play-In.
Boston Celtics (46-12) – Philadelphia 76ers (33-25) 117:99
- Jedną z najważniejszych broni Celtics w tym sezonie są rzuty za 3 punkty. Oddają ich najwięcej w lidze, ponad 42 próby na mecz i trafiają 38,2% co jest czwartym wynikiem. Sixers zatem wiedząc, że nie mają Joela Embiida postanowili im to zabrać.
- Drużyna z Bostonu oddała tylko 22 trójki w całym meczu, najmniej w sezonie. Poprzedni mecz z najmniejszą liczbą prób to spotkanie z Magic w końcówce listopada, kiedy tych trójek było 29. We wszystkich kolejnych meczach było ich ponad 30.
- Więc Celtics musieli się cofnąć o kilka lat do koszykówki, która wymagała innego grania. I bardzo zadowolony był z tego Joe Mazzulla:
Wygrywamy na różne sposoby. Nie zawsze musimy to robić trójkami. Zawsze bierzemy to na co nam pozwala obrona rywala i jesteśmy jednymi z najlepszych w tej materii. Taka jest nasza filozofia – próbuj najlepszych dostępnych rzutów.
- Mimo takiej próby, za którą warto chwalić Nicka Nurse’a mecz rozstrzygnął się praktycznie w trzeciej kwarcie. Sixers bez Embiida po prostu brakuje amunicji w ataku. Jest Tyrese Maxey, który rzucił 32 punkty, ale jako zespół nie zdobyli nawet 100.
- Bez Embiida mają już bilans 4-8 i przegrali cztery z ostatnich 5 spotkań. Widmo grania w Play-In jest już bardzo realne. Magic i Pacers, którzy plasują się za nimi mają stratę tylko 0,5 meczu, a Heat po pięciu wygranych z rzędu już ich wyprzedzili. Na szczęście spadnięcie poniżej 8. miejsca im nie grozi. Ale ono jest coraz bardziej realne.
- Celtics tymczasem mają 9 zwycięstw z rzędu i może wreszcie jako pierwsza drużyna w tym sezonie zrobi dwucyfrową serię wygranych.
New York Knicks (35-24) – New Orleans Pelicans (35-24) 92:115
- Pomimo braku Jalena Brunsona Knicks trzymali się w meczu dość długo. Dość długo, czyli do końca trzeciej kwarty, bo wtedy przewaga Pelicans wynosiła tylko 7 punktów.
- Ale wtedy uruchomił się ten, w którego bardzo wierzy Maciek, czyli Trey Murphy. 5/5 z gry, 4/4 za trzy, do tego dwa wolne i łącznie 16 zdobytych punktów w samej czwartej kwarcie.
- W ogóle Pelicans byli nie do zatrzymania. Spudłowali tylko dwa rzuty na 14 prób, z linii byli prawie bezbłędni 10/11 i mają kolejne zwycięstwo.
- Murphy łącznie uzbierał 26 punktów, 24 dołożył Brandon Ingram, a 21 Zion Williamson.
Dla Ziona to był 162. mecz w karierze. Czyli ma już prawie dwa pełne sezony rozegrane. Tylko że właśnie kończy sezon numer 5…
- Knicks do kontuzjowanych Randle’a, Anunoby’ego i Robinsona dopisali przed meczem Brunsona (szyja) i Hartensteina (ścięgno Achillesa).
- Przy braku kreatorów (rozgrywającym był Miles McBride) Knicks nie mogli znaleźć dobrych pozycji do rzutów i grając składem mocno opartym na graczach, którzy powinni być w G-League (Jericho Sims, Jacob Toppin, Charlie Brown Jr., DaQuan Jeffries) trafili tylko 37% rzutów z gry.
- Pelicans wygrali 7 z ostatnich 10 meczów i wciąż utrzymują się minimalnie przed Play-In.
Minnesota Timberwolves (41-17) – San Antonio Spurs (11-48) 114:105
- Anthony Edwards co prawda lekko podkręcił kostkę w pierwszej połowie, ale na boisko wrócił, zrobił to co zwykł robić w lutym, rzucił 34 punkty.
- Było to potrzebne, bo spotkanie opuścił z powodów osobistych Karl-Anthony Towns. Przed meczem KAT wrzucił na swojego instagrama zdjęcie kolegi z drużyny licealnej żegnając go. Chris Finch powiedział, że ma nadzieję, że absencja Townsa to będzie tylko jedno spotkanie.
- Edwards tymczasem w lutym notuje średnio 30 punktów na mecz i wreszcie jest tym gościem, którego chcemy. Przejął jeszcze bardziej drużynę pod siebie.
- Jeśli chcą utrzymać prowadzenie w konferencji, to muszą wygrywać, bo Thunder nie próżnują i też wygrywają. Bilans mają wciąż taki sam i walka o rozstawienie będzie mamy nadzieję do samego końca sezonu.
- A dlaczego przegrali Spurs?
30 punktów po stratach, to jest dno. Za każdym razem jak na tyle pozwalaliśmy, to ktoś kopał nam tyłek. Wszystko inne nie ma już wtedy znaczenia. – Gregg Popovich
- Wydaje się, że cierpliwość Popovicha się już kończy. I tak długo wytrzymał. Dzisiaj ofiarą był Jeremy Sochan, który zrobił błąd już na początku trzeciej kwarty i w ramach kary usiadł na ławkę i nie wrócił już na boisko. Skończył z 16 minutami, 2 spudłowanymi rzutami, 1 asystą i 1 faulem. Pusty przebieg.
- Spurs przegrali 12 z ostatnich 13 meczów.
Chicago Bulls (27-31) – Detroit Pistons (9-49) 95:105
- Detroit Pistons dogonili kogoś w tabeli. To wydawało się niemożliwe, tymczasem po ruchach Troya Weavera podczas trade deadline, innych decyzjach związanych z rotacją Monty’ego Williamsa drużyna z Michigan zaczyna sensownie wyglądać.
- Po zawieszeniu wrócił Isaiah Stewart i z nim w składzie w ostatnich 7 meczach Pistons mają bilans 4-3. Nagle coś tam się wydarzyło i może ta końcówka sezonu chociaż nie będzie stracona?
- Oczywiście nie byłoby tego zwycięstwo gdyby nie „wybitna” postawa Bulls w rzutach za 3 punkty. Trafili 2 na 29 prób. To gorzej niż ostatnio nasza reprezentacja podczas dostawania batów od Macedonii Północnej. Tylko że Bulls mogą się odbić w następnym meczu jeszcze w tym tygodniu. A niesmak po naszej kadrze zostanie na kilka miesięcy.
- Oddajmy Pistons to co ich, Cade Cunningham rzucił 26 punktów, a cała pierwsza piątka wygrała swoje minuty. Najmniej Ausar Thompson, który i tak miał +14. Pozostali ponad +20. Wszyscy czterej.
Milwaukee Bucks (38-21) – Charlotte Hornets (15-43) 123:85
- Wybaczcie, ale z tego meczu nie ma sensu pisać wielkiej relacji. Będzie więc krótko.
- Hornets do przerwy rzucili 26 punktów. Bucks w swojej najgorszej ofensywnie drugiej kwarcie rzucili 26 punktów.
- Skończyło się tylko 38 punktami, bo Hornets wygrali ostanią kwartę różnicą 9 punktów. Po trzech było 47 przewagi.
- Aleksiej Pokusevski podpisze kontrakt z Charlotte. Musiał być bardzo zdesperowany.
Oklahoma City Thunder (41-17) – Houston Rockets (25-33) 112:95
- Drugie miejsce na zachodzie, sześć zwycięstw z rzędu, top 5 w efektywności ataku i obrony. A to wszystko będąc drugą najmłodszą drużyną NBA. Coś wam to przypomina? Thunder z Durantem, Westbrookiem, Hardenem i Ibaką? Oby tym razem nie rozwaliło tego skąpstwo właścicieli klubu.
- Ten mecz był rywalizacją do około 5 minut przed końcem pierwszej połowy. Wtedy jeszcze był remis. Do przerwy Thunder prowadzili już różnicą 10 punktów i po prostu nie kwapili się do tego, żeby skończyć plus 30.
- Shai dalej śrubuje swoje rekordy, już 43. raz w tym sezonie rzucił 30 lub więcej punktów. Co prawda w historii daje mu to dopiero ex-aequo 58. miejsce, ale w tym sezonie jest to najlepszy wynik w lidze.
- Jalen Williams z kolei po cichu notuje niesamowity rok kalendarzowy 2024. W 23 meczach notuje średnio 20,4 punktu, 5,5 asysty, trafia 56% z gry i aż 49% za trzy.
- Tym razem dołożył 24 punkty, a Chet Holmgren 18 i 13 zbiórek.
- To już sześć zwycięstw z rzędu Thunder.
Portland Trail Blazers (15-42) – Miami Heat (33-25) 96:106
- Kolejne kłody pod nogi Heat? A jakże, kontuzja Tylera Herro, która nie pozwoliła mu grać. Ale było nieco łatwiej, bo po zawieszeniu wrócili Jimmy Butler i Nikola Jovic, a po kontuzji Terry Rozier. Ale jak to Heat trzeba było trochę dramaturgii i odrabiania 10 punktów straty.
- Jimmy rzucił 22 punkty i rozdał 9 asyst, Rozier zagrał chyba najefektywniej od czasu przenosin z Charlotte na 19 punktów.
- Heat wygrali w ten sposób 5. mecz z rzędu i nagle są na 5. miejscu na wschodzie. A piąte miejsce to na dzisiaj rywalizacja w pierwszej rundzie z Knicks, a w drugiej potencjalnie z Celtics.
- Kochamy te rywalizacje. Oby nam się spełniły.
Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.