• Piotr Zarychta
PostPrime/Post prime News/Wyniki/Noc w NBA: Clutch Steph, noc debiutów

Noc w NBA: Clutch Steph, noc debiutów

Sobotnia noc przyniosła nam w NBA mnóstwo debiutów zawodników, którzy zmienili kluby w czwartkowy wieczór. Ale też przyniosła nam kolejny wielki moment Stephena Curry’ego, który swoim rzutem w ostatniej sekundzie pokonał Phoenix Suns.

Jak zwykle zaczynamy od telegraficznego skrótu:

  • Luka Doncic zdominował rywalizację z SGA i Mavericks w debiutach Gafforda i Washingtona rozbili Thunder
  • Pistons prowadzili przez trzy kwarty, ale Paul George nie pozwolił im przedłużyć serii zwycięstw
  • Dennis Schroder poprowadził Nets do zwycięstwa nad słabymi Spurs
  • Vasilije Micic pokazał, że może być w Hornets inny rozgrywający niż LaMelo Ball w wygranej z Grizzlies
  • Dogrywka była potrzebna, żeby Magic pokonali Bulls
  • Sixers wreszcie zwycięzcy, ale pokonanie Wizards to nie jest wielki sukces, tylko obowiązek
  • Bez Senguna i VanVleeta Rockets nie sprostali Hawks
  • Knicks wciąż bez wielu kontuzjowanych zawodników i przegrywający z Pacers
  • Cavaliers wciąz niepokonani, tym razem oberwało się Raptors
  • Wielki Steph w wielkim momencie daje zwycięstwo Warriors nad Suns
  • Pelicans bez Ziona, ale z kolejną wygraną z Blazers

Dallas Mavericks (30-23) – Oklahoma City Thunder (35-17) 146:111

  • Kiedy wymieniasz zawodników, nie wiesz jak ze sobą będą grali w pierwszych spotkaniach. Mavericks pierwszą kwartę w nowym składzie zagrali wybitną. Rzucili Thunder 47 punktów w 12 minut gry, a Luka Doncic rzucał, podawał, uruchamiał nowych graczy, był jednoosobową orkiestrą.
  • Te 47 punktów to rekord klubu jeśli chodzi o punkty zdobyte w pierwszej kwarcie.
  • W całym meczu miał 32 punkty, 8 zbiórek, 9 asyst i 0 minut w czwartej kwarcie. Kyrie Irving dołożył 25 punktów i 8 asyst.
  • Daniel Gafford w debiucie miał 19 punktów i 9 zbiórek w 17 minut, a P.J. Washington 14 punktów i 5 zbiórek.
  • Dla Mavericks to czwarte zwycięstwo z rzędu, najdłuższa taka seria w tym sezonie.

Los Angeles Clippers (35-16) – Detroit Pistons (8-44) 112:106

  • A było tak blisko. Od drugiej kwarty prowadzili Pistons i to trwało aż do czwartej kwarty gdy włączył się Paul George, zdobywając 15 ze swoich 33 punktów w ostatniej odsłonie gry.
  • Clippers rozstrzygnęli ten mecz serią 11:0, w której właśnie George trafił dwie trójki z rzędu.
  • Kawhi Leonard dołożył do George’a swoje 24 punkty i 5 asyst.
  • Dla pokonanych bardzo obiecujący debiut zanotował Simone Fontecchio. Włoch zdobył 20 punktów, trafiając 3 trójki.
  • 23 punkty zdobył Jaden Ivey, a 22 i 10 asyst Cade Cunningham.

Brooklyn Nets (21-31) – San Antonio Spurs (10-43) 123:103

  • Jeden z najbardziej jednostronnych meczów ostatniej nocy. Nets pierwszą kwartę wygrali tylko 3 punktami, ale do przerwy było już 12 różnicy, która rosła aż do ostatniej minuty.
  • Dennis Schroder z ławki zanotował 15 punktów i 12 asyst, najwięcej debiutującego gracza Nets od pierwszego meczu Jamesa Hardena w ich barwach.
  • Cam Thomas rzucił 25 punktów, a Nic Claxton 20 i 11 zbiórek.
  • A Spurs? 21 punktów Victora Wembanyamy i reszta do zapomnienia. Coraz trudniej się to ogląda.
  • Jeremy Sochan 8 punktów, 5 zbiórek, 3 asysty i brak tej energii, którą widzieliśmy u niego w styczniu.

Charlotte Hornets (11-41) – Memphis Grizzlies (18-35) 115:106

  • Dostać 18 asyst od dwóch nowych graczy na pozycji rozgrywającego w ich debiucie? Można tylko marzyć. A Hornets właśnie to dostali od Tre Manna i Vasilije Micicia.
  • Spotkanie Hornets z Grizzlies było tym z rodzaju któraś z dołujących drużyn się przełamie. Bo ktoś ten mecz ostatecznie wygrać musi.
  • I padło na Hornets, dla których 25 punktów rzucił Miles Bridges, a wchodzący z ławki Micic dołożył 18 i 9 asyst.
  • Tre Mann w debiucie uzbierał 9 punktów i 9 asyst, Grant Williams 15 punktów i 8 zbiórek, a Seth Curry tylko 3 punkty.
  • Dla Grizzlies 29 punktów rzucił Jaren Jackson jr., a z ławki 16 dołożył GG Jackson.

Orlando Magic (29-24) – Chicago Bulls (25-28) 114:108

  • DeMar DeRozan miał szansę wygrać mecz dla Bulls w czwartej kwarcie, ale spudłował trójkę. W dogrywce lepsi byli już gospodarze, którzy wreszcie złapali rytm z początku sezonu.
  • W drugim meczu z rzędu Franz Wagner przekroczył granicę 30 punktów, tym razem kończąc z 36.
  • 19 punktów, 7 zbiórek i 8 asyst dołożył w kolejnym bardzo wszechstronnym meczu Paolo Banchero, a 14 oczek i 11 zbiórek Cole Anthony.
  • Bulls nie mogli za bardzo stosować ulubionego ostatnio ustawienia Drummond – Vucevic, bo ten pierwszy już do przerwy miał 4 faule.
  • Ale Vucevic i tak był dość skuteczny, zdobywając 27 punktów. 28 dołożył DeMar DeRozan, ale tego najważniejszego rzutu nie trafił.

Washington Wizards (9-43) – Philadelphia 76ers (31-21) 113:119

  • Tyrese Maxey wrócił, ale to minuty zawodników z ławki rezerwowych okazały się kluczowe do zwycięstwa Sixers. Czas spędzony przez rozgrywającego na boisku Sixers przegrali różnicą 10 punktów, a gdy odpoczywał Sixers byli lepsi od rywali o 16 oczek.
  • W ten sposób przerwali serię 4 porażek z rzędu. Maxey był najlepszym strzelcem z 28 punktami, Buddy Hield dodał 23, a debiutant Ricky Council, który nagle dostał minuty skończył z 19 punktami i 10 zbiórkami.
  • Dla Wizards 25 punktów i rekordowe w karierze 6 trójek uzbierał Tyus Jones, a Kyle Kuzma i Deni Avdija rzucili po 21.
  • To ich szósta porażka z rzędu i jak dotąd od objęcia sterów przez Briana Keefe’a mają bilans 2-7.

Atlanta Hawks (24-29) – Houston Rockets (23-29) 122:113

  • Nagle Atlanta Hawks stali się zespołem. Wygrali już 6 z ostatnich 8 meczów i ich pozycja w play-in na dzisiaj wydaje się niezagrożona.
  • Z kolei Rockets zmierzają w odwrotnym kierunku. Czwarta porażka z rzędu i bilans 23-29 to już obecnie 12. miejsce w konferencji zachodniej i strata choćby do play-in wydaje się mało prawdopodobna do odrobienia.
  • Wszystko przez mecze poza własną halą. U siebie Rockets mają bilans 18-9, ale na wyjazdach tylko 5-20.
  • Dodatkowo zagrali bez Alperena Senguna i Freda VanVleeta narzekających na urazy.
  • W tej sytuacji pierwsze skrzypce grał Jalen Green, który dzięki 26 punktom, 14 zbiórkom i 10 asystom zanotował pierwsze w karierze triple-double.
  • Dla wygranych 34 punkty zdobył Dejounte Murray.

New York Knicks (33-20) – Indiana Pacers (30-24) 111:125

  • Tyrese Haliburton po serii słabych meczów wreszcie zagrał dobry, jak na swoje standardy z tego sezonu. Był też dość kreatywny.

  • Pacers wykorzystali festiwal kontuzji w barwach Knicks, którzy co prawda zyskali z powrotem Jalena Brunsona i nowych Bojana Bogdanovica i Aleca Burksa. Ale musieli grać bez Isaiaha Hartensteina i w pierwszej piątce wyszedł Taj Gibson.
  • Brunson co prawda rzucił 39 punktów, ale zabrakło mu wsparcia. Alec Burks zanotował bardzo dobry ponowny debiut z 22 punktami, ale Bogdanovic nie mógł znaleźć drogi do kosza. Co prawda miał 11 punktów, ale trafił tylko 3 z 10 rzutów z gry.
  • Dla zwycięzców wspomniany już Haliburton uzbierał 22 punkty i 12 asyst, a Myles Turner nie pomylił się przy żadnym z 9 rzutów z gry w drodze do 23 punktów.

Toronto Raptors (19-34) – Cleveland Cavaliers (35-16) 85:119

  • Mecz bez historii. Cavaliers już mają 9 zwycięstw z rzędu, Raptors mają nowy skład i póki co nie wiedzą jak z niego korzystać. A jak nie zaczną grać lepiej, to mogą utrzymać swój pick, na czym im za bardzo nie należy.
  • Seria drużyny z Cleveland to najdłuższa taka w tym sezonie w całej lidze.
  • Cavs mają najlepszy w lidze bilans na wyjeździe – 17-8 i jak dotąd wygrali wszystkie 11 meczów, w których zatrzymali rywali poniżej 100 punktów.
  • Dla pokonanych Scottie Barnes zanotował czwarte w karierze triple-double zdobywając 24 punkty, 10 zbiórek i 10 asyst.

Golden State Warriors (25-25) – Phoenix Suns (31-22) 113:112

  • Powiem krótko: chcę serii Warriors – Suns w playoffs. I to bardzo.
  • Pamiętacie ostatnie zawieszenie Draymonda Greena za uderzenie Jusufa Nurkicia? Panowie nie pogodzili się jeszcze do dzisiaj. Duch Dennisa Rodmana i Rona Artesta unosił się dzisiaj na parkiecie:

  • Ale gdy już doszło do starcia na koszykówkę, to wygrał Stephen Curry. Dostał w ostatniej akcji trudne podanie, po czym odwrócił się i trafił bez zastanowienia.
  • Tej końcówki nie ma co opisywać, ją trzeba zobaczyć:

Portland Trail Blazers (15-37) – New Orleans Pelicans (31-22) 84:93

  • Zion Williamson dostał wolne, ale Pelicans dali radę i pokonali na wyjeździe Blazers.
  • 24 punkty rzucił Trey Murphy w jednym z najwolniej granych meczów w tym sezonie. Skuteczność obu drużyn nie była zła, ale mała liczba akcji z obu stron wpłynęła na ostateczny wynik spotkania.
  • Pelicans dzięki tej wygranej wciąż są na skraju playoffs i play-in i będą walczyć o rozstawienie do samego końca sezonu.
  • Blazers z kolei przegrali czwarty mecz z rzędu.

Podziel się:
Poprzedni Wpis
Następny Wpis
Dołącz do dyskusji

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *