• Piotr Zarychta
PostPrime/Post prime News/Wyniki/Noc z NBA: Warriors gromią Bucks, Fox zjada Lakers

Noc z NBA: Warriors gromią Bucks, Fox zjada Lakers

De’Aaron Fox rozjechał obronę Los Angeles Lakers, a Golden State Warriors jako cały zespół obronę Milwaukee Bucks. W 8 środowych meczach sporo się działo. Zapraszamy na relacje.

Na początek telegraficzny skrót:

  • Magic kontynuują zwycięską passę przeciwko Wizards
  • Hawks walczą o utrzymanie miejsca w Play-In i pokonują Cavaliers
  • Grizzlies wykorzystują osłabienia Sixers
  • Clippers odrabiają dużą stratę i wygrywają z Rockets
  • Bulls po zaciętej końcówce lepsi od Jazz
  • Warriors zmiatają Bucks z parkietu
  • Thunder nie bez problemów lepsi od Blazers
  • De’Aaron Fox niszczy Lakers

Washington Wizards (9-53) – Orlando Magic (37-26) 109:119

  • 16 porażek z rzędu Wizards i 5 zwycięstw z rzędu Magic to obecnie najdłuższe serie w NBA. I te zespoły zgodnie postanowiły zagrać tak, żeby swoje passy utrzymać przy życiu. Niemniej nie było to takie oczywiste gdy Wizards prowadzili różnicą 21 punktów już w drugiej kwarcie.
  • Wizards wyrównali rekord klubu jeśli chodzi o kolejne porażki. 16 porażek z rzędu zanotowali też w sezonie 2009/10, gdy o ich sile stanowili Gilbert Arenas, Andray Blatche i Nick Young.
  • Ta wygrana jest największym comebackiem Magic w tym sezonie. Paolo Banchero zanotował 25 punktów i 10 asyst, a Franz Wagner 28 punktów.
  • Dla pokonanych Jordan Poole rzucił 26 punktów. Od czasu przesunięcia na ławkę rezerwowych zdobywa średnio 23,8 punktu i trafia ponad 44% swoich rzutów. Nagle zaczął być bardziej efektywny. Brawa dla trenera.
  • Szkoda tylko, że reszta drużyny jest za słaba. Bo nawet nie chodzi o to, że nie dowozi, po prostu nie ma tam wystarczająco dużo talentu.

Atlanta Hawks (28-34) – Cleveland Cavaliers (40-22) 112:101

  • Od czasu kontuzji Trae’a Younga Hawks mają już bilans 4-2 i dzielnie bronią się przed pogonią Brooklyn Nets, którzy też zaczęli wygrywać i zagrażać Hawks w walce o miejsce w Play-In.
  • To spotkanie było sporą próbą dla gospodarzy. Do przerwy prowadzili 15 punktami by przegrać trzecią kwartę aż 23:40. Potrafili się jednak pozbierać i pokonać Cavaliers, którzy do Donovana Mitchella musieli dołożyć Evana Mobleya na liście kontuzjowanych zawodników. Ich wysoki nie zagra co najmniej przez tydzień po skręceniu kostki.
  • To mógł być drugi z rzędu comeback Cavaliers po tym jak w poprzednim spotkaniu pokonali Celtics. Teraz jednak zabrakło cudownych akcji kogoś takiego jak Dean Wade wczoraj.
  • Hawks stracili być może obecnie najważniejszego zawodnika. Jalen Johnson skręcił kostkę w trzeciej kwarcie i nie wrócił już na boisko. A w ostatnich meczach był naprawdę świetny.
  • Bogdan Bogdanovic i Saddiq Bey rzucili po 23 punkty dla Hawks, a najlepszym strzelcem Cavs był Jarrett Allen z 19 punktami.

Philadelphia 76ers (35-27) – Memphis Grizzlies (22-41) 109:115

  • Nagle Memphis Grizzlies pozbawieni prawie całego składu wygrali dwa mecze z rzędu. Potrzebny był świetny występ Jarena Jacksona Jr’a na 30 punktów, 11 zbiórek i 6 bloków oraz 76ers jako przeciwnika, ale zawsze jest kolejna wygrana.
  • Czwarta kwarta to dominacja Grizzlies. Wygrali ją 34:16 i mieli serię 11 zdobytych punktów z rzędu bez ani jednego ze strony gospodarzy.
  • Wśród Sixers zawiódł typowany na lidera wobec kontuzji Embiida i Maxeya – Tobias Harris. Zdobył tylko 8 punktów, trafiając 3 z 12 rzutów z gry. Nie to, że jestem tym zaskoczony, ale to wciąż jest gość, który w tym roku ma wpisane w kontrakcie ponad 39 milionów dolarów.
  • Gospodarze spadli już na 7. miejsce w konferencji wschodniej i wygląda to coraz gorzej. Mimo wszystko bilans 4-6 w ostatnich 10 meczach w obecnych okolicznościach zdrowotnych nie jest jeszcze tak fatalny.

Houston Rockets (27-35) – Los Angeles Clippers (40-21) 116:122

  • To była noc odrabiania strat. Udało się Magic, udało się Grizzlies, udało się też Clippers, którzy pomimo braku odpowiedzi na Alperena Senguna, wyrwali zwycięstwo w Houston.
  • Rockets prowadzili różnicą nawet 20 punktów, a Clippers objęli prowadzenie dopiero na 3 minuty przed końcem meczu.
  • Udało im się też przetrwać kolejny świetny mecz Alperena Senguna. Turecki środkowy po rzuceniu 45 punktów Spurs tym razem zanotował triple-double złożone z 23 punktów, 19 zbiórek i 14 asyst.
  • Kawhi Leonard rzucił 28 punktów, a Paul George i James Harden dołożyli po 21.

Utah Jazz (28-35) – Chicago Bulls (30-32) 117:119

  • Utah Jazz mocno eksperymentują ze swoim składem, kolejny sezon z resztą. W pierwszej piątce wyszli Brice Sensabaugh, Luka Samanic i Kris Dunn. Mimo tego kolejny raz walczyli do samego końca o zwycięstwo z Bulls i mieli dwa bardzo dobre pozycje do wygrania. Ale najpierw Jordan Clarkson spudłował trójkę ze szczytu, a po ponowieniu Collin Sexton z wyczyszczonej pozycji w rogu też nie trafił.
  • Bulls uciekli trochę spod topora bo prowadzili praktycznie przez cały mecz, ale nigdy ta przewaga nie była zbyt wysoka. Jazz mogli pokonać ich częstą bronią – zbiórkami. Normalnie Andre Drummond i Nikola Vucevic brylują pod tablicami, ale oddali dzisiaj aż 14 zbiórek pod własnym koszem rywalom i przegrali punkty drugiej szansy 22:8.
  • Kluczowe punkty dla Bulls rzucił DeMar DeRozan, który łącznie uzbierał ich 29. 25 dodał Coby White, a 23 Nikola Vucevic.
  • Dla Jazz 25 punktów zdobył John Collins, 24 Collin Sexton, a debiutant Brice Sensabaugh 15 i jest to jego najlepszy jak dotąd wynik w NBA.

Golden State Warriors (33-28) – Milwaukee Bucks (41-22) 125:90

  • Warriors poczuli się bardzo pewnie mając wreszcie pełny skład. Do drużyny wrócił Andrew Wiggins po 4 meczach nieobecności z powodów osobistych. Zagrał tylko 14 minut, ale wreszcie skład był pełny. Warriors byli tak szczęśliwi, że Stephen Curry uskutecznił bardzo ciekawą cieszynkę:

  • Tej dobrej ostatnio obronie Bucks gospodarze zaaplikowali 78 punktów do przerwy. Jak widzicie po końcowym wyniku Bucks niewiele więcej rzucili przez cały mecz. Wszystko przez to, że w ostatniej kwarcie uzbierali ich tylko 9.
  • Stephen Curry rzucił 29 punktów, trafił 6 trójek. Jonathan Kuminga dołożył 20 punktów, a 15 i 4 bloki z ławki dołożył Trayce Jackson-Davis.
  • Po tej wygranej Warriors opuścili wreszcie 10. miejsce w tabeli, przesunęli się przed Lakers i są tuż za Dallas Mavericks. A dystans do Kings czy Suns też nie jest jakoś odległy.
  • Z kolei Bucks muszą wyciągnąć wnioski, a potem zapomnieć o tym meczu. Mniej więcej tak jak Warriors zapomnieli o pogromie jaki sprawili im Celtics.

Portland Trail Blazers (17-44) – Oklahoma City Thunder (43-19) 120:128

  • Mecz prawie bez historii. Thunder prowadzili wyraźnie, potem Blazers doszli na 5 punktów, ale Jalen Williams trafił trójkę, która zamroziła mecz.
  • Ważniejsza rzecz wydarzyła się wcześniej gdy podczas timeoutu zasłabł i prawdopodobnie zemdlał Bismack Biyombo. Na szczęście szybko doszedł do siebie i został odprowadzony do szatni. Ale nie wyglądało to dobrze:

  • Shai Gilgeous-Alexander rzucił 37 punktów, Jalen Williams 31 i nawet nagle Josh Giddey był skuteczny na 19 punktów i 7 asyst.
  • Dla Blazers grających mocno rezerwowym składem 29 punktów rzucił Anfernee Simons, a 20 Jerami Grant.

Los Angeles Lakers (34-30) – Sacramento Kings (35-26) 120:130

  • Lakers zaczęli ten mecz świetnie. Po trójce D’Angelo Russella prowadzili 37:18, ale potem oddali końcówkę kwarty 0:10, a całą drugą część gry aż 20:44, co dało łącznie przegrany fragment 20:54. Nic dziwnego, że w hali Lakers słyszeliśmy buczenie.
  • De’Aaron Fox robił z obroną Lakers co chciał. Rzucił 44 punkty, wyrównał rekord kariery i chyba już na dobre zażegnał kryzys, który mu towarzyszył prawie przez cały luty.
  • Swoje dołożył jak zwykle Domantas Sabonis. Litwin skończył z kolejnym triple-double (16/20/12), a swoje z ławki dołożył faworyt do nagrody dla najlepszego rezerwowego Malik Monk, który dołożył 26 punktów i 8 asyst.
  • LeBron James rzucił 31 punktów i rozdał 13 asyst, a Rui Hachimura 29 punktów, ale reszta konferencji uciekła.
  • Kings są bezpośrednim rywalem, Warriors też zanotowali zwycięstwo i Lakers mocniej się usadowili na 10. miejscu w tabeli.

Podziel się:
Poprzedni Wpis
Następny Wpis
Dołącz do dyskusji

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *