• Piotr Zarychta
PostPrime/Post prime News/Newsy/Bulls zaczynają handlować LaVinem

Bulls zaczynają handlować LaVinem

To była kwestia czasu, o czym wielokrotnie mówiliśmy w naszych podcastach. Chicago Bulls jest tak słabe, że wreszcie zaczną rozmawiać na temat oddania swoich gwiazd. Pierwszym, który może odejść jest Zach LaVine.

Informację podał Shams Charania z The Athletic, pisząc że Bulls są coraz bardziej otwarci na oferty. Nie ma się co dziwić, w końcu Bulls rozpoczęli sezon 4-7, a i sam LaVine nie gra wybitnie. Po 11 meczach notuje 21,9 punktu na mecz, trafiając 40,9% z gry i 30,9% za trzy. Tak słabo grał ostatnio w sezonie 2017/18, kiedy to zaczynał granie w Bulls po rocznej przerwie spowodowanej kontuzją.

LaVine jest w drugim roku swojego pięcioletniego, maksymalnego kontraktu i w obecnym sezonie ma zarobić około 40 milionów dolarów, a także gwarantowane około 89 milionów dolarów w dwóch kolejnych latach, a także opcję zawodnika na sezon 2026/27 wartą blisko 49 milionów dolarów.

Jak informował K.C. Johnson z NBC Sports Chicago, Bulls prowadzili już rozmowy na temat wymiany LaVine’a już w lato, ale ich cena była zbyt wysoka. Nie wiadomo czy cena spadła, ale patrząc na to jak grają Bulls i sam LaVine, władzom klubu może być trudno wynegocjować dużo. A kto mógłby być zainteresowany?

Shams Charania mówił o tym w programie The Rally:

Lakers niekoniecnie mogą chcieć przejąć LaVine’a po fiasku z Russellem Westbrookiem rok temu. Ale LaVine prędzej odnalazłby się w grze bez piłki, poza tym ma zdecydowanie wyższy sufit jeśli chodzi o skuteczność rzutów zarówno z gry, a przede wszystkim za trzy punkty, niż były MVP ligi.

Miami Heat w wakacje próbowali wyciągnąć z Portland Damiana Lillarda i LaVine jako alternatywa byłby dobrą opcją. Sam Pat Riley przed sezonem mówił, że potrzebują zawodnika, który regularnie, bez większych problemów będzie w stanie dostarczać po 25 punktów w meczu. Na to w końcu narzekaliśmy w trakcie ostatnich playoffs. LaVine ma do tego predyspozycje. Pytanie tylko kogo musieliby oddać, żeby go dostać.

Ostatnia opcja wspomniana przez Charanię to Philadelphia 76ers. Jeszcze przed startem sezonu w naszym podcaście mówiliśmy o tym, że LaVine za Hardena byłby sensownym ruchem. Teraz jednak nie wydaje się to niezbędne. Po pierwsze dlatego, że Hardena już nie ma, a po drugie ze względu na rozwój Tyrese’a Maxeya, który gra tak dobrze, że spokojnie mógłby się ubiegać o pierwszą piątkę meczu gwiazd na wschodzie.

Niezależnie od tego jaki scenariusz się zrealizuje, być może wreszcie w Chicago ktoś poszedł po rozum do głowy i stwierdził, że nie warto być nijakim i lepiej zaryzykować i zatankować niż kolejny sezon być drużyną, której nikt nie chce oglądać.