Tylko dwa mecze w nocy z czwartku na piątek w NBA i do tego grały z drużyny z nieco mniejszych rynków.
A jednak – dostaliśmy wyjątkowo wyrównane i warte obejrzenia spotkania.
Milwaukee Bucks 124 : 126 Indiana Pacers
Wyjątkowo ciekawy mecz, o dość szalonym przebiegu:
- Po 7 minutach pierwszej kwarty Indiana prowadziła już 27-9…
- Za to po 7 minutach czwartej kwarty Milwaukee prowadziło 117-108…
- Czyli Bucks wygrali 36 minut między tymi dwoma momentami aż 108-81…
- A i tak przegrali mecz i końcówkę – przed trójką Middletona w ostatniej sekundzie Pacers prowadzili już 126-121
- Co oznacza, że Indianie do zwycięstwa wystarczyło wygranie pierwszych 7 minut i ostatnich 5 łącznie aż 45-13 (!!!)
Dla Bucks spotkanie sezonu zagrał pod nieobecność Damiana Lillarda Giannis Antetokounmpo – rzucił bardzo efektywne 54 punkty z zaledwie 25 rzutów i nikt w Pacers nie był w stanie choć na chwilę go powstrzymać. Imponuje skuteczność – 19/25 z gry i, w jego przypadku, jeszcze bardziej imponują wolne – aż 16/18. Grek przypomniał dobitnie czemu co roku jest w ścisłej czołówce kandydatów do MVP. Kiedy trafia wolne jest po prostu nie do zatrzymania i jedyną nadzieją dla obrony przeciwnika jest wymuszanie na nim strat – co szybka, młoda i lekko szalona Indiana robiła bardzo dobrze – aż 8 strat Giannisa w tym, poza tym, niemal idealnym meczu nowoczesnej wersji Shaqa.
Z kolei Pacers wciąż są tak bardzo… Pacers – 20/48 za 3, szybkie tempo gry i generał Tyrese Haliburton, dominujący half-court offense swoją maestrią w pick and rollu – 29 punktów i 10 asyst przy tylko dwóch stratach. Dla niego – typowy czwartek.
Indiana – o czym mówiliśmy wczoraj w podcaście – może danego dnia pokonać każdego, niezależnie od dyspozycji rywala – ich styl gry jest niesamowicie przyjemny dla oka i po prostu musi się podobać – dodatkowo ilość rzucanych przez nich trójek sprawia, że dzięki samej wariancji statystycznej będą wygrywali mecze mimo dużych występów rywali – tu zepsuli mecz sezonu samemu Giannisowi.
Warto też podkreślić wyraźny wzrost formy Bena Mathurina – po fatalnym początku sezonu w skończonym właśnie back 2 back z Utah i Milwaukee rzucił łącznie 48 punktów na skuteczności 18/36 z gry i 7/14 za 3. Jeśli do, i tak bardzo dobrych Pacers, dojedzie bardzo dobry Mathurin… uważajcie na Indianę – spokojnie mogą skończyć sezon 2023/24 w top4 Wschodu.
Atlanta Hawks 120: 119 Orlando Magic
Drugi mecz tej nocy i drugi bardzo wyrównany.
Hawks dwa razy w pierwszej i drugiej kwarcie odskakiwali Magic na 10 i 9 punktów, jednak „gospodarze” (mecz był rozgrywany w Meksyku) za każdym razem łatwo niwelowali tę przewagę i ani przez chwilę nie dało się poczuć, że mecz w jakikolwiek sposób im ucieka.
Wrażenie że gramy pod dyktando Orlando, a Atlanta nie wytrzyma tempa kiedy tylko zmęczony Trae Young nieco zwolni (41 punktów i 8 asyst w meczu, ale tylko 6 pkt i 1 asysta w czwartej kwarcie) nasiliło się kiedy Magic odskoczyli na początku czwartej kwarty na 108-98. Są takie spotkania, w których czuje się z rytmu gry, że jedna z drużyn jest „nieunikniona” i że w decydujących momentach nie tylko będzie generować masę łatwych punktów (w czym brylował duet Suggs / Fultz w kontrze i półkontrze), ale też ma więcej możliwości egzekucji kluczowych akcji grając przez duet Wagner / Banchero.
A jednak – kiedy już test oka wręcz krzyczał „Orlando”… ich atak całkiem stanął. Masa głupich strat i decyzji sprawiła że zdobyli tylko 11 punktów przez ostatnie 9 minut meczu, a Hawks bardzo konsekwentną i upartą koszykówką, bardzo przypominającą to co grali Utah Jazz kiedy trenował ich Quinn Snyder powoli wrócili do meczu a po rewelacyjnie zagranej przez duet Trae / Murray ostatniej akcji zakończonej trójką tego drugiego – wyszli na prowadzenie 120-119. Na to Magic nie potrafili odpowiedzieć i ostatnią akcję zagrali nieco bez pomysłu, na trójkę rzucającego w tym sezonie niecałe 32% za 3 Paolo Banchero.
Rewelacyjny w obronie jest w tym sezonie Onyeka Okongwu – kolejne 4 bloki w meczu przeciwko Magic:
Okongwu DENIAL and Trae lays it in for 33 POINTS in the 1H!
ATL/ORL | #NBAenMéxico | NBA TV pic.twitter.com/PKTgJultFk
— NBA (@NBA) November 10, 2023
Jalen Johnson to jeden ze wczesnych kandydatów do nagrody za największy postęp:
Jednym z kontrkandydatów powinien być wreszcie zdrowy i z meczu na mecz coraz lepszy Jalen Suggs:
Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.