• Piotr Zarychta
PostPrime/Post prime News/Wyniki/Maraton turniejowy: wielcy Magic, Pelicans w gazie

Maraton turniejowy: wielcy Magic, Pelicans w gazie

Orlando Magic zgłosili swój akces do grania o najwyższe laury pokonując Boston Celtics. Miejsce w ćwierćfinale turnieju zagwarantowali sobie Indiana Pacers, a New Orleans Pelicans złapali rytm i wygrywają kolejne mecze. Zapraszamy na przegląd piątkowych spotkań.

Orlando Magic (11-5) – Boston Celtics (12-4) 113:96

  • 6 zwycięstw z rzędu i 6 zwycięstw bez porażki, gdy rywal rzuca poniżej 100 punktów. To jest wizytówka Orlando Magic.
  • Drugą jest szeroka ławka rezerwowych, z której każdy może wejść i być ważny dla wyniku meczu. Tym razem był to Moritz Wagner, który rzucił 27 punktów.
  • 23 dołożył Paolo Banchero.
  • Celtics grali bez Jrue Holidaya, ale w mecz świetnie wszedł Jaylen Brown, który rzucił 12 punktów w pierwszej kwarcie. Niestety w pozostałej części meczu trafił tylko 2 z 16 rzutów z gry.
  • Meczu nie dograł do końca Kristaps Porzingis, który opuścił boisko w trzeciej kwarcie z bólem lewej łydki.

Memphis Grizzlies (3-12) – Phoenix Suns (10-6) 89:110

  • Brak Kevina Duranta dał trochę większe szanse Grizzlies, ale mimo tego pozostają wciąż bez zwycięstwa na własnym parkiecie, już w 7 meczach.
  • Devin Booker miał zielone światło na zdobywanie punktów i uzbierał ich aż 40, co jest jego rekordem sezonu. 20 dołożył Eric Gordon.
  • Suns z bilansem 3-1 w turnieju i z małymi punktami +34 mają duże szanse na otrzymanie dzikiej karty premiowanej występem w ćwierćfinale.
  • A tam prawdopodobnie trafią na Los Angeles Lakers.
  • Suns wreszcie wpadli w serię zwycięstw, to było ich już szóstym z rzędu.
  • A Grizzlies wciąż nie wygrali na własnym boisku. Santi Aldama rzucił dla nich 21 punktów, a najlepszy mecz w sezonie rozegrał Derrick Rose, rzucając 17 punktów przy skuteczności 8/9 z gry.

New York Knicks (9-6) – Miami Heat (10-6) 100:98

  • Przed meczem Tom Thibodeau powiedział, że dla niego Jimmy Butler jest jednym z pięciu najlepszych graczy NBA. Na szczęście dla niego udało się go pokonać.
  • Kluczowa dla wygranej okazała się czwarta kwarta, wygrana aż 29:11. To była odpowiedź na wysoko przegraną trzecią kwartę, którą Heat rozpoczęli od zdobycia pierwszych 19 punktów.
  • Jimmy Butler miał szansę na wygraną, ale jego ostatni rzut za trzy nie wpadł do kosza.
  • W całym meczu uzbierał 23 punkty, a Bam Adebayo 21 i 12 zbiórek. Jak zwykle ostatnio przydatny bardzo był debiutant Jaime Jaquez, który skończył z 15 punktami, 5 zbiórkami i 4 asystami.
  • Dla Knicks 24 punkty zdobył Jalen Brunson, a 20 z ławki dołożył Immanuel Quickley.

Toronto Raptors (8-8) – Chicago Bulls (5-12) 121:108

  • Końca dołka Chicago Bulls nie widać. Po porażce z Toronto zostali oficjalnie wyeliminowani z walki w turnieju sezonowym. Poza turniejem to ich łącznie trzecia porażka z rzędu i szósta w ostatnich siedmiu meczach.
  • Raptors tak jak w całym sezonie grali zbilansowanym atakiem. Jego najlepszym elementem był O.G. Anunoby, który wyrównał rekord sezonu z 26 punktami. Raptors wygrali wszystkie 4 mecze, w których rzucał powyżej 20 punktów.
  • Poza nim jeszcze pięciu zawodników rzucało po 13 lub więcej punktów.
  • Po jednym meczu odpoczynku wrócił Zach LaVine i rzucił efektywne 36 punktów, trafiając 16 z 23 rzutów. Ale Bulls stracili Alexa Caruso w trzeciej kwarcie. Ktoś nastąpił mu na nogę i trener więcej go nie wstawił na boisko.
  • Do końca meczu nie dotrwał DeMar DeRozan, który po tym jak Pascal Siakam oddał rzut na 1,4 sekundy przed końcem meczu przy rozstrzygniętym wyniku, otrzymał drugie przewinienie techniczne.

Indiana Pacers (9-6) – Detroit Pistons (2-14) 136:113

  • Zgodnie z przewidywaniami Pacers przejechali się po Pistons, ale zrobili to dopiero w ostatniej kwarcie. Przez pierwsze trzy goście dzielnie się trzymali.
  • Pomogła im w tym dobra dyspozycja duetu Cade Cunningham – Jaden Ivey, którzy złożyli się razem na 56 punktów.
  • Monty Williams próbuje szukać odpowiedniego ustawienia. Przesunął na stałe Marvina Bagleya i Iveya do pierwszej piątki, a zaczynający sezon w wyjściowym składzie Killian Hayes i Jalen Duren tym razem rozpoczęli mecz na ławce rezerwowych.
  • To już 13. z rzędu porażka drużyny z Detroit, którzy w samej czwartej kwarcie popełnili 6 strat i przegrali ją aż 17:39.
  • Pacers mają bilans 4-0 w turnieju i dzięki temu mają pewność, że mecz ćwierćfinałowy zagrają we własnej hali 4 lub 5 grudnia.
  • Tyrese Haliburton zanotował 12. w sezonie double-double (w 14 rozegranych meczach), tym razem złożone z 26 punktów i 10 asyst. 23 punkty, w tym 10 w czwartej kwarcie dołożył Myles Turner.
  • Dla Ricka Carlisle’a było to łącznie 250. zwycięstwo jako trener Pacers, dzięki czemu zrównał się z Frankiem Vogelem na drugim miejscu w liczbie wygranych. Niezagrożonym liderem jest Slick Leonard z 529 zwycięstwami.

Houston Rockets (8-6) – Denver Nuggets (10-6) 105:86

  • Znacie tego mema z umięśnionym i wychudzonym pieskiem? Tym pierwszym są Houston Rockets we własnej hali (bilans 8-1), a tym drugim są Rockets na wyjeździe (bilans 0-5).
  • Tym razem przekonali się o tym kończący pięciomeczową serię wyjazdową Denver Nuggets, którzy wracają z niej tylko z 1 zwycięstwem i brakiem powrotu Jamala Murraya.
  • Nie pomogło 38 punktów, 19 zbiórek i 8 asyst Nikoli Jokicia, który zagrał aż 42 minuty. Reszta zawodników trafiła łącznie tylko 18 z 63 rzutów z gry (28,6%), a rekordzistą okazał się Aaron Gordon, który spudłował wszystkie 12 prób.
  • Po meczu Ime Udoka powiedział, że planem Rockets było sprawienie, żeby Jokic w pojedynkę ich pokonał. Plan wypalił w 100%.
  • Rockets prowadził kwartet Jalen Green (25 punktów), Alperen Sengun (21 pkt., 15 zb., 8 as.), Fred VanVleet (17 pkt., 11 as.) i Jabari Smith Jr. (16 pkt., 15 zb.).
  • Dzięki tej wygranej Rockets wciąż liczą się w walce o ćwierćfinał turnieju, ale musieliby wysoko pokonać Dallas, żeby przeskoczyć Pelicans w tabeli, albo liczyć na dziką kartę.
  • Nuggets z kolei stracili nawet matematyczne szanse i będą kontynuowali sezon według normalnego kalendarza.

Milwaukee Bucks (11-5) – Washington Wizards (2-13) 131:128

  • Przecierałem oczy ze zdumienia widząc, że Wizards nie dość, że grali na wyjeździe dobrze w koszykówkę, to jeszcze walczyli prawie do końca o wygraną w Milwaukee Bucks.
  • Niezależnie od dobrej gry przegrali ósmy mecz z rzędu, a turniej zakończyli z bilansem 0-4.
  • Jordan Poole rzucił 26 punktów, po 22 dołożyli Kyle Kuzma i Tyus Jones, a 21 Corey Kispert.
  • Kuzma mógł nawet doprowadzić do dogrywki, ale jego trójka nie doszła celu.
  • Dla Bucks rekord kariery wyrównał Brook Lopez, rzucając 39 punktów, a po 31 dołożyli Giannis Antetokounmpo i Damian Lillard. Był to pierwszy mecz w historii klubu, w którym trzech zawodników jednocześnie rzuciło po co najmniej 30 punktów.
  • Przedwcześnie mecz opuścił Khris Middleton, po tym jak w trzeciej kwarcie narzekał na ból ścięgna achillesa. Jak powiedział jednak trener Adrian Griffin była to tylko ostrożność.
  • Bucks prowadzą w Grupie B turnieju z bilansem 3-0 i mają przed sobą mecz z Miami Heat. Będzie to pierwsza okazja do rewanżu za play-offy sprzed nieco ponad pół roku.

Minnesota Timberwolves (11-4) – Sacramento Kings (9-6) 111:124

  • Pierwsza porażka we własnej hali przytrafiła się Timberwolves, przez co spadli za Kings w tabeli swojej grupy turnieju.
  • Nie wystarczyło 35 punktów Anthony’ego Edwardsa i 27 Karla-Anthony’ego Townsa. Brakowało kontuzjowanego Jadena McDanielsa, który mógłby pomóc w zatrzymaniu De’Aarona Foxa.
  • Rozgrywający Kings był nie do zatrzymania w drodze do 36 punktów i 12 asyst. Dzięki temu Kings są niepokonani w turnieju i to tylko od nich zależy czy wejdą do ćwierćfinału jako rozstawiony ćwierćfinalista. Muszą tylko pokonać Warriors we wtorek.
  • Goście odbili się po dwóch porażkach poniesionych w Nowym Orleanie i prowadzili przez prawie cały mecz (poza pierwszymi 79 sekundami).
  • Kings zagrali jeden z najlepszych meczów sezonu, wygrali punkty w pomalowanym (58:42), drugiej szansy (26:15), a także ławki rezerwowych (45:25). Trafili też najlepsze 48,6% trójek w sezonie (17 z 35).
  • Foxowi dzielnie sekundowali Harrison Barnes (18 pkt.), Malik Monk (17 pkt.) i Domantas Sabonis (15 pkt., 11 z., 5 as., 3 blk.).

Golden State Warriors (8-9) – San Antonio Spurs (3-13) 118:112

  • Ostrzyliśmy sobie zęby na pojedynek Jeremy’ego Sochana z Brandinem Podziemskim, a niestety obaj nie byli głównymi bohaterami spotkania.
  • Stephen Curry poprowadził będących wciąż w dołku Warriors do ósmej wygranej, zdobywając 35 punktów i trafiając 7 trójek.
  • Steve Kerr szukając dobrego ustawienia zespołu znów zamieszał w składzie, sadzając na ławce Chrisa Paula i wstawiając do piątki Mosesa Moody’ego.
  • Efekt w postaci zwycięstwa jest, Paul z ławki rozdał 10 asyst i miał najlepsze w drużynie +16, a Moody grał co prawda tylko 17 minut, ale trafił wszystkie 4 rzuty z gry.
  • Wciąż apatyczny jest Andrew Wiggins, który rzucił 10 punktów, a swoje problemy rzutowe kontynuuje Klay Thompson, który trafił tylko 3 z 11 rzutów z gry w drodze do 15 punktów.
  • Swoje zrobił jak zwykle stabilny Dario Saric. Tym razem Chorwat dostarczył z ławki 20 punktów, 7 zbiórek i 4 asysty w 26 minut gry.
  • Dla Spurs 24 punkty rzucił z ławki Devin Vassell, a po 22 dołożyli Keldon Johnson i Victor Wembanyama.
  • Jeremy Sochan zakończył mecz z 7 punktami, 6 zbiórkami i 4 asystami. Brandin Podziemski grał 12 minut i spudłował wszystkie 5 rzutów z gry. Miał też 3 zbiórki i 2 asysty.

Los Angeles Clippers (6-8) – New Orleans Pelicans (9-7) 106:116

  • Gdy tylko kalendarz zabrał z rozkładu Clippers słabych San Antonio Spurs, to ci potknęli się o grających coraz lepiej New Orleans Pelicans.
  • Zion Williamson złapał wreszcie odpowiedni rytm, był agresywny w swojej grze i w trakcie 34 minut rzucił 32 punkty, miał 6 zbiórek i 5 asyst.
  • 30 punktów dołożył Brandon Ingram i współpraca tych dwóch gwiazd wygląda z każdym meczem coraz lepiej.
  • Pelicans skończyli grupowe granie w turnieju z bilansem 3-1 i muszą czekać na wynik meczu Rockets z Mavericks, żeby się dowiedzieć czy wchodzą do ćwierćfinału.
  • Ważniejsze jednak dla nich jest to, że wygrali trzeci mecz z rzędu i piąty z ostatnich sześciu.
  • Paul George rzucił 34 punkty, a Norman Powell i Kawhi Leonard po 20.
  • Ale brakowało wsparcia od Jamesa Hardena i Russella Westbrooka, którzy złożyli się tylko na 11 punktów i trafili 3 z 16 rzutów z gry.