Post Prime Draft Big Board 2021 Tiery 3 i 4
W drugiej części Big Boardu przechodzimy do graczy, hmm, wadliwych. Część z nich zapowiada się po prostu z definicji na świetnych role playerów – na trzecim piętrze z pierwszej piątki, na czwartym z ławki. Część ma podłogę dużo dużo niżej – gdzieś poza NBA, ale sufit być może na poziomie All Star. Jeszcze inni mają absolutnie pewną podłogę ale niski sufit. Mamy tu graczy świetnych ale relatywnie „starych” jak na rookies, mamy też graczy surowych i pozbawionych skilla, których atletyzm i pojedyncze zagrania obiecują nam, że staną się czymś dużo więcej niż teraz. Dlatego o ile podział na pierwsze 2 piętra był dla mnie dość oczywisty, tak podział między 3 i 4, a także kolejność w ramach tych dwóch Tierów są bardzo subiektywne i sam co chwila przesuwam graczy góra dół. Zresztą, patrząc po zaproszeniach do Green Roomu, to samo dzieje się w przypadku drużyn NBA.
Na tym piętrze zobaczycie, że nie każdemu graczowi poświęcam tyle samo uwagi – to nie znaczy że są między nimi wyraźne różnice poziomów. Raczej chodzi o różnicę w moim prywatnym zainteresowaniu nimi. To już nie te poziomy, że każdy zawodnik budzi podobny dreszczyk ekscytacji.
Tier 3. Potencjalni Dobrzy Starterzy
James Bouknight (SG/SF) – 6’5, 190 lbs
Broniący Jordan Clarkson z lepszym touch przy obręczy. Nawet trudno mi o nim myśleć inaczej w kategoriach sufitu/podłogi. Gość jest wściekle smooth, niewiarygodnie płynnie i naturalnie kończy przez kontakt (Sebastian był na tym wagonie już w grudniu), a przy okazji bardzo lubi bronić. Mimo, że miał wokół siebie niewiele talentu ofensywnego, zdobywał dla swojego zespołu 18.7 pkt na mecz przy skuteczności 52.8% za 2, 29.3% za 3 i 77.8% FT. Zanim zaczniemy martwić się trójkami, warto zauważyć, że dość dramatycznie zwiększył rolę w zespole i usage względem swojego debiutanckiego sezonu, co zaowocowało wyraźnymi spadkami w skuteczności: za 3 – z 34.7% do 29.3%, z linii – z 82.2% do 77.8%. Także w conference games (o coś) jego statystyki wyglądały lepiej rosnąc do 20.7 pkt przy skutecznościach 54.9% za 2, 33.3% za 3 i 80.4% FT. Jeśli doliczyć do tego fantastycznie prezentujący rzut za 3 na indywidualnych workoutach (czego by nie mówić o ich wartości podobno ewidentnie poprawił mechanikę), myślę że o jego scoring nie musimy się bać. Myślę, że taki Jordan Clarkson sprzed dwóch lat to jego podłoga, a sufitem jest gorzej podający (Bouknight ma na tym etapie kariery bardzo tunelową wizję), ale za to nieco wyższy Donovan Mitchell. Jestem fanem – myślę, że spoza mojego Top7 ma największą szansę na zostanie gwiazdą NBA.
Josh Giddey (PG) – 6’8, 205 lbs
Ogromny rozgrywający z przeglądem pola Ricky’ego Rubio, rzutem Ricky’ego Rubio, ale bez tego szaleństwa w grze, które miał w sobie w młodości Hiszpan. Gdybyś skrzyżował Ricky’ego z Kylem Andersonem to powstałby właśnie Giddey. W ataku bardzo ładnie potrafi kończyć przy obręczy przeciwko większym graczom, zmieniając tempo przy ataku trochę w stylu Slo-Mo. Z drugiej strony jego rzut wygląda przedziwnie, jak składak z dwóch innych rzutów – podnosi piłkę bardzo szybko, po czym bardzo długo ją wypuszcza, nie wykorzystując zupełnie przez to siły nóg. Nie wiem czy ta technika jest do naprawienia i czy Giddey kiedykolwiek będzie w stanie rzucać 36-38% za 3, uniemożliwiając tym samym obrońcy przechodzenie pod zasłoną. Mimo, że skończy 19 lat dopiero w październiku, Josh gra obecnie w kadrze Australii i ma za sobą sezon rozegrany w ich lidze przeciwko dorosłym, w którym notował statystyki na poziomie 10.9 pkt, 7.4 as, 7.5 zb, 1.1 stl, 0.5 blk, 3.3 TO, 1.5 PF, 42.7% FG, 29.3% 3PT%, 69.1% FT w 32min. Jak widać z tej linijki, w NBA powinien być z miejsca kandydatem do triple double co mecz, a jedynym problemem jest tu rzut. Jego sufit to hybryda najlepszych cech Rubio i Andersona, a podłoga to próbujący rzucać Ben Simmons bez elitarnego atletyzmu.
Moses Moody (SG/SF) -6’5, 211 lbs
Bardzo go lubię i przez to głupio mi opisywać go jednym zdaniem: „Mniej atletyczny Mikal Bridges”. Choć nie powiem, że mnie to nie korciło. 195 cm wzrostu, 95 kg, 215 cm wingspanu (!!!). Drugim największym talentem Mosesa po robieniu selfie jest obrona, którą ewidentnie lubi. Dobrze się sprawdza zarówno na piłce, jak i kryjąc off the ball, a jedyna rzecz, której w tym momencie nie umie mimo swoich długich łap to zamykanie passing lanes. Jest jednym z najmłodszych graczy w drafcie, a i tak może być plusowym zawodnikiem w obronie już w swoim pierwszym sezonie. To ogromna wartość. Dodatkowo nieźle zbiera i mądrze się ustawia w ataku. Umie rzucić spot-up 3, a także zaatakować close-out jednym-dwoma kozłami i złożyć się do pull-upu z mid-range. Ten rzut powinien być tylko lepszy, na co wskazuje ładna technika (co jest dość trudne przy tak długich łapach) i więcej niż solidne wolne (81,2%). To czego raczej nie doda to bieganie po zasłonach i atakowanie po curlach, koszykach lub po prostu agresywnych drive’ów do obręczy. Brak mu do tego nie tylko pracy stóp, ale też ponad przeciętnego atletyzmu. W tym aspekcie wygląda troszkę jak większy Immanuel Quickley. Gracz Knicks znacząco podwyższył sobie sufit ucząc się rzucać floatery i to właśnie jest dla mnie najprostsza metoda jaką Moody w perspektywie 3-4 lat mógłby stać się czymś więcej niż zwykłe 3&D. Jego sufit to właśnie mniej atletyczny Mikal Bridges a podłoga to… mniej atletyczny Mikal Bridges? Właśnie dlatego zastanawiałem się nad skończeniem opisu w pierwszym zdaniu. Spróbujmy inaczej – sufit to coś między OG Anunobym a Mikalem, a podłoga to coś między większym Immanuelem Quickleyem a Garym Harrisem. Brałbym go w loterii, nie wyobrażam sobie żeby spadł poniżej Warriors z 14 (o ile zachowają swój pick).
Usman Garuba (PF/C) – 6’8, 230 lbs
Największy freak tej klasy draftu. Center tak bardzo undersized, że przypisuje mu się pozycję PF mimo braku jakichkolwiek umiejętności ofensywnych które by to usprawiedliwiały. I nawet tam jest za mały. Profilem fizycznym przypomina chyba najbardziej Paula Millsapa, ale wygląda na to, że będzie dużo gorszy od niego w ataku i dużo lepszy od niego w obronie oferując pełnoprawne krycie wszystkich 5 pozycji. Mi się kojarzy z jakąś szaloną hybrydą Millsapa, Anunoby’ego i Isaiaha Stewarta z elementami Luguentza Dorta i motorem Bama. Kocha bronić, zbiera fantastycznie jak na swój wzrost (do czego przydają mu się wściekle długie ręce – 221 cm wingspanu) i nigdy nie przegapi okazji żeby Cię zabić przy walce o piłkę, albo chociaż pomasować łokciem. Dodatkowo jego ocena to nie tylko spekulacje – chłopak ma 19 lat, a już zagrał 60 spotkań w ACB i 52 w Eurolidze w barwach Realu Madryt rywalizując z dorosłymi. Co prawda statystyki miał tam mało imponujące, np. w ACB: 18.7 min, 5.6 pkt, 5.3 zb, 1.1 as, 0.8 stl, 0.4 blk, 1.0 TO, 2.0 PF, 46.1% FG, 33.8% 3PT%, 67.6 FT%, ale wciąż intrygujące w przeliczeniu na 36min. Co ważne – przeciwko najlepszym koszykarzom Europy, a nie chłopcom z NCAA. Dodatkowo warto zauważyć że już w wieku 14 lat był MVP Mistrzostw Europy U-16 rozgrywanych w Polsce, więc tak, jest tak zajebisty, że w Radomiu jest równie sławny jak 3 Cytryny (to tam były ME). Zacząłem od umieszczenia go pod koniec pierwszej rundy, a teraz coraz bardziej przypomina mi nowoczesnego Paula Millsapa i wyceniam go z dnia na dzień coraz wyżej. Wierzę, że ktoś może go sprzątnąć już w loterii – zaczynając już od Charlotte/San Antonio na miejscach 11-12.
Ziaire Williams (SF/PF) – 6’9, 189 lbs
Ostatni gracz u którego widziałem tak dramatyczną różnicę między highlightami a lowlightami to Marquesse Chriss. Tu jednak mamy nie tylko gościa który w dwóch kolejnych akcjach wygląda jak dwóch różnych graczy, ale też takiego który na uczelni przez większość czasu wyglądał jakby jego talent z liceum zabrali kosmici. Żeby było trudniej go ocenić – bardzo dobrze się słucha jego analizy własnej gry, widać że ma pełną świadomość własnych słabości i tego jak je naprawić… a żeby było jeszcze trudniej ma masę usprawiedliwień na okoliczność swojej słabej gry na uczelni. Jego zespół grał cały czas na wyjeździe, cały sezon spędził w hotelach, a nie na kampusie, nie był na ani jednych zajęciach na żywo i siłą rzeczy miał mało czasu na zgranie z drużyną. Dodajmy Ziaire był hajpowanym prospektem, który dołączył do bardzo zżytej grupy uczelnianych weteranów. Żeby było mało nie tylko musiał pauzować ze względu na przebyty, ale także zmarły dwie bliskie mu osoby, z jedną z nich – wujkiem – był podobno szczególnie zżyty. Trudno w takich okolicznościach winić dzieciaka za nagły spadek formy… a trzeba przyznać, że był potężny – gdyby bazować czysto na jego występach w NCAA, nie powinien nawet zostać wybrany w drafcie: 10.7 pkt, 4.6 zb, 2.2 as, 0.9 stl, 0.6 blk, 2.9 TO, 2.4 PF, 37.4 FG%, 29.1 3PT%, 79.6 FT%. Jak widać jedyna statystyka tutaj która przynosi jakąkolwiek nadzieję to bardzo dobre jak na tak wysokiego gracza osobiste. Nadzieję zwiększają też jego pomiary fizyczne: 205 cm wzrostu, 210 cm wingspanu, absurdalne 4,4% tkanki tłuszczowej, ponad metr (39.5 cala) maksymalnego wyskoku, 87 cm (34 cale) wyskoku z miejsca. Dodaj do tych parametrów fakt, że jest naturalnym kozłującym z dobrą pracą nóg (side-stepy, step-backi i eurostepy to dla niego chleb powszedni) i to, że ma naprawdę solidną wizję parkietu, dobrze podając w pick and rollu i do ścinających… i łatwo zrozumieć czemu przed sezonem był pewniakiem do top10, rankowanym na równi z Kumingą. Sufit tego chłopaka jest absurdalny (ten niewpadający rzut jak już wpada to pali siatkę nawet nie dotykając obręczy) i Paul George z elementami gry Kevina Duranta wcale nie brzmi jak przegięcie. Z drugiej strony szanse na taki rezultat są minimalne i dużo bardziej prawdopodobnym wynikiem jest ktoś w stylu chudego Michaela Beasleya lub chudszego i mniej atletycznego Josha Smitha. Ten worst case to gwiazda w Chinach rzucająca 42 pkt na mecz przy skuteczności 41% z gry. Bardzo długo byłem przekonany, że to typ głupawej i atletycznej ex-gwiazdy liceum, którą przerósł poziom gry nawet w NCAA, ale teraz już nie jestem co do tego przekonany. Ma w sobie tak wielką obietnicę, że nawet nie wyobrażam sobie żeby wypadł z Top20, wydaje mi się, że Sam Presti nie tylko go nie przepuści przy swoim wyborze, ale wręcz będzie gotów robić trade-up, żeby zabezpieczyć jego wybór. Najbardziej klasyczny gracz typu boom or bust w tegorocznym naborze i jeśli zapytasz mnie kto spoza Tierów 1 lub 2 może okazać się w tegorocznym drafcie gwiazdą (zawsze ktoś taki jest) to powiem, że Ziaire… Choć pewnie będzie nią w Chinach.
Jared Butler (PG/SG) – 6’3, 193 lbs
Dla mnie – najlepszy prospekt z Baylor. Niecałe 21 lat, świetnie biega po zasłonach, bardzo dobrze poprawia pozycję kiedy obrońca patrzy na piłkę, ma solidny zasięg rzutu, umie zaatakować close out, wie jak stworzyć sobie przestrzeń i oddać pullup, przy penetracjach znajduje kontakt i dysponuje szeregiem kreatywnych metod na wykończenie akcji w okolicy obręczy. Żeby tego było mało, ma dobre instynkty w pick and rollu, chętnie podaje i, co zwłaszcza ciekawe, wychodząc po zasłonie do rzutu widzi okazje do podań korzystając ze swojego rosnącego gravity. Po drugiej stronie też jest nieźle – bardzo waleczny obrońca jeden na jednego, który dobrze gra na pomocy i często przechwytując piłkę w passing lanes. Nad tym wszystkim wiszą niestety dwa problemy, oba właściwie nie do przeskoczenia. Pierwszy to jego parametry fizyczne (niecałe 189 cm bez butów, 193 cm rozpiętości ramion, 87 kg wagi, zaraz skończy 21 lat), które nadają się dużo bardziej na PG niż na SG czy SF. Dlatego od startu przy nim będą pytania na jakiej pozycji powinien grać, dużo marudzenia w kategoriach „za mały na SG, za słaby w koźle/podający na PG” itd… i to będzie uzasadnione marudzenie. Jednak dla mnie ma spore szanse być naprawdę dobrym starterem na pozycji SG, bardziej atletycznym JJ Redickiem – mają te same parametry fizyczne i instynkty rzutowe. Może nie ma tak idealnego rzutu jak JJ (ma ciut za niski release), ale za to jest szybszy, silniejszy, już teraz umie się pozycjonować bez piłki, grać po curlach, a przede wszystkim – jest dużo lepszym kozłującym i obrońcą niż JJ kiedykolwiek mógł być. Niestety jest też drugi ze wspomnianych problemów… nie został dopuszczony do gier na Draft Combine ze względu na odkrycie wcześniej nie wykrytej wady serca. Niby został po dalszych badaniach dopuszczony do pełnego wysiłku i obłożenia typowego dla graczy NBA, ale jest to monstrualna czerwona flaga, która może go wyrzucić z pierwszej rundy lub nawet draftu, mimo że koszykarsko według mnie zasługuje na loterię. Jego best case porównanie to hybryda JJ Redicka z Donovanem Mitchellem, a worst case to krótkoręki Avery Bradley, ale to wszystko może nie mieć znaczenia jeśli zespoły NBA będą się bały stanu jego serca. I nieważne, że zawsze zostawiał je na parkiecie.
Davion Mitchell – 6’0, 202 lbs
Dla mnie to miniaturowy Jrue Holiday. Tylko jest od Jrue o pół głowy niższy i ma o 8 cm mniejszy zasięg ramion. 183 cm wzrostu bez butów i 193 cm wingspanu to wymiary dalekie od imponujących. Na szczęście nadrabia to szaloną intensywnością i pasją w swojej grze. W 3 lata na uczelni zaliczył też progres od 29% za 3 do prawie 45% cały czas zwiększając ilość prób. Rozwijał się też jako rozgrywający i właściwie trudno byłoby znaleźć obszar gry, w którym nie byłby z roku na rok coraz lepszy. Dlaczego więc mam go na koniec 3 tieru? Po pierwsze gabaryty, Mitchell może być koszmarem dla kozłujących PG, ale już SG w NBA, często wyżsi od niego o głowę mogą lekce-sobie-ważyć jego wyciągnięte ręce i po prostu rzucać ponad nimi. Z drugiej strony parkietu nagle nie będą go kryli biali informatycy, a ludzie którzy są od niego wyżsi, silniejsi i bardziej skoczni i to mijając ich będzie musiał trafiać. Po drugie łatwo wyciągnąć na niego jego wiek – bardzo niewielu graczom w jego wieku udaje się kontynuować progres w NBA. 22 lata to wciąż bardzo mało jak na NBA, ale jak na NCAA już sporo. Wydaje mi się, że jego etyka pracy i ciągły progres od lat powinny nadrobić ten mankament wynikający z metryki i dlatego ostatecznie przeciągnąłem go z Tieru 4 do Tieru 3. Niestety, wzrostu już się nauczy – porównywany do niego Donovan Mitchell ma 15 cm dłuższe ręce – a mającym raptem 6 stóp wzrostu zawodnikom jest w NBA bardzo trudno. Nie jestem w stanie zignorować pasji i przez to zdecydowanie bym go wybrał w Top20, może nawet jeszcze w loterii, licząc na upside Jrue Holidaya o gabarytach i sercu Chrisa Paula, ale boję się, że na koniec może z tego wyjść tylko nieco lepszy Jevon Carter, gość który pogra kilkanaście lat w NBA, zawsze w roli defensywnego backup-PG.
Miles McBride – 6’1, 195 lbs
Uważam, że będzie lepszym graczem niż Davion Mitchell, będąc jednocześnie bardzo podobnym typem zawodnika do niego. Czemu więc umieściłem go za nim? Bo to to samo piętro, a jego opis to niemal CTR C, CTRL V z Mitchella. Z tą jedną różnicą, że McBride wyglądał gorzej statystycznie w NCAA, a za to jest 2 lata młodszy, minimalnie wyższy – 186 cm wzrostu i ma kilkanaście centymetrów dłuższe ręce – imponujące 205 cm wingspanu. Fizycznie to on dużo bardziej przypomina Donovana Mitchella niż Davion. Ma też tę samą mentalność co jego dużo bardziej hajpowany kolega – wyrwie Ci serce w obronie i z nim w zębach poleci do kontry dać nad wracającym obrońcą efektowną paczkę. Brak mu jeszcze umiejętności rzucania punktów poprzez kontakt, ale szczerze mówiąc jest dużo lepszym zawodnikiem niż Davion Mitchell czy Jared Butler na tym etapie kariery. Wrzuciłem go tak nisko, tylko po to, żeby o nim za dużo nie pisać, ale nie zrozumiem wybrania tych graczy przed nim. Jego sufit to po prostu Jrue Holiday, podłoga to bardziej atletyczny Immanuel Quickley z obroną Jevona Cartera.
JT Thor – 6’9, 203 lbs
Jeden z najbardziej surowych prospektów w tym drafcie. Kojarzy mi się z Pascalem Siakamem na tym samym etapie kariery, tyle że przynosi ze sobą jeszcze dobrą obronę obręczy. Mógłby być równie dobrze na górze tego Tieru, jak i na dole czwartego, dlatego wybieram opcję po środku, na granicy między piętrami. Bardzo dobry atleta, który wygląda jak potencjalnie bardzo dobry obrońca (ganiając po switchach za rozgrywającymi wygląda dokładnie tak jak wyglądał Siakam w swoim drugim sezonie w lidze). Przy okazji jego rzut mimo, że statystycznie nieimponujący (29.7% za 3, 74% z linii), technicznie wyglądał ładnie, a na Combine wręcz zaskakiwał swoją jakością. Dodajmy do tego świetne parametry fizyczne – 205 cm wzrostu i 222 cm wingspanu i łatwo zrozumieć czemu ten chłopak budzi ekscytację. Ma póki co przed sobą ogromną pracę do wykonania na siłowni i równie dużą przy taśmie wideo, żeby poprawić decyzyjność, ale szczerze mówiąc stawiam na niego jako na swojego sleepera. To jeden z tych graczy, którzy większość pierwszego sezonu spędzą w G-League i na sali treningowej, żeby za rok-dwa otwierać wszystkim oczy na parkietach NBA. Jego best case scenario to dla mnie blokujący Pascal Siakam, a worst case to chudy Al Farouq Aminu.
Tier 4. Potencjalni Pewni Gracze Rotacyjni, Uzupełnienia pierwszej piątki i rezerwowi w dużych minutach:
Franz Wagner – 6’9, 220 lbs
Biały Lamar Odom? Podkoszowy Dellavedova? Ostatnią rzecz jaką spodziewasz się przeczytać o dużym białym skrzydłowym, bracie Moritza Wagnera to „potencjalnie bardzo dobry obrońca”, a jednak tak jest w tym przypadku. Jedyny gość którego widziałem w tym sezonie, który zjadł Scottiego Barnesa podcierając się jego pasją i drivem. Wygląda jak potencjalny go-to guy na skrzydłowych rywali, który wszystko w ataku robi nieźle: rzuca dobrze, podaje dobrze, ścina dobrze, stawia dobre zasłony, dobrze gra w post przeciwko mniejszym rywalom… idealny glue-guy, 4-5 opcja na boisku. A przy tym świetny obrońca. Jest dla mnie definicją gracza między Tierami 3 i 4, braną bardzo dosłownie – powinien spędzić kilkanaście lat w pierwszych piątkach NBA, był plusowym graczem po obu stronach parkietu, zarabiając ciut powyżej mid-level, a analityczni nerdzi będą toczyć bitwy o to jak bardzo jest niedoceniany. Jednocześnie nigdy nikt nie powie „Franz Wagner to kluczowy zawodnik klubu X”. Best case to biały i rzucający Lamar Odom, worst case to Nemanja Bjelica. Byłem do niego irracjonalnie uprzedzony zanim usiadłem do analizy (Scottiego Barnesa mi ogrywał, biały lamus!), ale patrząc po taśmie wydaje mi się, że nie da się mu nie kibicować. Mimo tego, że jego prawdopodobna kariera to definicja przełomu pięter 3 i 4, to ma tak wysoko podłogę, że zupełnie się nie zdziwię, jeśli tacy Warriors lub Kings, którym bardzo by się przydał taki gracz, będą patrzeć na niego już w Top10.
Keon Johnson (SG) – 6’4, 185 lbs
O jego wyskoku wiemy już wszystko. 48 cali (122 cm) na Draft Combine to nowy rekord i to pobity aż o 2.5 cala. Także 41.5 cala (105,5 cm) wyskoku z miejsca robi piorunujące wrażenie. Chłopak dosłownie może sobie wybić zęby o obręcz – przy maksymalnym wyskoku głową uderzyłby w belkę powieszoną na wysokości 3,2 metra, a zasięg ma w okolicy 3,7 metra. Jeśli nie zrobi kariery w NBA, w siatkówce przywitają go z otwartymi ramionami. Jest też szalenie szybki – zaliczył jeden z najlepszych wyników w sprincie na Combine i ma wyjątkowo dobry i eksplozywny pierwszy krok. Dodatkowo trzeba mu oddać że gra z pasją, chętnie i agresywnie broni i… to już niemal wszystko. Jak na takiego gołowąsa (jeden z młodszych graczy w drafcie), którego rolą było głównie oddawanie rzutów, całkiem nieźle podaje w pick and rollu oraz umie znaleźć rzut właściwie przeciwko każdemu obrońcy. Problem jednak jest z trafianiem. Słabiutko (27%) rzuca za 3, jak na guarda jest bardzo niepewny z linii osobistych (70%), ale chociaż nieźle trafia z mid-range (49% za 2 mimo awersji do atakowania kosza). Co więcej, właściwie nie ma kozła – atakuje tylko w linii prostej, głównie w prawo, a po koźle w lewo możesz go całkiem odpuścić – nawet nie umie się wtedy złożyć do rzutu, serio. Nie rozumie idei złego rzutu, nie rozumie też idei dobrego rzutu, ale, jak już wspomniałem, na szczęście rozumie sens podawania w pick and rollu. Best case scenario to dla niego coś między DeMarem DeRozanem a Ketaviousem Caldwellem Popem, worst case to coś między Derrickiem Jonesem Juniorem a Camem Reddishem. Wydaje mi się, że o ile nie trafi do bezczelnie tankującej drużyny, spędzi masę czasu w G-League, bo w tym momencie jest super-atletą o ograniczonych koszykarskich umiejętnościach, defensywnym guardem o ofensywnym skill secie silnego skrzydłowego… tyle, że nie zbiera ani piłek z deski ani defensywnych statystyk. Trzymałbym się od niego z daleka w loterii, ale nie mogę go wyrzucić z tego piętra lub top20, bo atletyczny upside i pasja do gry dają mu zbyt wysoki sufit. Takich atletów bez głowy jest w tym drafcie multum, choć jeden z nich na pewno nauczy się koszykówki i wydaje mi się, że Keon ma na to największe szanse.
Chris Duarte – 6’6, 190 lbs
Gdyby był 4 lata młodszy byłby pewniakiem do Top10, prawdopodobnie mówilibyśmy nawet o Top5 lub Top3. Fantastyczny strzelec, potwierdzony dużą próbą rzutów za 3 – 5.5 na mecz, które trafiał na skuteczności 42.4%. Bardzo dobry w pullupach z kozła – 44.4%, ale wręcz fantastyczny w catch and shoot – 47.7%, 1.38 PPP (points per possession) w takich sytuacjach. To może przy obręczy słabo kończy? Nic z tego – 62.7%. W kontrze? Świetny. Jako ścinający? Świetny. Atletyzm? Dobry. Obrona? Dobry jeden na jednego, świetny w pomocy zarówno jako przechwytujący jak i blokujący. Klay Thompson z kozłem, pomijając przeciętną budowę fizyczną (198 cm wzrostu, 201 cm rozpiętości ramion, 86 kg wagi) wydaje się być graczem pozbawionym wad. A jednak ma jedną. Olbrzymią. Zanim na poważnie się nad tym zastanowiłem zakładałem że to że jest stary to tylko takie pieprzenie wobec jego niekwestionowanego skillu. Niestety, wiek ma znaczenie. Od dobrych 20 lat żaden zawodnik wydraftowany w wieku 23 lat nie stał się nikim istotnym w NBA… A Duarte ma 24. Skończone. Jest starszy od mniej więcej 1/3 (180) zawodników NBA w tym: Brandona Ingrama, DeAarona Foxa, Bama Adebayo i Jaysona Tatuma, nie mówiąc już o dużo młodszych gwiazdach typu Luka Doncic, Trae Young, SGA i DeAndre Ayton. Każdy z tych ludzi rozpieprzyłby NCAA na kawałki, a to jak wyglądał Duarte to MINIMUM jakiego powinniśmy oczekiwać od 24 letniego mężczyzny pragnącego zostać profesjonalistą, grającego przeciwko kilka lat młodszym chłopcom z college’u, z których wielu też pragnie zostać profesjonalistami… tyle że w informatyce. Analitycznie wybieranie gwiazd z NCAA w tym wieku jest kompletnie bez sensu, bo nie mając przewagi fizycznej i doświadczenia odbijają się od NBA jak piłeczka. Dlatego Chris spadł u mnie z loterii do 4 tieru – myślę że jako jeden z pierwszych na tym tierze się znajdzie i będzie miał w NBA solidną karierę… sporo ludzi okrzyknie go stealem draftu, tak jak ROY został swojego czasu okrzyknięty Malcolm Brogdon. To zresztą best case dla Duarte – przydatny od pierwszego meczu zadaniowiec, który z czasem rozwinie się w coś więcej. Brogdon to najstarszy gracz ostatnich lat z którego coś wyszło, a Duarte jest lepszy niż on kiedy szedł do NBA, choć jeszcze o poł roku starszy.. Z drugiej strony worst case dla Duarte to bardziej atletyczny Svi Mykhailuk… który nota bene jest od niego młodszy.
Jalen Johnson – 6’8, 210 lbs
Najbardziej kontrowersyjny zawodnik tego draftu. Zaczynał sezon jako poważny kandydat do Top5 draftu, ale zaledwie po 13 spotkaniach pełnych nieporozumień z kolegami z Duke i Coachem K… zakończył karierę akademicką. Są duże wątpliwości przy jego rzucie, mimo że w NCAA trafiał 52% z gry i 44% za 3 przy małej ilości prób, i duże wątpliwości przy jego defensywnym IQ, mimo że w NCAA w 21 min na mecz robił 6.1 zb, 1.2 blk i 1.2 stl. Potrafił zagrać fantastyczne spotkanie na 24 pkt, 16 zb, 7 as, 2 stl, 4 blk, 0 TO przy 8/15 z gry, żeby dosłownie w kolejnym meczu zrobić 9 pkt 4 zb, 0 as, 0 stl, 0 blk, 6 TO i 4 faule. Oglądając go w tym pierwszym spotkaniu mógłbyś dawać sobie rękę uciąć, że to gracz na top5 draftu. W kolejnym nie wyglądał nawet jak prospekt na drugą rundę. Z biegiem sezon zaczął też tracić u Krzyżewskiego rolę, a sezon skończył z większą ilością strat niż asyst, mimo tego, że bardzo lubi grać z piłką i jako samozwańczy kreator. Jego atletyzm, dyskusyjne boiskowe IQ i zastrzeżenia przy charakterze, strasznie kojarzą mi się z Joshem Smithem. Zawsze miałem też wrażenie, że gdyby Josh na start swojej kariery trafił do organizacji która by go odpowiednio ustawiła to miałby szansę być prawdziwą gwiazdą NBA. Dlatego upside Johnsona to dla mnie dobry Josh Smith, a podłoga to Josh Smith z końca kariery. Ma w sobie też coś ze wczesnego Rudy’ego Gaya, może wyglądać zaskakująco dobrze w jakiejś beznadziejnej drużynie, zanim dorwie się do niego analityka.
Trey Murphy – 6’8, 206 lbs
Wysoki, świetny strzelec z wingspanem 213 cm. Klasyczny plug&play obrońca, nowoczesny 3&D gracz, który w NBA powinien być w stanie grać na pozycjach 3 i 4, a po dodaniu masy mięśniowej może nawet small ballowego centra. Dobrze ścina bez piłki i bywa naprawdę efektywny jako roller w pick and rollu dzięki dobremu atletyzmowi. Wydaje mi się, że jeśli do swojego skill setu dołoży z 10 kg mięśni i utrzyma pozostałe umiejętności, może wskoczyć nawet na Tier 3, zamieniając się w super-nowoczesnego podkoszowego, potężną broń pick&pop i pick&roll. Best case to Cam Johnson z muskulaturą OG Anunoby’ego, worst case to… Cam Johnson.
Sharife Cooper – 6’1, 165 lbs
Straszny kurdupel (opieram się na pomiarach z Auburn – te z Draft Combine zostały podważone i wymazane na oficjalnej stronie NBA), najlepszy podający draftu, znajdujący osobiste na zawołanie i… kompletnie nie umiejący rzucać. Kombinacja Trae Younga z Ishem Smithem. Jego best case to Trae bez rzutu, worst case to Ish jeszcze bardziej bez rzutu. Myślę że jest najlepszym kozłującym i najlepszym podającym tego draftu. To oznacza, że znajdzie w lidze swoją rolę na lata. Niestety ma tak nieodwracalnie złamany rzut, że nawet Lonzo Ball przychodząc do ligi miał przy nim idealną technikę. Wydaje się, że jeśli nie dokona cudu i nie zacznie trafiać z dystansu i półdystansu, to nie może stać się niczym więcej niż elitarny rezerwowy rozgrywający, jeden z 30 najlepszych PG w lidze, ale prędzej zmiennik niż pierwsza piątka. Na początku się nim zachwyciłem widząc jego szybkość, pasję i feel do podań. Jednak nawet lubiąc go, bardzo trudno wieszczyć mu coś więcej niż pogranicze S5 i ławki. No, chyba, że nauczy się rzucać. Wtedy nagle wyląduje w kompletnie innej rzeczywistości.
Corey Kispert – 6’6, 224 lbs
Stereotypowy biały strzelec o solidnych parametrach fizycznych – 198 cm wzrostu, 201 cm zasięgu ramion, 101 kg masy. Jest zbudowany właściwie identycznie jak Joe Harris i jeśli ktoś chciał zaprojektować idealny klon Harrisa to stworzyłby pewnie właśnie Kisperta. Ma te same zalety co on i te same wady. Świetnie rzuca, umie zaatakować close out dodatkowym kozłem po pompce, jest dość silny i gra twardo, w obronie lepiej nadaje się do przepychania niż ganiania guardów, ma nad sobą sufit z betonu. To czy stanie się Joe Harrisem czy innym tego typu graczem o podobnym profilu fizycznym – Svi Mykhailukiem zależy tylko od jego głowy. Jeśli wytrzyma presję gry w NBA i utrzyma efektywność z NCAA, ma szansę stać się role playerem, którego wszyscy znają i wszystkie kluby w NBA chcą. Jeśli nie wytrzyma, będzie 10 graczem w rotacji, który uzupełnia dziury po lepszych od siebie – jak Svi.
Kai Jones – 6’10, 221 lbs
Niewiarygodny atleta bez mózgu. Przepięknie, płynnie się rusza i świetnie skacze. W biegu szalenie przypomina mi… Marvina Bagleya, tyle że myśli jeszcze gorzej od niego i nie ma żadnych umiejętności ofensywnych innych niż skok w stronę obręczy. Tyle dobrego, że w przeciwieństwie do Bagleya jest naturalnym obrońcą, którego atletyzm wróży, że powinien zarówno dobrze blokować jak i switchować. Ma też świetną ramę, wydaje się, że może spokojnie dojść do jakichś 120 kg i wyglądać jak młody bóg na boisku. Problem w tym, że dla mnie, z całym szacunkiem, jest koszykarskim kretynem. Może się ruszać na nogach najlepiej na świecie, ale mimo tego, że gra w NCAA już drugi rok, co chwilę się zagapia, przyjmuje złą pozycję i jest przez to mijany jak tyczka. Na pompki w NBA będzie go łapał nawet wielki Andre Drummond. Uważam, że poszedł teraz do draftu, bo gdyby kolejny sezon nie pokazywał postępów na uczelni, za rok w najlepszym wypadku wypadłby z pierwszej rundy. Dla mnie jego best case to JaVale McGee z lepszym rzutem, worst case to „skoczny Amerykanin” z PLK. Dołączyłem go do tego tieru tylko przez to, że został zaproszony do green roomu, drużyny NBA muszą widzieć w nim coś więcej niż ja. Sam bym go kijem w drafcie nie ruszył. (BTW w Teksasie to mają talent do takich asów – zgromadzili w jednej drużynie pod koszem trzech atletycznych freaków bez mózgu – Jonesa, Grega Browna i Jericho Simsa – każdy z nich w highlighcie urywa dupę, ale tylko z Simsem – teoretycznie najgorszym prospektem – ta drużyna wyglądała choć przyzwoicie).
Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.