• wooden
PostPrime/Post prime News/Newsy/Caitlin Clark numerem 1 draftu do WNBA

Caitlin Clark numerem 1 draftu do WNBA

Caitlin Clark została wybrana z 1. numerem draftu do WNBA i… to zmienia wszystko.

Zmieni kobiecą koszykówkę tak jak Michael Jordan zmienił męską.

Pisałem o tym przy okazji podsumowania Finałów NCAA i mówiłem w podcaście The Post Prime:

Jej trzy ostatnie mecze w NCAA to były gigantyczne telewizyjne hity:
  • ️Mecz Elite8 przeciwko LSU oglądało średnio 12.3 mln widzów w Stanach
  • ️Mecz Final4 przeciwko UConn oglądało średnio 14.3 mln widzów w Stanach
  • ️Finał NCAA przeciwko South Carolinie oglądało średnio 18.9 mln widzów
  • ️W rekordowym momencie, Finał oglądało nawet 24.1 mln widzów w Stanach:
    • Średnia oglądalność Finału była o ponad 4 mln wyższa niż oglądalność Finału mężczyzn
    • To drugie było najlepiej oglądanie wydarzenie w historii kobiecego sportu w Stanach, tylko za Finałem Mistrzostw Świata w piłce nożnej: USA vs Japonia z 2015 rok

Drużyny WNBA (Np. Las Vegas Aces) już teraz przenoszą swoje mecze przeciwko Fever do większych hal żeby lepiej obsłużyć zainteresowanie Clark wśród kibiców.

I teraz ten medialny nagłówek, który zobaczysz dziś wszędzie i parę dziennikarek, polityczek

Za swój pierwszy rok gry w WNBA, Caitlin Clark, Kobiecy Jordan i Zbawczyni dyscypliny zarobi:

$76,535
Dla kontekstu:
  • ️Średnia pensja w Stanach – $59 384
  • ️Minimalne wynagrodzenie w NBA – $1,119,563 (ponad 14x więcej)
  • ️Wynagrodzenie 1. picku draftu NBA 2024 (przewidywane): $10,504,800 (137x więcej)
  • ️Wynagrodzenie Michaela Jordana w pierwszym sezonie gry w sezonie 1984/1985 (podstawowe): $455,000 – przeliczając na obecne pieniądze to około $1,369,550 (18x więcej)

Czyli skandal nie?

Hala Indiana Fever była pełna tylko z okazji jej wyboru w drafcie – warto obejrzeć, ciarki gwarantowane.

Żaden skandal. Czysty biznes. Ale teraz to się powinno zmienić.

Clark, jak wyjątkowa by nie była, jest objęta tymi samymi przepisami co inne zawodniczki.

Liga WNBA nie jest samowystarczalna finansowo przez niskie zainteresowanie widzów i NBA de facto musi do niej dokładać, żeby się spinała.

W jaki sposób NBA pomagała WNBA?

  • Do swoich umów sponsorskich często doszywała obowiązkowy deal z WNBA – oczywiście za dużo niższe pieniądze
  • Bezpłatnie obsługiwała ich marketing, część działań formalnych i organizacyjnych
  • Sponsorowała im League Passa, który długo był dla WNBA darmowy
  • Inne działania (których szczegółów ligi nie podawały

Teraz jednak to ma się zmienić.

Żeby zrozumieć jak bardzo i czemu Clark grała w NCAA do oporu mimo tego, że mogła do ligi dla dorosłych pójść już dawno, możemy zacząć od wspomnienia jego umowy NIL w NCAA:

Na podstawie umowy NIL w NCAA, Caitlin Clark zarobiła w minionym sezonie 3.1 miliona dolarów. I dzięki temu była najlepiej zarabiającą koszykarką na świecie.

A teraz będzie zarabiała… ponad 40 razy mniej.

Dlaczego?

Odpowiedź jest prosta:

W WNBA, podobnie jak w NBA obowiązuje skala kontraktowa. Umowy dla debiutantów są z góry znane, a umowy dla pozostałych zawodniczek są wyliczane na podstawie zapisanego w CBA podziału BRI (Basketball Related Income), podobnie jak w NBA:

Na BRI składają się przede wszystkim:

  • Prawa telewizyjne
  • Sprzedaż biletów
  • Sprzedaż merchu – koszulki, gadżety, plakaty itd.
  • Udzielone licencje (np. dla gier komputerowych)

I tu zaczynają się schody dla wszystkich walczących o prawa kobiet, chociaż… tu jeszcze jest jeden mały argumencik dla nich, ale o tym zaraz.

Najbardziej spektakularną różnicę między WNBA a NBA widać na poziomie umów telewizyjnych.

WNBA na mocy obecnej umowy dostaje z tego tytułu około 60 mln $ rocznie.

NBA na mocy obecnej umowy dostaje z tego tytułu… około 2.67 MILIARDA $ rocznie.

To 44.5x więcej niż WNBA.

Co więcej – umowa na 60 mln $ dla WNBA była możliwa tylko dzięki temu, że została poniekąd dołączona do umowy NBA, bez tego byłaby wyraźnie niższa, ale, że to w skali starających się o NBA telewizji żaden wydatek – zgodziły się one na wzięcie takiego pakietu i na zobowiązania do transmisji.

Moment, ale czemu mówimy o zobowiązaniach do transmisji jako o ciężarze równym z płaceniem lidze?

Ano, to też proste – zeszłoroczne Finały WNBA, były dla tej ligi skarbem. Miały miejsce po sezonie zasadniczym o najlepszej oglądalności od 20 lat i najlepszej frekwencji na trybunach od 13 lat. Dodatkowo w Finale grała drużyna z największego rynku telewizyjnego w Stanach – New York Liberty, mierząc się z obrończyniami tytułu. Las Vegas Aces.

Wynikiem była najlepiej oglądana seria playoffs WNBA od 20 lat:

Średnio aż 728 tysięcy widzów siadało przed telewizorem przed każdym meczem.

Dla kontekstu – Finały NBA 2023, które postrzegano jako względnie mało atrakcyjne (Miami Heat vs Denver Nuggets) oglądało średnio 11.64 mln ludzi. (15 razy więcej).

Przepaść, choć już nie tak duża jak w przypadku wartości praw telewizyjnych (3x mniejsza, choć wciąż gigantyczna).

ALE

Tu wchodzi Caitlin Clark z oglądalnością trzech jej ostatnich spotkań w NCAA na poziomie 12.3, 14.3 i 18.9 mln widzów – wszystkie 3 biją średnią widownię ostatnich Finałów NBA na głowę. Wrócimy do tego.

Dodatkowo:

Około 50% udziałów w WNBA ma NBA, dla której jest to właściwie projekt charytatywno-PRowy (resztę mają drużyny WNBA, często także posiadane przez właścicieli NBA).

NBA bierze na siebie wszystkie koszty obsługi marketingowej, PRowej, a częściowo także finansowej i organizacyjnej WNBA. To ogranicza lidze koszty i pozwala w ogóle spiąć się finansowo.

Mimo to, WNBA przez większość czasu swojego istnienia, przynosiła straty. Dlatego gdyby pensje zawodniczek zależały od BRI pomniejszonego o koszty to… musiałby płacić za możliwość gry w lidze.

Oczywiście tak nie jest, bo NBA jest naprawdę mądra.

W obecnym CBA WNBA jest zapis polegający na tym, że liga zobowiązuje się płacić pensje zawodniczkom o określonej wysokości, a jeśli cele rozwojowe ligi zostają spełnione (średni wzrost przychodów o 20% licząc od 2019 roku) to wszystko powyżej tych celów rozwojowych zostaje podzielone między zawodniczki, a ligę (jak to się dzieje w dużo bardziej rentownej NBA).

Różnica między celem rozwojowym, a faktycznym dochodem ligi, zwana jest, powiedzmy „nadwyżką w dochodzie”. Jeśli „nadwyżka” jest negatywna – czyli liga zarobi mniej niż jej cele – nie ma mowy o podziale zysków. Jednak dla obliczeń podziału BRI jeśli jest negatywna, dla kolejnego roku zastępuje tu 0. Chodzi o to, żeby poprzednie nie spełnione cele ligi nie wpłynęły za bardzo na szansę zawodniczek na udział w podziale zysków.

Ten następuje dopiero wtedy, kiedy liga osiągnie i roczną nadwyżkę i nadwyżkę naraz dla zeszłego i obecnego sezonu.

Kiedy to jest na plus, liga zabiera z tego 30% jako „koszt przychodu” i dopiero wtedy mamy podział reszty w ramach BRI – 35% dla zawodniczek, 65% dla klubów.

Czemu tak to wygląda?

To mechanizm, który ma sprawić, że kluby i NBA nie będą tracić na istnieniu WNBA, a zawodniczki poświęcają swoje wynagrodzenie dla rozwoju ligi. Tu jest gra o cel w dłuższym horyzoncie czasowym. Tak przyśpieszony rozwój WNBA pozwoli kolejnym pokoleniom wreszcie na niej godnie zarabiać.

I to działa – odkąd wprowadzono to rozwiązanie, zyski WNBA zaczęły szybko rosnąć, nawet jeśli pensje zawodniczek tego nie oddają.

 

I tu wchodzi Caitlin Clark.

Zawodniczka, która w NCAA zarobiła z tytuły NIL w ostatnim swoim sezonie aż 3.1 mln $, stając się najlepiej zarabiającą koszykarką jeszcze w college’u. To ósmy najlepszy wynik sportowca w historii w ramach NIL, niezależnie od płci i dyscypliny.

Zawodniczka, której koszulki wyprzedały się w godzinę po udostępnieniu ich przez Indiana Fever.

Wreszcie – postać, która bezpośrednio przyczyniła się do tego, że ratingi żeńskiej NCAA wystrzeliły w kosmos, a w Turnieju NCAA przebiły nie tylko wyniki Panów, ale także NBA.

Jej obecność w lidze może spowodować, że szybko kontrakty w WNBA się POTROJĄ.

Sama nowa umowa telewizyjna ligi, która miała wynieść 80 do 100 mln$, teraz może się podwoić – spekuluje się nawet o kwotach na poziomie co najmniej 200 mln $ za rok.

To kosmos i niewiarygodny przeskok.

Także media na podstawie jej runu w NCAA nauczyły się, że jak się dobrze opakuje basket kobiecy, to można go też dobrze sprzedać.

Finał NCAA kobiet był najlepiej oglądanym kobiecym wydarzeniem sportowym w Stanach, od czasu Finału Mistrzostw Świata w piłkę nożną między Stanami Zjednoczonymi i Japonią.

Tego potencjału marketingowego WNBA nie może zmarnować. A NBA swoją machiną na to nie pozwoli.

Caitlin Clark w WNBA to największa szansa dla kobiecego basketu w historii i coś, za co wszyscy powinniśmy trzymać kciuki.

A, że zarobi tak mało w swoim pierwszym sezonie gry?

Spokojnie. Stratna nie będzie – jej kontrakt z Nike już w NCAA dawał jej 800 tysięcy dolarów rocznie. Po przejściu na zawodostwo powinien się kilkukrotnie zwiększyć. A to nie jedyny jej sponsor.

WNBA jest wreszcie w dobrym miejscu i gdybym był amerykańskim milionerem… bardzo chciałbym zainwestować w któryś z ich klubów.

Podziel się:
Poprzedni Wpis
Następny Wpis
Autor
Dołącz do dyskusji

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *