• wooden
PostPrime/Koszykówka na świecie/Draft/NBA Mock Draft 2022 wersja 1.0

NBA Mock Draft 2022 wersja 1.0

Zwlekałem z opublikowaniem tego tekstu aż do końca Draft Combine, ale widzę że nie miało to większego sensu. Cały czas się łudziłem że czołowe prospekty pozwolą się chociaż NBA zmierzyć. Wynika to z tego, że wierzę w równość w drafcie – każdy klub powinien mieć pełen dostęp do pomiarów zawodników i do ich karty medycznej. To, że gracz nie będzie chciał przyjechać do jakiejś drużyny na workout – jak Evan Mobley do Houston to jedno. Ma prawo. Ale to że drużyna nie dostanie nawet jego danych – tak jak Rockets podobno jego danych nie dostali – uważam za niesprawiedliwe. To oddawanie zbyt dużej władzy nad procesem draftowym w ręce agentów. Co z tego, że mamy loterię, wyrównywanie szans, cokolwiek, skoro na koniec np. tacy Banchero i Ivey mogą stwierdzić: „Nie dajemy naszych pomiarów Sacramento i co nam zrobicie? Nie zagramy dla Vivka.” Nie mówię że to się wydarzy, ale będzie to kolejnym elementem draftowej gry i akurat ten element mi się zbytnio nie podoba.

Dodatkowo w przeciwieństwie do ostatnich kilku lat, w tym roku nie mamy jednego pewnego kandydata do jedynki w drafcie. Może taki się wyłoni w trakcie procesu workoutów dla drużyn, rozmów indywidualnych z zawodnikami i robienia tzw. background checks jak dwa lata temu Anthony Edwards, ale może się okazać że aż do samego dnia draftu nie będziemy wiedzieli kto zostanie jako pierwszy wyczytany przez Adama Silvera. Jako że zostaliśmy pozbawieni publicznych pomiarów najlepszych graczy, straciliśmy ten mały kawałeczek hajpu, gdzie jaramy się w maju tym jak gracz A skacze, a jaki wingspan ma gracz B.

Co jeszcze ciekawsze, wiele drużyn z czołówki może być chętnych do handlowania swojego picku, więc żeby nie przejmować się potencjalnymi wymianami, zacznijmy od plotek i spekulacji, które pojawiły się zaraz po loterii a jeszcze nasiliły w trakcie Draft Combine. Czemu nasilenie nastąpiło w trakcie DC? To bardzo proste. To pierwsza okazja od czasu końca RS i de facto ostatnia przed draftem, kiedy wszyscy agenci i GMowie drużyn mogą się dość swobodnie spotkać, pogadać, coś pod stołem ustalić. Wiele wymian które widzimy w trakcie draftu lub na początku FA zostaje ustalonych w zarysie w trakcie Draft Combine, wiele umów które gracze podpisują pierwszego lipca agenci (oczywiście tylko teoretycznie) ustalają w trakcie DC. To od lat największy menedżerski hub w NBA i być może właśnie te spotkania są największym sensem całego eventu. O jakich ruchach w NBA się zatem obecnie spekuluje?

  • Sam Presti i Oklahoma City Thunder nigdy nie patrzą na draft tak samo jak reszta ligi czy też eksperci sprzed ekranów komputera. Sprzyja temu fakt, że Presti ma być może najjaśniejsze zielone światło od właścicieli ze wszystkich GMów w lidze. Nie ma na nim żadnej presji, cieszy się absolutnym zaufaniem Claytona Bennetta. Zapracował sobie na to w poprzednich latach między innymi niesztampowymi wyborami Russella Westbrooka z numerem 4. w 2008 roku czy Jamesa Hardena z 3. numerem w 2009 roku. Oba wybory w tamtej chwili były absolutnie szokujące i postrzegane jako potężny reach managera Thunder. Oba też udowodniły że Presti ma zupełnie inny board draftowy niż wszyscy dookoła. Inny i… lepszy. Ta historia ponawiała się później wielokrotnie, kiedy Oklahoma sięgała też po Reggiego Jacksona, Serge’a Ibakę i Stevena Adamsa dużo wcześniej niż typowały to mock drafty, ponownie odnosząc sukces. Zrobiła to też choćby w ostatnich dwóch latach, biorąc Alekseja Pokusevskiego, Josha Giddeya i Tre Manna za każdym razem wcześniej niż spodziewał się ogół ekspertów. Te wybory są tak świeże, że trudno je jednoznacznie ocenić, ale wydaje się że Giddey i Mann spokojnie się obronią jako zawodnicy lepsi niż ich pozycja w drafcie.
    Wiele wskazuje na to, że w tak wyrównanym drafcie jak w tym roku, gdzie uznawani za 3 najlepszych zawodników gracze to podkoszowi, Presti znowu pójdzie pod prąd i jeśli zachwyci go atletyzm Shaedona Sharpe lub Jadena Ivey’a, po prostu po nich sięgnie. Niekoniecznie jednak musi robić to z dwójką – może np. chcieć zejść w drafcie nieco niżej zgarniając przy okazji dodatkowy asset – czy będzie to deal z Sacramento które nie dość że ma szalonego właściciela, to jeszcze bardzo chciałoby jednego z pierwszych dwóch picków, czy będzie to Detroit, które podobno (niestety) jest napalone na Cheta Holmgrena jak szczerbaty na suchary, czy też jeszcze ktoś inny, trudno powiedzieć. To co wiadomo na pewno, to to że GM Oklahomy nie myśli w sposób konwencjonalny o prospektach, a także, że jeśli będzie mógł zdobyć dodatkowy asset na przyszłość, to nigdy nie przegapi takiej okazji.
  • Vivek Ranadive i jego Sacramento Kings to, jak już wspomniałem wyżej, kolejny fantastyczny kandydat do przeprowadzenia wymiany. Przy ich budowie składu, opartego na dwójce DeAaron Fox-Domantas Sabonis, wydaje się że jedynymi dwoma zawodnikami z oczywistej czołówki draftu, którzy są dla nich interesujący, są Jabari Smith i Chet Holmgren – obaj mogą jednocześnie dać Kings spacing w ataku, jednocześnie łatając w obronie dziury generowane przez bardzo dyskusyjną obronę dwóch obecnych liderów zespołu. Nikogo więc nie zdziwi jeśli Kings wraz z czwórką oddadzą takiej Oklahomie lekko zastrzeżony (lub wcale?) przyszły pick żeby awansować w górę i zgarnąć jednego z upragnionych graczy.
    Jeśli jednak tego nie zrobią – mogą pójść w zupełnie innym kierunku. Vivek wymaga od swojego managementu „sukcesów” na już. Sukcesów, czyli w przypadku Kings awansu chociaż do play-in, będzie idealny banner do powieszenia pod kopułą hali. To wymaga gotowego gracza, który może im pomóc od pierwszego dnia. Żeby pomóc – musi dobrze bronić, dobrze rzucać za 3 i nie musieć zmieniać zbytnio swojej gry pod liderów zespołu. To krzyczy – 3&D skrzydłowy. Czyli Keegan Murray lub AJ Griffin. Dla obu jednak numer 4 może być wyborem zbyt wysokim. Może więc jest dla Kings sens w przesunięciu się 2-3-4 wybory do tyłu i złapanie dodatkowego assetu, który pozwoliłby jeszcze bardziej wzmocnić drużynę?
    Sacramento to zresztą pierwsza z grupy drużyn które mogą być gotowe całkiem wyjść z draftu – jeśli za numer 4. dostaną gotowego skrzydłowego 3&D, który może grać razem z Sabonisem i być realną 3 opcją dobrego zespołu, mogą oddać ten pick. Oczywiście, gdybym nazywał się Troy Weaver to bym codziennie do nich wydzwaniał oferując za 4. pakiet Jerami Grant + Kelly Olynyk. To jednak może być dużo za mało… ale kto wie? W końcu to KANGZ.
  • Dalej mamy zespoły które mają nadzieję tylko loterię jednorazowo odwiedzić. Dotyczy to:
  • Pacers, których trener Rick Carlisle po prostu nie lubi uczyć żółtodziobów koszykówki i, zwłaszcza, obrony, dlatego pewnie będzie naciskał management na gotowego i/lub mogącego grać w jego systemie gracza (Keegan Murray lub może nawet Jeremy Sochan), albo na oddanie tego picku za kogoś kto pomoże mu już teraz walczyć o playoffs.
  • Blazers, którzy podobno uczynili Damiana Lillarda ogromną częścią swojego procesu decyzyjnego – wskazuje na to już jego obecność na loterii draftu i nie wydaje się, żeby Dame był gotów czekać kolejne parę lat na to aż fantastyczny system rozwoju graczy jaki mają Portland, zamieni jakiegoś surowego żółtodzioba w przydatnego zawodnika. Wcześniej to się udawało z Anfernee Simonsem i Nasirem Little, co, gdyby nie było Lillarda, sugerowałoby wybór Sharpe, ale tym razem w Portland nie mają tyle czasu co kiedyś. Stąd mogą ten pick po prostu oddać, a nie od dziś plotkuje się o ich wymianie z Pistons za Jeramiego Granta.
    (Tak, tak, jestem fanem Pistons i bardzo chcę drugi pick w top10)
  • Pelicans także mogą stwierdzić że zamiast kolejnego już młodego do składu, przyda im się ktoś, kto uzupełni ich rotację w przyszłorocznej walce o drugą rundę playoffs. Ta drużyna desperacko potrzebuje takiego sukcesu i nie ma co marnować choćby roku core CJ-Ingram-Zion-V na rozwijanie kolejnego dzieciaka.
  • Nikt się nie zdziwi jeśli Wizards oddadzą swój pick za rozgrywającego, skoro w okolicy ich wyboru takiego zawodnika po prostu w tym roku nie ma.
  • Knicks mogą próbować z pickiem pójść po jakąś kolejną gwiazdeczkę, a jeśli to się nie uda, ich management ma za sobą historię fantastycznych ruchów w dół draftu, w wyniku których oszczędza pieniądze, zbiera assety, a i tak pozyskuje swoich graczy
  • Nie jestem pewien czy Hornets będą chcieli zachować oba picki. Mogą użyć co najmniej jednego z nich żeby pozbyć się Haywarda wraz z jego monstrualnym kontraktem, mogą też spakować 13 z 15 żeby wbić się do top10.
  • To samo dotyczy Spurs, mają aż 3 picki w pierwszej rundzie, a patrząc na to jak wielu zawodników naraz próbują w tym momencie rozwijać – może się okazać że chętnie oddadzą np. picki 20 i 25 za jeden z pogranicza loterii.

Słowem – będzie się działo i czeka nas być może najciekawszy draft od lat.

Pamiętajmy jednak przy wymianach, że tak jak ja nierealistycznie patrzę na potencjalne wymiany w których Detroit pozyskuje dodatkowy pick, tak samo patrzą kibice wszystkich drużyn. W rzeczywistości sprowadza się to do tego że wymiana którą kibic jednej drużyny postrzega jako względnie realistyczny plan minimum, kibic drugiej określi jako nieakceptowalne złodziejstwo. Np. ostatnio w podcaście z serii Locked On była rozmowa prowadzących Locked on Pistons z prowadzącym Locked on Blazers. Gość od Pistons uważał że Jerami Grant to dość realistyczna cena za pick numer 7 należący do Blazers. Gość od Blazers uważał że Jerami Grant + numer 5 to realistyczna cena za numer 7, bo dzięki temu Pistons zaoszczędzą kupę pieniędzy a wciąż dostaną niezłego gracza w drafcie. Cóż, drobiazgi które nie pozwoliły im na dogadanie choćby teoretycznej wymiany.

DO DRAFTU!

Wedle mojej obecnej wiedzy, oceny zawodników, analizy potrzeb i sytuacji drużyn wybierałbym następująco. Nie myślę tu już więcej o wymianach. Ten wypadkowa między moim rankingiem a tym czego na ten moment spodziewałbym się po drużynach.

Notka redaktorska – dużo łatwiej byłoby mi robić ten mock całościowo, patrząc w stylu „ten pasuje najlepiej tu, ten tam” ale przecież tak nie jest to wybierane.  Każda drużyna dobiera jak najbardziej pod swoje potrzeby i nie patrzy na drużyny za nią. Zwłaszcza w tym roku to komplikuje robienie mocku, już przy pierwszych trzech wyborach „układ” nie jest idealny, a od czwórki i dalej robi się już w ogóle niezły burdel. Widać wyraźnie, że niektórzy gracze mogą nagle znaleźć się w swobodnym spadku, co może jeszcze dodatkowo podgrzać rynek wymian. Trzeba w tym roku wyjątkowo dokładnie śledzić workouty i to kto kogo zaprasza i dokąd chcą jeździć gracze, żeby określić jaki jest ich prawdziwy zasięg w drafcie. Już teraz mam dwóch zawodników z dość niesamowitą rozpiętością wyborów jak na czołówkę. Shaedon Sharpe może się znaleźć wszędzie od 2 do 7 a pojawiają się też jakieś plotki że będzie sprawdzany nawet przez Orlando. Z kolei Jaden Ivey jeśli spadnie za Pistons, może dolecieć aż do ósemki i Pelicans którzy braliby go nawet z dwójką. Nie mówię że to jest prawdopodobne, ale dość wyraźnie widać nawet takie szalone scenariusze, kiedy się analizuje informacje okołodraftowe, potrzeby i nastawienie drużyn.

(W ramach protestów przeciwko brakowi pomiarów z Combine, nie podaję pomiarów graczy, tylko pozycję).

1. Orlando Magic – Jabari Smith, PF, Auburn

Magic mają przed sobą bardzo ciekawą decyzję. Wszystko tu krzyczy „Holmgren” – od ich historii wyborów najdłuższych możliwych prospektów, przez grę na dwóch podkoszowych w ostatnim sezonie i fakt że jak dotychczas zawsze z jedynką wybierali centrów, po związki Cheta z Jalenem Suggsem. Tych dwóch gra razem od niepamiętnych czasów – w AAU, w liceum, a także planowali wspólnie występować w Gonzadze. Jednak Suggs coś za dobrze się pokazał w swoim rookie season i nie mógł na Holmgrena poczekać. W disneyowskim zakończeniu tej historii bigman teraz trafiłby do Magic i graliby razem długo i szczęśliwie. Czemu więc Jabari? Ponieważ Magic nie mogą się pomylić. Holmgren jest fantastyczny w teorii, ale jest też przeraźliwie wręcz chudy i patrząc na to jak jest zbudowany, wcale nie będzie łatwo dołożyć na tę wąziutką ramę mięśni. Z całej czołówki draftu ma największe szanse być niewypałem. A wybierając z jedynką, musisz trafić. Właściciel i kibice nie chcą latami słuchać o jednym z najgorszych pierwszych wyborów w historii, o Gregu Odenie czy Markelle Fultzu. Chcą pewniaka. Dlatego z jedynką często jest wybierany gracz z najwyższą podłogą w całym drafcie, nawet jeśli gdzie indziej można zauważyć ciut wyższy sufit. A Jabari Smith ma bardzo wysoką podłogę. Mimo że gra jako PF i ma prawie 7 stóp wzrostu, jest jednym z najlepszych snajperów w drafcie. Od pierwszego dnia da zespołowi spacing, shot making, dobrą obronę, charakter i energię. Nie powiedziałbym teraz że jest przyszłym pewniakiem do All NBA Teams, ale łatwo zobaczyć jego drogę do All Star Game. W tym drafcie to powinno wystarczyć na pierwszy wybór, zwłaszcza, że gdzieś tam ma w swojej grze widoczne cienie Kevina Garnetta i Kevina Duranta. Przy okazji – lepiej pasuje do Franza Wagnera i Wendella Cartera Juniora niż Chet.

2. Oklahoma City Thunder – Chet Holmgren, C, Gonzaga

Tak naprawdę wszystko o nim napisałem wybór wyżej. Co prawda Sam Presti lubi zaskoczyć i nikt nawet nie będzie w wielkim szoku jeśli z tym wyborem sięgnie po Paolo Banchero czy nawet Shaedona Sharpe’a. Jednak na ten moment mam tu bezpiecznie Cheta. W Oklahomie już zrobili testy demo zawodnika o podobnym profilu fizycznym i to czego się nauczyli na Alekseju Pokusevskim powinno im wydatnie pomóc w rozwijaniu Holmgrena. Patrząc czysto na statystyki – to najlepszy prospekt do NBA w ostatnich kilku latach. Problem w tym że nikt nie wie jak będzie się rozwijał fizycznie i jak przyrost masy płynie na jego obecnie świetną mobilność.

3. Houston Rockets – Paolo Banchero, PF, Duke

Wygląda na to, że Rockets prawdopodobnie będą wybierali między dwójką Jaden Ivey i Paolo Banchero. Dla mnie to dokładnie ten sam poziom talentu, dlatego zastanawiam się kto lepiej będzie pasował do Jalena Greena. Tylko on się tu liczy, bo choć Porter Jr. i Sengun są ważni dla przyszłości Rockets, to nie są tej jakości graczami, żeby przez nich zmieniać decyzję co do gracza wybieranego w top5 draftu. Kusi tutaj wizja superatletycznego duetu Ivey-Green, ale w obecnej NBA nie możesz sobie pozwolić na granie na dwóch shoot-first guardów, z których żaden nie czuje się naturalnie z kreowaniem gry dla kolegów. Stąd Banchero. Naturalny podający, którego obecność na boisku powinna odciążyć z piłką Jalena Greena i KPJa i który razem z Alperenem Sengunem powinien tworzyć duet mądrych, choć nie aż tak atletycznych obrońców. Nie jest to idealny fit, ponieważ boję się, że Paolo zarazi się w Houston mentalnością „dokozłuj-rzucaj”, ale to naprawdę mądry zawodnik, który, mam nadzieję, poprawi nieco kulturę gry w ataku Rockets.

4. Sacramento Kings – Keegan Murray, SF/PF, Iowa

Kings są w dziwnej sytuacji, bo kogo by nie przepuścili do nich Rockets, to kompletnie nie będzie pasował do duetu Fox-Sabonis. Dla nich prawdziwym rarytasem w tym drafcie byłby Jabari Smith, ale to jedyny zawodnik z czołowej czwórki/piątki, który nie ma szans spaść tak nisko. Ivey potwornie gryzie się pozycyjnie z Foxem i Mitchellem, Banchero w dużej mierze pokrywa skillsetem i dziurami w grze z Sabonisem, podobnie Holmgren który co prawda dobrze broni obręczy, ale w obronie powinien pełnić rolę centra, tak samo jak Sab. Bardzo ryzykowny Shaedon Sharpe też wygląda tu problematycznie, biorąc pod uwagę fakt, że Vivek wymaga od swojego managementu playoffów w sezonie 22/23. Dlatego w tym miejscu najmocniej spodziewam się wymiany. Jeśli do niej jednak nie dojdzie – Kings mogą sięgnąć po nieco bardziej doświadczonego, 22 letniego w momencie rozpoczęcia nowego sezonu, Keegana Murraya. To fantastyczny scorer i niegłupi obrońca, który jednak w NCAA nie umiał sobie wykreować łatwych rzutów. Trafiał za to te trudne. Kojarzy mi się z miksem TJa Warrena z Khrisem Middletonem i, przynajmniej w ataku, powinien dobrze pasować do duetu Fox&Ox. To wzmocnienie na już, dobry gracz NBA na lata, ale nie jestem pewien czy widać u niego upside gwiazdy

5. Detroit Pistons – Shaedon Sharpe, SG/SF, nie-Kentucky

Pistons z radością wezmą dowolnego z dwójki Sharpe-Ivey. Ponad wszystko w swoim obecnym składzie potrzebują atletyzmu, a nikt jeśli o to chodzi nie jest lepszy od wspomnianej dwójki. Ivey jest nieco pewniejszym graczem, ale jeśli chodzi o dopasowanie do Cade’a i wartość pozycyjną zawodnika, wydaje mi się że Pistons, na teraz, powinni iść w Sharpe’a. To prawdopodobnie ostatni raz w najbliższych latach kiedy wybierają w top5 draftu i muszą zaryzykować klasyczne Boom or Bust. Jeśli Sharpe wypali i będzie gwiazdą – super, jeśli nie, będzie co najwyżej superatletycznym slasherem z dobrym rzutem. To wbrew pozorom wcale nie jest taka niska podłoga i to mimo tego że jeszcze nigdy nie grał w poważną koszykówkę. Mam jednak coraz większe wrażenie że Sharpe z piątką już nie będzie dostępny. Kojarzy mi się z Anthonym Edwardsem i kompletnie nic nie możemy powiedzieć o tym jak myśli na boisku, ale potencjalne pozytywy z tego ruchu mogą przebić negatywy.

6. Indiana Pacers – Jaden Ivey, PG/SG, Purdue

W tym miejscu zaczyna mi zgrzytać mózg. Najlepszy dostępny talent z numerem 6. to w tym układzie zdecydowanie Jaden Ivey. Mam jednak wrażenie, że Rick Carlisle ma potężny wpływ na decyzje personalne w Pacers i nie będzie chciał kolejnego w swojej karierze superatletycznego guarda o dyskusyjnym rzucie i feelu do podań. Z tego powodu kilka razy zamieniałem na tym miejscu Iveya z Sochanem. Mam nawet wrażenie, że gdyby Ivey poszedł do Pistons, Indiana nawet nie spojrzałaby na Sharpe i głównymi kandydatami do wyboru byliby tu Daniels, Sochan i, moooże Griffin. Jednak to nie jest układ idealny, a najlepsze wybory dla każdej z drużyn. Na koniec myślę, że nawet mimo obiekcji Ricka, Pacers wezmą Iveya jako spadający do nich prezent i zmuszą trenera do gry na ten duet. Prawdopodobnie najlepszy atleta w drafcie i zawodnik który znakomicie potrafi wykreować sobie przestrzeń do rzutu, powinien w gruncie rzeczy świetnie pasować do Tyrese Haliburtona i to przy tym wyborze okaże się jak dobrym ruchem było oddanie Sabonisa. Core Haliburton-Ivey-Turner wydaje się być nie tylko niesamowicie ciekawy, ale też wystarczająco dobry, żeby wrócić do walki o playoffs już od przyszłego sezonu. Jestem też podekscytowany wizją zabrania Iveyowi spod kosza dwóch behemotów (Purdue grało na dwa ogromne klocki pod koszem) i zastąpienie ich dającym spacing Turnerem. W takim, szerokim ustawieniu i grając obok kreatorów z poziomu Haliburtona i Brogdona, Jaden od pierwszego dnia sezonu może wyglądać na największy steal draftu.

7. Portland Trail Blazers – Jeremy Sochan, SF/PF, Baylor

Ależ by się wyroiło fanów Blazers w Polsce. To też naprawdę dobre miejsce dla Jeremy’ego i solidne dopasowanie. Portland bardzo potrzebuje długich i atletycznych obrońców i graczy którzy chętnie dzielą się piłkę i naturalnie wchodzą w każdą rolę na boisku jakiej się od nich oczekuje. To wszystko daje Jeremy. Przy spacingu jaki zapewnia duet Lillard-Simons, Sochan powinien dostać nieco czasu na rozwój rzutu, a piątka Dame-Simons-Hart-Sochan-Nurkic na papierze nie prezentuje się tak źle. Wydaje się jednak za słaba na playoffs na Zachodzie, a Blazers będą mieli kasę do wydania i zastanawiam się, czy w takim układzie nasz Polak Rodak nie zacznie kariery z ławki. To nie jest na szczęście żaden problem. Organizacja z Portland ma długą historię sukcesów w rozwoju młodych graczy, o czym najlepiej świadczą wspomniany Simons i naprawdę dobry ostatnio Little. Pytanie tylko czy Lillard ma tyle cierpliwości, żeby czekać na rozwój młodzieży i Blazers mimo wszystko nie oddadzą tego picku.

8. New Orleans Pelicans – Dyson Daniels, SG/SF, G-League Ignite

Dyson Daniels to taki trochę szwajcarski scyzoryk. Długi, dość atletyczny, nieźle rzuca, nieźle rozgrywa, nieźle gra bez piłki, nieźle broni, świetnie wyglądał na Combine. Ma wszystko żeby stać się co najmniej znakomitym graczem typu 3&D w NBA i co najważniejsze dla Pelicans, może bez problemu grać fałszywego rozgrywającego obok zawodników takich jak McCollum, Ingram czy Zion. Wydaje się że to jest znakomite dopasowanie i to był dla mnie zdecydowanie najłatwiejszy pick poza top3.

9. San Antonio Spurs – Benedict Mathurin, SG, Arizona

Spurs mają tu całkiem sporo opcji i nie zdziwi mnie jeśli wezmą tu niezwykle surowego, ale fizycznie imponującego dzieciaka Durena, mającego naprawdę ogromny potencjał Dienga, doświaczonego i teoretycznie idealnie do nich pasującego Agbaji, czy jeszcze kogoś, o kim nawet nie pomyślałem. To może być nawet E.J. Liddell lub Kendall Brown. Opcji jest mnóstwo. Mam tu jednak gracza który talentem wydaje się być pół półki wyżej. Benedict Mathurin to zawodnik który już w NCAA udowodnił jak dobry potrafi być.  W momencie draftu będzie miał dopiero co skończone 20 lat, ale już 2 sezony w NCAA za pasem. W tym czasie trafiał 38.3% za 3, przy średnio 5 próbach na mecz i w drugim roku zdobywał dla Arizony 17.7 pkt jako niekwestionowany lider jednego z najlepszych zespołów ostatniego sezonu ligi akademickiej. Ze swoim rzutem, szybkością, i atletyzmem powinien idealnie pasować do Dejounte Murraya. To dla mnie jeden z najciekawszy graczy w drafcie i wydaje się że nawet Kings i Pistons będą mu się uważnie przyglądać w Top5.

10. Washington Wizards – Johnny Davis, PG/SG, Wisconsin

Nie jestem jego wielkim fanem, ale to baller. Ma bardzo wysoko podłogę, powinien być na lata starterem w NBA, ale też sufit nie oszałamia – absolutny maks jaki można z niego wycisnąć to silniejszy i broniący CJ McCollum z nieco gorszym rzutem. Jest znakomity na półdystansie i wokół obręczy, a także bardzo solidnie broni i podejmuje dobre decyzje jako ballhandler – dość naturalnie znajduje asysty. Nic efektownego, nie tworzy kolegom pozycji z niczego, ale też nie marnuje okazji do dobrego podania. To wbrew pozorom bardzo dużo. To co martwi w jego przypadku to rzut którego jakość kończy się na półdystansie. Za 3 w NCAA rzucał ledwie 32.5% przy tylko 2.5 próbach na mecz i raczej nie pokazywał przy tym „NBA range”. To coś od czego będzie mocno zależeć jego kariera i co go spycha na pogranicze Top10. Z drugiej strony zdecydowanie najlepiej ze wszystkich dostępnych tu graczy pasuje do Bradleya Beal i składu Wizards i, co bardzo ważne, od pierwszego sezonu może być przydatny w tej ich corocznej pogoni za play-in.

11. New York Knicks – Jalen Duren, C, Memphis

Wielki, surowy i młodziutki center, który dopiero w połowie listopada skończy 19 lat. Właściwie to dopiero teraz powinien wybierać sobie team w NCAA. I jestem przekonany że w tej lidze by dominował. Patrząc na czysty talent, miałby szanse nawet na wybór w top5 gdyby lepiej ułożyła się loteria. Niestety to już nie te czasy, gdzie pozbawieni rzutu centrzy byli warci wyborów w top. Nawet top10 zaskoczy, nie przez Durena a przez jego pozycję. Jego best case to Dwight Howard, worst case Andre Drummond/Derrick Favors, a najbardziej prawdopodobna opcja to nowy DeAndre Jordan. Ile wart jest w obecnej NBA prime DeAndre Jordan? To pytanie na które będą sobie musiały odpowiedzieć drużyny w tegorocznym drafcie. Myślę że jeśli Knicks go nie wezmą to trafi do Oklahomy lub najpóźniej Charlotte, ale to właśnie w NYC jest dziura pod koszem, bo wydaje się że Thibs już ani w Robinsona ani w Noela nie wierzy. To naprawdę dobre dopasowanie – kibice w MSG jak mało kto powinni pokochać jego oldskulową grę po rollu nad obręczą, a stary wrzaskun powinien być zachwycony mogąc sobie ulepić wariację na temat Howarda.

12. Oklahoma City Thunder – Ousmane Dieng, SF, New Zealand Breakers

Dieng wystrzelił ostatnio w górę draft boardów, po tym jak skończył sezon w Nowej Zelandii. To projekt który będzie wymagał czasu, ma feel do gry i przy wzroście prawie 210 cm, ma zaskakująco duży talent do gry z piłką. Może okazać się jednym z najlepszych zawodników tej klasy, może też za parę lat wypaść z ligi jak Sekou Doumbouya. Nie ma lepszej drużyny do podejmowania takich ryzyk niż posiadająca ciężarówkę picków Oklahoma i myślę że mając go dostępnego Sam Presti nie będzie się długo wahał. Warto też zaznaczyć, że OKC z 12. to dla mnie podłoga Jeremy’ego Sochana. Jestem na ten moment pewien że niżej nie spadnie.

13. Charlotte Hornets – AJ Griffin, SF, Duke

Świetny strzelec, fizycznie wygląda jak Jimmy Butler, podejmuje dobre decyzje i nawet nieźle gra przez kontakt, ale… jest bardzo kontuzjogenny, gra jakby nosił betonowe buciki i bardzo brakuje mu atletyzmu przy atakowaniu obręczy. Butler bez obrony i wolnych, ale za to z trójką? Coś w tym stylu. Nie lubię go i osobiście nie brałbym go (póki co) nawet w loterii, ale mądrzejsi ode mnie mają go nawet w Top7, więc nie chcę wyjść na durnia. A dodatkowy spacing przy LaMelo zawsze się Hornets przyda.

14. Cleveland Cavaliers – Tari Eason, SF/PF, LSU

Atletyczny wingman który przy 203 cm w butach ma prawie 220 cm rozpiętości ramion. Ma ok rzut, jest dobry w obronie i w ataku zawsze aktywnie szuka roli, przede wszystkim będąc świetnym w kontrze. Wydaje się, że gracz o tym profilu to coś czego bardzo brakuje Cavs i docelowo ktoś kto może okazać się dla nich lepszym zawodnikiem niż grający teraz za dużo Okoro.

15. Charlotte Hornets – Mark Williams, C, Duke

Ogromny center i król zaawansowanych statystyk z Duke. Z nim na boisku ten zespół zjadał rywali, a problemem były minuty kiedy musiał siedzieć. 213 cm bez butów, ponad 230 cm wingspanu, 298 cm standing reach. Wymiary porównywalne w NBA do Rudy’ego Goberta. Jest dość mobilny jak na te gabaryty, mądry na boisku i myślę że jest spora szansa że rozwinie rzut za 3. Za 5 lat od teraz może być postrzegany jak wielki (nomen omen) steal z tego draftu i jedyne co gra na jego niekorzyść to wiek (skończy w tym roku 21 lat) i pozycja… w końcu to już nie jest epoka dinozaurów. 20 lat temu razem z Durenem byliby w top5 draftu jak Okafor z Howardem.

16. Atlanta Hawks – Ochai Agbaji, SG/SF, Kansas

Być może najbardziej gotowy na NBA gracz tego draftu. Wypuszczasz go na boisko i gra. 195 cm, 209 rozpiętości ramion, silny, szybki, dobry rzut, dobry obrońca, dobry atleta. Ma wszystko. Wada? Skończone 22 lata. To taki Chris Duarte tego draftu i gdyby Indiana wybierała z 10. a nie z 6. to pewnie trafiłby tam. A tak pewnie wypadnie na pogranicze loterii i wydaje mi się że Hawks, lub w najgorszym przypadku Bulls to jego podłoga. Oba zespoły z pocałowaniem ręki wezmą takiego gotowego na już guarda/skrzydłowego który z miejsca da im produkcję w walce o playoffs.

17. Houston Rockets – Kendall Brown, SF/PF, Baylor

Kolega Sochana z Baylor, który typowany na początku sezonu do top7, teraz może nawet wypaść z top20. Świetny atleta i fantastyczny obrońca, który jednak nie chciał oddawać rzutów nawet na poziomie NCAA, będąc w ataku kompletnym non-factorem. Z drugiej strony fantastycznie wypadł na Combine – 211 cm wingspanu, 105 cm wyskoku maksymalnego i, co szokujące, najlepszy wynik w teście rzutowym (test gwiazdy). To powoduje, że gdzieś z okolic 25 miejsca, wskakuje u mnie na powrót do top20 i zdziwię się jeśli nie będą go do siebie na workouty zapraszać drużyny z loterii.

18. Chicago Bulls – EJ. Liddell, SF/PF, Ohio State

Kolejny zawodnik który bardzo sobie pomógł na Combine. Zdecydowanie najlepszy wyskok dosiężny z tych zmierzonych – ponad 90 cm z miejsca i 97 cm wyskoku maksymalnego, a to wszystko przy 200 cm wzrostu i 212 cm wingspanu. Potencjalnie świetny zawodnik 3&D na poziomie NBA. W NCAA imponował dobrą obroną i siłą fizyczną, a to wszystko mimo aż 12% tkanki tłuszczowej w organizmie. Dość nietypowy jak się go ogląda i przez to w większości mocków znajduje się pod koniec pierwszej rundy. Sam mam go w top20 i zastanawiam się czy po workoutach nie poszybuje nawet wyżej.

19. Minnesota Timberwolves – TyTy Washington, PG, Kentucky

Silny guard, nieco za mały na SG, a nieco za słaby kreator na PG. Zaliczył bardzo nierówny sezon w Kentucky, którego kwintesencją było wygranie dla swojego zespołu meczu w Turnieju SEC przeciwko Vanderbilt, tylko po to żeby niecały później totalnie się skompromitować i zagrać beznadziejnie w sensacyjnej porażce w pierwszej rundzie Turnieju NCAA przeciwko St. Peter’s. Jednocześnie trzeba mu dać pewien kredyt zaufania bo w Kentucky tradycyjnie trudno oszacować talent graczy pod kątem NBA. Daję go do Wolves, bo potrzebują taniego guarda i wydaje mi się że może grać zarówno z DARem jak i za niego.

20. San Antonio Spurs – Nikola Jovic, PF, Mega Soccerbet

Dość oczywisty typ. Wszechstronnie utalentowany podkoszowy z Europy trafiający do Spurs? Taki szok, że żaden. Jovic w Lidze Adriatyckiej trafiał 40% za 3, pokazał umiejętności grania z piłką na koźle i nienaganną technikę, a w trakcie Draft Combine przykuł uwagę wielu skautów dobrymi pomiarami i bardzo solidnym występem na Pro Day.

Dzisiaj tylko do numeru 20 – muszę się doedukować o pozostałych prospektach, żeby dopasować graczy do drużyn. W moim Top30 znaleźliby się jeszcze prawdopodobnie, bez kolejności: David Roddy, Blake Wesley, Jaden Hardy, Kennedy Chandler, Malaki Branham, Walker Kessler, Christian Braun, Jalen Williams, Ismael Kamagate, Marjon Baeuchamp.

Z tej grupy szczególnie radzę zwrócić uwagę na Wesleya (może nawet wylądować w loterii, bardzo intrygujący), Branhama (mądrzejsi ode mnie mają go w okolicy Top15) i Williamsa (największy wygrany Combine jak dla mnie).

Następny mock dopiero tuż przed draftem, a w kolejnych tekstach, skupię się już bardziej na tylko moich opiniach, piętrach draftowych i… oczywiście Jeremym Sochanie.