• Piotr Zarychta
PostPrime/Post prime News/Wyniki/Noc w NBA: Wielki DeRozan, niepokonany Sabonis, Dallas w górę

Noc w NBA: Wielki DeRozan, niepokonany Sabonis, Dallas w górę

Dziewięć meczów zaserwowała nam NBA w środową noc. Największe emocje były w Indianie, ale ciekawe były też spotkania drużyn walczących bezpośrednio w tabeli. Działo się!

Telegraficzny skrót:

  • Jalen Duren robi 20/20 i Pistons pokonują Raptors
  • Magic nabijają kolejne zwycięstwo odprawiając Nets
  • Bo thrillerze i wybitnym meczu DeRozana Bulls lepsi od Pacers
  • Nuggets drugi raz biją Heat w rewanżu za finały
  • Hornets pokonują G-League Grizzlies
  • Niespodziewanie Cavaliers rozjeżdżają Pelicans świętując powrót Donovana Mitchella
  • Warriors bez Curry’ego i Greena nie dają rady Mavericks
  • Deandre Ayton dominuje nad Hawks i nie ma w tym ani grama ironii
  • Kings wygrywają do zera serię w sezonie z Lakers

Wczoraj nagraliśmy bardzo fajny podcast, w którym mówiliśmy o walce o czołowe miejsca w konferencji zachodniej, a także o tym co dzieje się na dole tabeli. Gorąco polecamy:

Detroit Pistons (12-53) – Toronto Raptors (23-43) 113:104

  • Skoro podkoszowymi wystawionymi przez Raptors byli w tym meczu Kelly Olynyk i Jontay Porter, to Jalen Duren przypomniał fanom Pistons czasy Andre Drummonda. 24 punkty, 23 zbiórki, w tym 9 w ataku i 5 asyst. Jedyna różnica jest taka, że Duren trafia wolne, a w tym meczu miał 8/10 z linii.
  • Pistons zmiażdżyli rywali na deskach 58:37 i pozwolili im na zaledwie 3 zbiórki w ataku. Popełnili jednak aż 21 strat i dzięki temu Raptors trzymali się w meczu.
  • Gospodarze wygrali 3 z ostatnich 4 spotkań i taka seria nie zdarzyła im się od blisko dwóch lat. Wyprzedzili w tabeli Washington Wizards i teraz to oni mają przedostatni bilans NBA.
  • Raptors, którzy odpuścili sezon i na zmianę dają odpocząć R.J. Barretowi i Immanuelowi Quickleyowi przegrali piąty mecz z rzędu i nie warto do nich w ogóle zaglądać. Do końca sezonu będą dostarczycielem zwycięstw dla swoich rywali.

Orlando Magic (38-28) – Brooklyn Nets (26-40) 114:106

  • Pogoń za uniknięciem gry w play-in trwa w najlepsze na wschodzie i Orlando Magic mieli na pewno zakreśloną w kółku wczorajszą datę i mecz z Nets jako ten, który koniecznie trzeba wygrać.
  • I dość spokojnie się to udało. Paolo Banchero rzucił 21 punktów nie pudłując ani razu z gry i dodał do tego 9 asyst.
  • Do tego każdy z graczy pierwszej piątki skończył z dwucyfrówką.
  • Nets tym razem wylosowali swój gorszy mecz i dalej irytują.
  • W związku z tym wydarzeniem tego meczu był powrót po dwóch meczach absencji Jalena Suggsa.

Indiana Pacers (37-30) – Chicago Bulls (32-34) 129:132

  • Tu nie ma co pisać, tu trzeba oglądać. MJ i Kobe vibes:

  • 46 punktów gościa, który miał już być za stary i od 5 stycznia to już 17-13 Bulls, którzy raczej nikogo w górę nie dogonią, ale też nie zlecą w dół, bo Hawks zakopali się we własnej beznadziejności.
  • W samej czwartej kwarcie było 12 zmian prowadzenia, a DeRozan powiedział, że w tej akcji na dogrywkę zmienił zagrywkę, bo Pacers odczytali dobrze co miał zrobić.
  • Żadne słowa nie oddadzą emocji w tej końcówce, więc po prostu je obejrzyjcie:

Miami Heat (35-30) – Denver Nuggets (46-20) 88:100

  • Nikola Jokic wszedł do głowy Heat tak bardzo, że to już jest 12-1 w ostatnich meczach licząc też finały NBA. A wszedł tak bardzo, że teraz oddał tylko 8 rzutów z gry i miał 6 asyst. Dla niego to jak przejść obok meczu.
  • Kentavious Caldwell-Pope takimi meczami udowadnia to co wczoraj w podcaście mówił Maciek, że zasługuje na miejsce w All-Defense teams. Kolejny raz świetnie zatrzymał Jimmy’ego Butlera, który trafił tylko 6 z 16 rzutów i nie mógł dostać się na linię rzutów wolnych.
  • Heat podobnie jak w finałach NBA nie byli w stanie generować punktów, brakuje im ewidentnie Tylera Herro, który nie gra już od 9 spotkań.
  • Nuggets dzięki tej wygranej wyszli na pierwsze miejsce na zachodzie, ale mają rozegrany o jeden mecz więcej od Thunder. Przy równym bilansie to drużyna z Oklahoma City będzie wyżej rozstawiona.

Memphis Grizzlies (23-44) – Charlotte Hornets (17-49) 98:110

  • W Memphis odbył się mecz ponoć koszykówki. Zapamiętają go kibice z Serbii, bo Vasilije Micic zagrał bardzo dobrze na 25 punktów i 8 asyst.
  • Zapamięta też Scottie Pippen, bo jego syn wrócił po kontuzji i dał ładną paczkę:

  • GG Jackson rzucił 26 punktów dla Grizzlies, Miles Bridges 27 dla Hornets.
  • Mała niespodzianka, bo to Hornets mieli kolekcjonować porażki.

New Orleans Pelicans (39-26) – Cleveland Cavaliers (42-24) 95:116

  • Do dużej niespodzianki doszło w Nowym Orleanie, gdzie rozpędzeni Pelicans mieli zgodnie z naszym scenariuszem z podcastu pokonać Cavaliers i za dwa dni po bezpośrednim meczu z Clippers awansować na czwartej miejsce. A tu nic z tego, bo wrócił Donovan Mitchell i nagle Cavaliers wygrali trudny mecz.
  • Poza Zionem Williamsonem (33 pkt) i Brandonem Ingramem (20 pkt) gospodarze nie mieli komu ufać w ataku. Reszta drużyny zdobyła zaledwie 42 punkty trafiając tylko 14 z 45 rzutów z gry (31%).
  • Cavaliers w tym czasie trafili ponad 50% rzutów z gry i aż 20 trójek.
  • Darius Garland był gorący na 27 punktów i 11 asyst, a Mitchell skończył z 14 punktami po powrocie. Tak długa przerwa w grze sprawiła, że nie ma już szans na żadne nagrody ze względu na zbyt małą liczbę rozegranych meczów.

Dallas Mavericks (38-28) – Golden State Warriors (34-31) 109:99

  • Warriors byli tak bez szans, że Chris Paul po otrzymaniu dacha od sędziego odwdzięczył mu się tym samym:

  • Jeśli masz w swojej drużynie mobilnego środkowego, to masz sposób na obronę Warriors. Kevon Looney jest daleki od swojej najlepszej dyspozycji i Warriors grają duże minuty Traycem Jacksonem-Davisem. Fajny z niego debiutant, ale nie na walkę o playoffy.
  • Polatali sobie zatem Dereck Lively, a przede wszystkim Daniel Gafford. Ściągnięty z Wizards środkowy miał 7 bloków i trafił wszystkie 5 rzutów z gry. Łącznie trafił ostatnie 33 rzuty z gry na przestrzeni kilku spotkań i jest o dwa celne „rzuty” od wyrównania rekordu Wilta Chamberlaina.
  • Luka Doncic doznał kontuzji ścięgna udowego, będziemy czekali na wieści jak poważny jest to uraz.
  • Warriors bez Draymonda Greena i Stephena Curry’ego nie udźwignęli tego meczu, tym bardziej że Klay Thompson i Chris Paul grali tak jakby pomagali rywalom. Uzbierali wspólnie 7 z 25 rzutów z gry i mieli najgorszy wynik +/- w drużynie.

Portland Trail Blazers (19-46) – Atlanta Hawks (29-36) 106:102

  • 28,3 punktu, 17,7 zbiórki i 63% z gry. To nie są statystyki Shaquille’a O’Neala, Nikoli Jokica czy Joela Embiida. To wreszcie dominujący Deandre Ayton, który pokazuje że jednak umie. Co prawda wykręcił to na takich tuzach gry podkoszowej jak Kelly Olynyk i podstarzali Al Horford i Clint Capela, ale oddajmy Aytonowi co aytonowskie. Jest dominacja. Odnotowaliśmy.
  • I nawet Blazers wygrali ten mecz, przetrwali 40 punktów Dejounte Murraya i aż 16 punktów straty. Anfernee Simons rzucił 36 punktów i trafił kluczowe osobiste.
  • Hawks, którzy skutecznie trzymają się 10. miejsca w tabeli beznadziejnością Brooklyn Nets, grali bez Trae’a Younga, Jalena Johnsona, Onyeki Okongwu, Saddiqa Beya, ale przeziębiony Bogdan Bogdanovic bohatersko wyszedł na mecz. Bo inaczej już nie wiem kto by grał, skoro Vit Krejci wychodzi tam w pierwszej piątce. No i Bogdan bohatersko oddał 15 rzutów z gry i trafił 3.
  • Marzec w NBA…

Sacramento Kings (38-27) – Los Angeles Lakers (36-31) 120:107

  • Domantas Sabonis wygląda na dość kulturalnego człowieka, który raczej nie użyłby takich słów, ale po dzisiejszym meczu mógłby do Anthony’ego Davisa rzucić: You’re my bitch!
  • To już 10-0 dla Litwina w bezpośrednich starciach z Anthonym Davisem przez całą karierę i na miejscu Lakers nie chciałbym trafić na Kings. Wiadomo, że każda seria się musi kiedyś skończyć, ale ta wygląda fatalnie dla Lakers. Bo jako drużyna z Kings ostatnio mają bilans 1-7.
  • Domas zanotował kolejne, już nawet nie zliczę które triple-double i oczywiście 321313. z rzędu double-double, nawet De’Aaron Fox mógł sobie pozwolić na tylko 21 punktów, bo Lakers nie byli w stanie zatrzymać Kings, którym nagle pomógł Harrison Barnes.
  • Najstarszy gracz gospodarzy budzi się niczym niedźwiedź z zimowego snu i średnio co 5-10 meczów gra coś dobrego. Tym razem to coś dobrego oznaczało 23 punkty i 7 trójek.
  • A Lakers? Austin Reaves (28/6/4) i Anthony Davis (22/10/3) mają ładne cyferki w boxscorze, ale LeBron James miał tylko 18 punktów, a D’Angelo Russell zagrał jakby były playoffy a nie jeszcze sezon regularny i skończył z 6 punktami trafiając 2 z 9 rzutów z gry.

Top 10 akcji dnia

Podziel się:
Poprzedni Wpis
Następny Wpis
Dołącz do dyskusji

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *