• wooden
PostPrime/Post prime News/Wyniki/Noc w NBA: MLK Day

Noc w NBA: MLK Day

Jest taki jeden dzień w roku w NBA, gdzie możemy oglądać zazębiające się mecze przez cały wieczór, wieczór polskiego czasu. Następuje wtedy ten magiczny moment, że gdy tylko kończy się jedna końcówka spotkania, to od razu trzeba przełączyć na kolejną, a emocje się potęgują, nawet jeśli na koniec okazuje się, że wcale nie musiały być aż tak duże.

To Martin Luther King Day, tradycyjnie rozgrywany w jeden z poniedziałków stycznia i także tym razem nie zawiedliśmy się jakością dostarczonych nam przez NBA spotkań.

Co ważne – NBA na MLK Day wcale nie ustawia hitów terminarza. Raczej daje masę średniej jakości matchupów, które przede wszystkim zapowiadają się na bardzo wyrównane, niekoniecznie na hity. Tak więc tacy Warriors dostali Grizzlies, którzy gdyby byli zdrowi to daliby bardzo równy mecz, Thunder – Lakers, w końcu obie drużyny miały przed sezonem over/under na poziomie 44.5 zwycięstwa, a Pistons – Wizards. Sami się domyślacie czemu. Mecze mają być równe i ciekawe, niekoniecznie z najwyższej półki. I tak było i tym razem.

Co się działo?

  • Joel Embiid wrócił na boisko i znowu grał jak niekwestionowany MVP, którym prawdopodobnie nie zostanie
  • Kyrie Irving i Tim Hardaway Jr. złożyli się na 83 punkty, a Mavs bez Luki przetrwali bardzo nerwową końcówkę z Pelicans
  • Detroit Pistons wygrali po raz czwarty w tym sezonie, w czym mocno pomogło to, że rywalami byli Wizards
  • Orlando Magic wygrali w końcówce wygraną w Nowym Jorku przeciwko pozbawionym Brunsona Knicks
  • Atlanta Hawks gromiła do przerwy Spurs, a w końcówce mało co nie musiała klęknąć przed wielkim Jeremym Sochanem i jego kolegą z kosmosu
  • Kompromitacja Warriors i uśmiech GG Jacksona
  • Big Ball Bulls nie wystarczył na Cavs
  • Automat z Bostonu i dziwni Raptors
  • Slugfest na Brooklynie. Koszmarny mecz mimo dogrywki.
  • Jazz płoną, spalili Pacers żarem swoich serc
  • Dziadzia LeBron pokazuje dzieciakom z OKC, że wciąż żyje

Jeremy Sochan zagrał prawdopodobnie swój najlepszy two-way mecz sezonu.

Wniósł do gry dużo energii i dobrej obrony, a w pierwszej połowie był jedynym zawodnikiem Spurs, który wyszedł na boisko walczyć. Za to w końcówce poprowadził run, który mało co nie skończył się gigantycznym upsetem. Znakomicie się na to patrzyło, zupełnie inny gracz niż ta jego wystraszona wersja z początku sezonu.

 

Houston Rockets 115 : 124 Philadelphia 76ers

  • Po tym jak Rockets zaczęli od przewagi 17-16, Sixers odpowiedzieli runem 28-6, prowadzili 44:23 i to już nigdy nie był mecz
  • Joel Embiid w 17 kolejnym meczu zaliczył co najmniej 30 punktów (pierwsza taka seria od około 50 lat) i w 16 kolejnym meczu zaliczył 30 punktów i 10 zbiórek – wyrównał tym najlepszą tego typu serię Kareema, a dłuższe notował już tylko Wilt Chamberlain
  • Embiid grał zdecydowanie za długo w czwartej kwarcie, ale ewidentnie polował na tę dziesiątą zbiórkę i 40 punktów. Zaraz po tym jak skończył kompletować linijkę 41-10, od razu usiadł na ławce.
  • Joel gra jak MVP, ale pewnie nim nie zostanie. Żeby dostać nagrodę, gracz może opuścić maksymalnie 17 spotkań w sezonie – Embiid już opuścił 10 z 38 rozegranych przez Sixers spotkań.

New Orleans Pelicans 120 : 125 Dallas Mavericks

  • Taki sam mecz Pels ostatnio wygrali rezerwami – tym razem wyszli pełnym składem i… przegrali
  • To wszystko przez to, że drugi raz w historii Dallas, dwóch ich zawodników rzuciło po 40 punktów. Pod nieobecność Luki byli to:
    • Kyrie Irving – 42/7/7
    • Tim Hardaway Jr. 41/2/2 i 9/15 za 3
  • Pelicans prowadzili przez prawie całą drugą połowę, ale w końcówce Mavs ich doszli, a próby powrotu do gry rywali skutecznie gasiły wielkie trójki Granta Williamsa i Josha Greena
  • Zion Williamson był najlepszym ofensywnym graczem Pelicans – 30 punktów z 17 rzutów… ale:
    • Mając wolne na remis w samej końcówce trafił tylko 1/2
    • Jakim cudem taki kark zbiera tylko jedną piłkę w meczu???
    • Jakim cudem taki atleta potrafi być tak fatalnym obrońcą, gość nie tylko daje się ogrywać 1 na 1, ale też często zwyczajnie zajmuje na boisku złą pozycję w defensywie i przez to nie nadąża z rotacją

Detroit Pistons 129 : 117 Washington Wizards

  • Dać sobie rzucić pozbawionym Cade’a i Bojana Pistons 129 punktów to wystarczający powód, żeby rozwiązać organizację Wizards
  • Równie dobrym jest fakt, że Jordan Poole wiezie się jakby było +50 w meczu na styku i zaraża tym resztę drużyny, która w konsekwencji robi potwornie głupie akcje na swagu gwiazd ale skillu g-league’owców
  • Klasycznie przeciwko frontcourtowi Wizards, gwiazdą był center rywali
    • Jalen Duren zrobił tutaj 20/19/4 przy 8/8 z gry w 26 minut
    • Nawet James Wiseman wyglądał przeciwko Wizards kompetentnie i przyzwoicie w obronie – ale to tylko Wizards, spokojnie
  • Drugą gwiazdą był Alec Burks – 34 punkty z 17 rzutów i 8/12 za 3. Ten weteran nigdy przesadnie nie szuka podań i gry zespołowej, ale kiedy trafia to TRAFIA.
  • Trzecią – Jaden Ivey – najwaleczniejszy z graczy Pistons. Widać, że ten drugoroczniak cierpi przegrywając i w tych wszystkich ciasnych meczach Detroit, to on szarpał najbardziej. Co prawda rozgrywający z niego taki jak z Jeremy’ego Sochana – to dla niego sztuczna pozycja i robi masę głupich strat, ale kiedy trzyma się tego co umie i do niezłego rzutu dokłada wściekłe atakowanie obręczy i wykorzystywanie swojego atletyzmu w obronie (3 bloki), to ogląda się go po prostu rewelacyjnie
  • Monty Williams znowu wyszedł na dwóch centrów z Isaiahem Stewartem na PF i fakt, że tym razem wyszło, pewnie go zachęci do kontynuowania tego skazanego na porażkę eksperymentu. Oczy będą krwawić w Detroit.
  • Ausar Thompson wreszcie został zwolniony ze smyczy i był świetny – 14/8/2/3 przy 6/8 z gry i atletyzmie wręcz bijącym od niego przy każdym kontakcie z piłką:

  • Próbowałem tego uniknąć, ale nie umiem. Killian Hayes proszę Państwa!

Orlando Magic 98 : 94 New York Knicks

  • Straszny slugfest jak na obecne standardy NBA
  • Julius Randle był dużo gorszy od Juliusa Randle 2.0 (Paolo Banchero):
    • Oryginał poszedł w 15/6/5 przy 5/18 z gry i masie złych decyzji zabijających flow ataku drużyny
    • Upgrade 20/6/3 przy 9/19 z gry, ale podejmował dużo lepsze dla drużyny decyzje i chociaż trochę bronił
  • To cud i wielka praca Toma Thibodeau, że przy takim meczu Randle’a i braku Jalena Brunsona, Knicks prawie wygrali ten mecz
  • Na pewno pomógł w tym bardzo dobry od odejścia Quickleya Miles McBride – 8/17 z gry, w tym 4/10 za 3 i 20 punktów
  • OG Anunoby dalej jest abstrakcyjnie plusowym graczem, tym razem +2 w porażce, linijka 17/2/4 i wszystkie małe rzeczy jakie mógł tylko robić, żeby pomóc drużynie.
  • Dla Magic świetny z ławki był duet niedawnych starterów:
    • Wendell Carter Jr – 17 punktów przy 7/11 z gry i rewelacyjny touch przy obręczy
    • Cole Anthony – 15/4/5/2 z 12 rzutów i najwyższe na boisku +18

San Antonio Spurs 99 : 109 Atlanta Hawks

  • Hawks prowadzili już 69:34 do przerwy i po prostu bezczelnie się bawili kosztem graczy Spurs
  • Schodząc do szatni Trae Young miał 29 punktów i 9 999 punktów w karierze
  • Więc oczywiście ktoś mu o tym powiedział i w drugiej połowie totalnie się zaciął i kompletnie wypadł z rytmu, wytrącając z go też całą drużynę.
  • Z drugiej strony w pierwszej połowie dla Spurs grał tylko Jeremy Sochan – rzucił 15 z 34 punktów drużyny i miałby ich więcej, gdyby jego koledzy nie siłowali kolejnych cegieł zamiast podać mu piłkę.
  • Cała sytuacja strasznie wkurzyła Gregga Popovicha, który na start drugiej połowy… posadził całą pierwszą piątkę poza Sochanem.
  • Pomogło.
  • Jeremy dalej był świetny w drugiej połowie, ale dołączyli do niego Julian Champagnie i, przede wszystkim, Victor Wembanyama
  • Francuz skończył mecz z linijką 26/13/2/2/5 i wszystkie swoje punkty zdobył w drugiej połowie
  • W końcówce dramatycznie się dławiącą Atlantę Spurs doszli już nawet na -6 i wydawało się, że największy upset sezonu wisi w powietrzu – run prowadzili Jeremy Sochan jako rozgrywający i Wembanyama jako go-to guy
  • Niestety, do zabawy postanowili się przyłączyć Devin Vassell i Keldon Johnson – spudłowali masę kluczowych rzutów, podjęli mnóstwo złych decyzji i skończyli wspólnie na łącznej skuteczności 3/22.
  • To nie zmienia faktu, że Sochan był po prostu świetny: 23/8/4/2/2 i sporo okrzyków komentatorów z national TV.

Gdyby Jeremy Sochan mógł grać 82 mecze w sezonie przeciwko Atlanta Hawks mielibyśmy All Stara – Piotr Zarychta

Golden State Warriors 107 : 116 Memphis Grizzlies

  • Ten sezon… i ta drużyna Warriors rozpadają się na naszych oczach
  • Jedna rzecz to przegrać mecz. Zupełnie inna rzecz to przegrać mecz, w którym Ty bardzo chcesz… musisz wygrać, a rywalowi trochę to wisi, bo jest w teorii tak dużo słabszy, że gra już tylko dla siebie, nie dla zwycięstw
  • Steph Curry wrócił po krótkiej nieobecności, ale od jakiegoś czasu nie jest aż takim gamechangerem. Niby 26/4/8/2/1 zrobił w typowy dla siebie sposób, ale tylko 3/9 z gry i 1/1 z wolnych to nie są wyniki lidera, który za nic nie da drużynie przegrać.
  • Nie pomógł też powrót Draymonda Greena – 7/7/4/1, do tego 3 straty i 4 faule
  • Ani kolejne czary z S5 Steve’a Kerra – tym razem wyszli w niej Wiggins, Saric i Looney, a z ławki grali Podziemski, Kuminga, Green i Trayce Jackson Davis
  • Warriors po prostu są starzy w swoim sercu, a młodzi gracze ciągle są tylko pomocnikami gwiazd
  • GSW prowadzili przez większość meczu, ale nie mogli nigdy odskoczyć na więcej niż 5-6 punktów i kiedy rywale rzucili się na nich w czwartej kwarcie – nie mogli znaleźć żadnej odpowiedzi.
  • Grizzlies wygrali ten mecz mimo tego, że jako jedyny w S5 dobrze zagrał Vince Williams – 24/7/4/2/1 nowego lidera Memphis, a Jaren Jackson Junior nie był sobą – 4/20 z gry i 3/14 za 3
  • Zdecydowała gra ławki – 57 punktów rezerwowych Grizzlies, z których każdy zdobył przynajmniej po 11 punktów
  • Najlepszy z ławki był GG Jackson, kiedyś kandydat do top5 swojego draftu, potem pick Memphis z drugiej rundy, a teraz najmłodszy gracz w NBA. Zagrał drugi kolejny mecz na 20 punktów: 23/6/1/2/2 przy 6/9 z gry.
  • Spójrzcie na to, przeurocza scenka:

Chicago Bulls 91 : 109 Cleveland Cavaliers

  • Wreszcie jakiś blowout… choć oczywiście nie bez historii.
  • Cavs prowadzili od samego początku, już w pierwszej kwarcie wychodząc na +20 i cały mecz kontrolując grę na 10-20 punktów przewagi
  • A jednak – ten zadziorny team Bulls każdego potrafi zaskoczyć. Od stanu 53-74 zrobili długi run 28-6, grając na dwóch wysokich – mało prawdopodobną parę Vucevic / Drummond i kompletnie zaskakując tym Cleveland
  • Nagle na 10 minut przed końcem meczu to Chicago prowadziło 81-80
  • Wtedy jednak na kilka minut Donovan zrezygnował ze swojego big ballu i to wystarczyło, żeby Cavs odzyskali życie – kiedy po dwóch minutach znowu zobaczyliśmy parę Vuc/Dre, na tablicy wyników było już 81:90, a Cleveland wróciło do swojego rytmu gry, zamykając spotkanie runem 10:29.
  • Andre Drummond był w tym meczu rewelacyjny 8/10/1/2/2 przy 3/3 z gry w 21 minut – to najlepszy rezerowy center w lidze w tym momencie

Boston Celtics 105 : 96 Toronto Raptors

  • Spotkanie pod kontrolą Bostonu – Raptors tylko w 3 kwarcie dali radę wyjść na chwilę na prowadzenie
  • Dziwne rzeczy w Toronto – od wymiany z Knicks, świetnie grają pozyskani z Nowego Jorku RJ Barrett i Immanuel Quickley, ale nieco nam przygasł Scottie Barnes, któremu nagle brakuje nieco asertywności i nie może znaleźć swojej optymalnej roli na boisku
  • Raptors wszystkich kompletnie zaskoczyli wychodząc w pierwszej piątce Jontayem Porterem na centrze. Chłopak kiedyś był talentem niewiele mniejszym niż jego brak – Michael Porter Junior – ale seria koszmarnych kontuzji niemal skończyła jego karierę. I teraz nagle pojawia się w S5 Raptors – ich trener Darko Rajakovic to nie gorszy szaleniec niż jego poprzednik, Nick Nurse
  • Celtics znowu nieco na autopilocie – ich pierwsza piątka jak zawsze działała jak maszyna, mimo że już niemal tradycyjnie dali odpocząć jednemu z graczy swojego core – tym razem nie zagrał Jaylen Brown

Miami Heat 96 : 95 Brooklyn Nets

  • Obrzydliwy w oglądaniu slug fest – po regulaminowym czasie gry był remis po 88
  • Oczywiście więc, że Heat to wygrali. Jakoś.
  • Pomógł powrót Jimmy’ego Butlera – 31 punktów z 12 rzutów i masa czasu spędzona na linii.
  • Nets prowadzili + 16 jeszcze w drugiej połowie, Heat przez całą czwartą kwartę, ale dali się dogonić, a potem Nets przez całą dogrywkę ale dali się przegonić.
  • Duże emocje – gówniany mecz, grany wręcz w ślimaczym tempie.
  • Jednak niewiele highlightów – do dogrywki doprowadził Mikal Bridges dwoma rzutami wolnymi na 4s przed końcem.
  • Gamewinnerem za to okazały się dwa rzuty wolne Jimmiego Butlera na 12 s przed końcem dogrywki
  •  Nie rób sobie tego i nie oglądaj tego meczu.

Indiana Pacers 105 : 132 Utah Jazz

  • Osłabieni Pacers przyjechali na jeden z najtrudniejszych terenów w lidze – do Salt Lake City, gdzie gorący Jazz się po nich po prostu przeszli.
  • Gospodarze prowadzili od początku do końca, w tym +26 po 3 kwartach, typowy kontrolowany blowout
  • Nikt w Jazz nie zagrał więcej niż 29 minut
  • Lauri Markkanen – 32/10 z 15 rzutów
  • Jazz mają już więcej wygranych niż będący na 8. miejscu na Zachodzie Phoenix Suns
  • Uważajcie na rookie Keyonte George’a – chłopak naprawdę ma rookie wall już za sobą – 19 punktów i 5 asyst wczoraj – jego czytanie gry od jakiegoś czasu jest na wyraźnie wyższym poziomie
  • To już 6 kolejna wygrana Jazz i 9 kolejna wygrana u siebie, nic dziwnego że humory dopisują

Oklahoma City Thunder 105 : 112 Los Angeles Lakers

  • Do cieniujących ostatnio Lakers, przyjechali świetnie ostatnio Thunder. Więc oczywiście, że wygrali Lakers.
  • Przez 3 kwarty wyglądało na to, że Oklahoma w końcu przełamie rywali i wygra ten mecz
  • Jednak kiedy LA zaczęło ostatnią odsłonę z przewagą +7… LeBron James urządził młodym rywalom klinikę z kontroli tempa i rytmu gry – 8 punktów, 3 asysty i 4/5 z gry w tej odsłonie.
  • Thunder nawet wtedy się nie poddawali – te dzieciaki są niezatapialne – 5 zbiórek w ataku i 7 wymuszonych strat Lakers dało im sporą szansę, ale SGA i Isaiah Joe po prostu nie mogli trafić do kosza – złożyli się na 4/13 z gry w 4 kwarcie.
  • Dzień jak codzień dla J-Duba – 25/3/6/3 przy 10/18 z gry. Jest piękny.
  • Duże zwycięstwo dla Lakers, którzy tym samym przeskoczyli w tabeli Rockets i są na 10. miejscu na Zachodzie.
  • Pamiętasz jak LeBron w trakcie rozgrywek ProAm zepsuł Cheta Holmgrena i wszyscy się śmiali, że to nie miejsce na takie patyki w lidze? No cóż:

Podziel się:
Poprzedni Wpis
Następny Wpis
Autor
Dołącz do dyskusji

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *