• wooden
PostPrime/Blog post/Felietony/Historia jednego rzutu

Historia jednego rzutu

Nie masz siły, pot zalewa oczy, a mięśnie już Cię nie słuchają tak jak jeszcze 30 minut temu.

Od dłuższego czasu snujesz się po boisku, oddajesz piłkę i losy spotkania w ręce ludzi, którzy mają dużo mniej pewne ręce niż Ty.

Wiesz, że to może być już koniec, że choć dałeś z siebie wszystko… to po prostu może być za mało.

Wtem, koledzy, którzy do tej pory Cię zawodzili, którzy nie umieli Ci pomóc, którzy patrzyli na Ciebie z paniką w oczach w ostatnich kilku spotkaniach… w tej chwili zwątpienia odpowiadają.

Zamiast się poddać, wypruwają sobie żyły w obronie.

Zamiast odpuścić, wreszcie trafiają rzuty. Wreszcie podejmują dobre decyzje. Wreszcie dają Ci szansę na wygranie meczu i całej serii.

Po szalonej, przedziwnej i nieoczekiwanej pogoni, w której Ty w ataku nie bierzesz udziału, piłka trafia w Twoje ręce.

22.5 sekundy do końca meczu.

Twoja drużyna przegrywa dwoma punktami.

Wszyscy wiedzą że to jest Twój czas. Że swoją grą zasłużyłeś sobie na podjęcie w tym momencie dowolnej decyzji.

Idziesz po swoje.

Rywal nie wraca najlepiej do obrony – w tym decydującym o wszystkim momencie będzie krył Cię 1 na 1 center, nikogo innego nie ma w okolicy kosza.

Masz wszystkie opcje otwarte.

Jeśli zaatakujesz centra rywali – może wymusisz podwojenie od kogoś ze skrzydła… a cała otaczająca Cię trójka kolegów – obaj na skrzydłach i ten zamykający akcję z tyłu – to nieźli strzelcy którzy swoją grą w ostatnich minutach otworzyli Ci tę szansę. Możesz im zaufać.

Na pewno oni ufają Tobie, że podejmiesz dobrą decyzję.

Wierzą w Ciebie.

Jeśli zaatakujesz centra rywali – powinieneś łatwo się dostać do obręczy, choć jesteś zmęczony i ostatnie kilka penetracji spudłowałeś. Choć on jest wyjątkowo jak na centra mobilny – to jest Twoja akcja, łatwe dwa punkty i remis. Remis, a może i faul rywala? Może akcja 2+1, w końcu tak dobrze wymuszasz osobiste.

Przy remisie wystarczy, że obronisz ostatnią akcję przeciwnika i będziesz miał dogrywkę, czyli przy skali wyczerpania obu stron… prawdopodobnie będzie dogrywka.

Dogrywka grana na własnym parkiecie, przy monstrualnym zmęczeniu obu stron. Twoim też. Czy to dobrze zagrać tę dogrywkę? Czy ją wygrasz? Czy masz w sobie jeszcze te dodatkowe 5 minut skrajnego wysiłku? Czy koledzy dowiozą jeśli Ty nie podołasz?

Jeśli nie chcesz zaatakować centra rywali – masz otwartą trójkę, kompletnie nie krytą. Trójkę z dobiegu, dokroku, w idealnym rytmie. Ty, ja i każdy kto grał kiedykolwiek grał w kosza wiemy, że takie dojście do trójki w rytmie, to coś co całkowicie niweluje zmęczenie, oddajesz mechaniczny rzut, a rytm i pęd ciała przenoszą się na piłkę, zwiększając szanse na to że wpadnie do kosza, mimo naturalnie dla Ciebie niskiej paraboli rzutu.

Problem w tym, że w spotkaniu trafiłeś tylko jedną z trzech trójek (33,3%), w tej serii 7/23 (30,4%), w całych playoffs 23/67 (34,3%), a w sezonie 27/116 (23,3%). Ten rzut jest więc jak rzut kostką, gdzie wygrywa tylko 5 lub 6. Szanse są przeciwko Tobie, przy 2/3 wyników przegrywasz. Przy 1/3 prawdopodobnie wygrasz.

Możesz też w ogóle nie rzucać kostką i wziąć dużo pewniejszy atak na centra, gdzie prawdopodobnie wyrównasz wynik spotkania.

Nie chcesz podawać, chcesz tego rzutu.

I chcesz wygrać.

Wiesz, że jak zremisujesz, rywal będzie mógł na spokojnie oddać ostatni rzut w meczu, a jeśli nawet nie trafi to dogrywka. Kto dzisiaj był lepszy? Kto jest mniej zmęczony? Kto ma większe szanse ją wygrać?

Wiesz że jak zdobędziesz 3 punkty to rywal zacznie się spieszyć. Nie będzie czekał na końcową syrenę z rzutem. Odda pierwszy możliwy. Pewnie spudłuje. Pewnie wygrasz mecz. Nie musisz się przejmować dogrywką. Będziesz bohaterem. Będziesz miał zagranie, które będzie się z Tobą kojarzyć przez lata.

Ale żeby zdobyć te 3 punkty, musisz rzucić kostką w tej nierównej grze.

Co wybierzesz?

O co grasz?

O zwycięstwo, czy o przedłużenie meczu… żeby mieć szansę na zwycięstwo?

Jeśli oddasz rzut za 3, to wszystko może się skończyć.

W tej jednej chwili możesz odwrócić znane powiedzenie i stwierdzić: „You either die a villain (bo spudłowałeś), or you live long enough to see yourself become the Hero (bo trafiłeś)”.

Zbudowałeś swoją markę i wizerunek jako gościa, którego interesuje tylko wygrana.

Jako gościa, który bierze na siebie odpowiedzialność.

Który albo będzie bohaterem, albo głównym winnym.

Udźwigniesz to, co by się nie wydarzyło.

Koledzy Ci ufają i w Ciebie wierzą.

Wiesz o tym.

I nie myślisz o tym.

Wszystko co powyżej rozgrywa się w Twojej głowie w ciągu tych 4 sekund między zbiórką a linią rzutów za 3 punkty po drugiej stronie boiska.

Nie jako myśli, na to nie masz czasu.

To podświadomość, to czucie meczu, czucie siebie, wiara w siebie, to Twoja niezłomna wola, wola która jest esencją tej drużyny i która doprowadziła ją w to miejsce.

Więc czy tak naprawdę masz wybór?

Wydaje się że tylko jedna decyzja jest możliwa.

Rzucasz.

Pudłujesz.

Przegrywasz.

I nie masz czego żałować – byłeś w tym prawdziwy.

A Ci którzy myślą że mogłeś zrobić coś lepiej… inaczej?

Niech się odpierdolą.