Komu? Komu? 30 rad dla 30 drużyn przed trade deadline część 1
Są tacy, którzy lubią okres transferowy i tacy, którzy nie lubią. Ja zdecydowanie należę do tych pierwszych. Od małego gram we wszelkiego rodzaju gry managerskie i okres wymian to dla mnie okres największego zainteresowania NBA.
Kilka dni temu, w naszym podcaście zaczęliśmy rozmowę o trade deadline. Możecie zobaczyć to po prawej stronie. Ale żeby wam jeszcze bardziej przybliżyć ten bardzo ciekawy okres w sezonie NBA postanowiłem przygotować mój poradnik odnośnie tego jakich ruchów mamy się spodziewać po każdym zespole, a także tego co ja bym zrobił na ich miejscu.
Jako, że czytania będzie sporo, bo drużyn jest 30, to nie ma na co czekać, tylko przechodzimy od razu do zespołu numer 1. Kolejność jest zgodna z walką o najwięcej piłeczek w loterii, czyli zaczynamy od dołu tabeli.
Detroit Pistons
Kyle Weaver nie jest faworytem ani Maćka, ani wielu fanów Detroit Pistons. Mimo wszystko dzisiaj to on odpowiada za ruchy transferowe w zespole ze stanu Michigan i robi czasem lepsze, a częściej gorsze ruchy. Patrząc na to jak zespół jest zbudowany, GM stara się wyczyścić jak najbardziej salary cap i nie brać zawodników, których kontrakty obowiązują dłużej niż do końca obecnych rozgrywek. Tak wyglądała wymiana wokół Marvina Bagleya, gdzie właśnie ten zawodnik miał umowę dłuższą. W jego miejsce przyszli Mike Muscala i Danilo Gallinari. Obaj w czerwcu tego roku będą już wolnymi zawodnikami.
Jeśli tego chcemy się trzymać, to z drużyny powinien odejść jeszcze Bojan Bogdanovic, bo pozostali zawodnicy z dłuższymi umowami są albo na debiutanckich kontraktach, albo jak Isaiah Stewart, są ważnym elementem przyszłości zespołu. Tylko co można dostać za Bojana Bogdanovicia? Pistons chcieliby na pewno wziąć zawodnika na kończącej się umowie i najchętniej dostać jeszcze jakiś pick w drafcie. Ewentualnie jak to miało miejsce w ostatnich latach może też przyjść młody zawodnik, który w innym miejscu się nie przebił, a tu miałby szansę.
Bogdanovic jako skrzydłowy pasowałby praktycznie do każdego zespołu, który chce walczyć o duże cele.
Mogą to być Sacramento Kings, którzy potrzebują wzmocnienia na pozycji skrzydłowego. Problemem jest jednak brak odpowiednich umów poza Davionem Mitchellem, ale jego kontrakt jest zdecydowanie za niski.
Takie wymiany proponowaliśmy w trakcie podcastu:
Washington Wizards
Druga najgorsza drużyna wschodu, czyli Wizards podobnie jak Detroit Pistons będą w trybie sprzedawania. Ich niedawna zmiana trenera na Briana Keefe’a może spowodować jakieś ruchy w rotacji, chociaż pierwsze mecze na to nie wskazują. Kontrakt, który podpisali w ostatnie wakacje z Kylem Kuzmą sprawia, że jest on łakomym kąskiem na rynku zawodników. Jego umowa w tym sezonie jest najdroższa – 25,5 miliona, ale w każdym z kolejnych lat spada o ponad 2 miliony co roku.
W ostatnim podcaście ja wysyłałem Kuzmę do Dallas, a Maciek wysyłał go do Sacramento. Oba kierunki są dobre i dla niego i dla Wizards, którzy mogą dostać ciekawy pakiet w zamian.
Drugi zawodnik, o którym powinno być głośno to Tyus Jones. Jego umowa kończy się w najbliższe lato i nie spodziewam się, żeby chciał zostać w Waszyngtonie. Wizards zatem żeby coś za niego mieć, powinni go oddać. A chętni? Minnesota Timberwolves bardzo potrzebują drugiego rozgrywającego. Jedynym sensownym jest w składzie Mike Conley, a poza nim Jordan McLaughlin jest rozgrywającym na papierze. Na papierze, bo jak Conleya ostatnio zabrakło przeciwko Spurs, to McLaughlin zagrał oszałamiające 9 minut.
Ceną za Jonesa będą albo młodzi zawodnicy z potencjałem, albo picki. Tu pojawia się problem dla Wolves. Co prawda zawodnikami pokroju Shake’a Miltona, Troya Browna czy nawet Leonarda Millera są w stanie wyrównać umowę Jonesa, ale z picków się wystrzelali ściągając do siebie Rudy’ego Goberta.
San Antonio Spurs
Cofnijmy się w czasie do 2020 roku i bańki w Orlando. Pierwszy od 1997 rok kiedy San Antonio Spurs nie dostają się do playoffs. Coraz głośniej mówi się o zmierzchu tej drużyny. Za chwilę mają z niej odchodzić kolejni zawodnicy świadczący o ich pozycji w tabeli. Ale jest jeden promyczek nadziei. Wybrany rok wcześniej w drafcie z 29. numerem Keldon Johnson po braku gry prawie przez cały sezon nagle dostaje regularne minuty i w ostatnich 6 meczach notuje średnio 16,0 punktu na mecz, a w ostatnich 2 rzuca po 24 punkty w każdym. Zachwyt, mnóstwo artykułów mówiących o tym, że Spurs odkryli kolejny talent.
Przenosimy się do października 2023 roku. Ten sam Keldon Johnson ma rozgrywać piąty sezon w NBA. W rozgrywkach 2022/23 notuje średnio 22,0 punktu, co jest jego najlepszym wynikiem w karierze. Co prawda w drużynie z dna tabeli, ale to wciąż jest coś. Do drużyny przychodzi Victor Wembanyama i wszystkie dotychczasowe pozycje w rankingu ważności zawodników w drużynie się zmieniają. Johnson sobie z tym nie radzi i w efekcie w trakcie sezonu ląduje na ławce rezerwowych i jest w idealnym momencie, żeby go oddać.
Ma 24 lata, jego umowa jest skonstruowana podobnie jak Kyle’a Kuzmy. 20 milionów płatne w obecnym sezonie, a w kolejnych latach 19, 17,5 i ponownie 17,5. Jest solidnym skrzydłowym, który może się przydać wielu drużynom. I choć nie jest o nim głośno, bo o Spurs nigdy nie jest głośno w temacie wymian, to może być ostatnia szansa, żeby coś sensownego za niego dostać. Ale mówimy o Spurs, którzy nigdy nie myśleli i wciąż nie myślą podobnie do pozostałych 29 drużyn NBA.
Nie zdziwię się zatem jeśli mimo wszystko Johnson zostanie w drużynie, chociaż rozsądek podpowiada co innego.
A jak nie Johnson, to w zależności od potrzeb inne zespoły mogą chcieć zapolować na świetnego strzelca w osobie Douga McDermotta (44% za trzy) na spadającym kontrakcie, albo na wygasającą umowę Cediego Osmana, ewentualnie Devonte Grahama i brak gwarancji w jego kontrakcie na sezon 2024/25.
Charlotte Hornets
W przypadku drużyny z Północnej Karoliny mieliśmy już jeden bardzo istotny ruch transferowy. Do Miami Heat odszedł Terry Rozier, a w jego miejsce przyszedł kontrakt Kyle’a Lowry’ego. Hornets powinni być bardzo aktywni na rynku wymian. Próba oddania spadającej umowy Lowry’ego wartej ponad 29 milionów dolarów będzie jednak bardzo trudna i może dojść po 8 lutego do rozwiązania umowy z rozgrywającym. Podobnie sprawa ma się z Gordonem Haywardem, którego wartość koszykarska jest większa, ale za to obciążenie salary cap choć krótkie, bo tylko w tym sezonie, to wynosi aż 31,5 miliona dolarów.
Oni staną się prawdopodobnie wolnymi zawodnikami za kilka tygodni, a już teraz Hornets powinni spróbować pozbyć się Milesa Bridgesa. Jego wartość na boisku jest dość wysoka, pokazuje to w tym sezonie. Jest w ostatnim roku kontraktu, więc albo teraz uda się cokolwiek za niego wyjąć, albo już nigdy, bo nie spodziewam się, żeby Bridges miał tu zostać. Szkoda tylko, że są chętni na przejęcie jego umowy i w dalszej perspektywie przedstawienie mu kolejnego kontraktu, bo najchętniej nie oglądałbym go już w ogóle. Nigdzie!
Nie do ruszenia są tylko LaMelo Ball, Brandon Miller i Mark Williams.
Hornets mogą spróbować spakować w jakiejś wymianie Jamesa Bouknighta, który zupełnie się pogubił i nawet w tak słabych Hornets się nie przebija, może znajdą się też chętni na Cody’ego Martina. Ja się do obecnego składu drużyny z Charlotte w ogóle nie przywiązuje. Już za niedługo może wyglądać całkowicie inaczej.
Portland Trail Blazers
Kiedy jesteś generalnym managerem, który wybrał właśnie z trzecim numerem draftu bardzo obiecującego rozgrywającego, to chcesz żeby on grał.
Jeśli jesteś trenerem, który nie jest pewny swojej posady, to grasz doświadczonym rozgrywającym, żeby zapewnił ci jakiekolwiek zwycięstwa w walce o utrzymanie stanowiska. Tak wygląda sytuacja na linii GM – trener w Portland. Pierwszy chce, żeby grał Scoot Henderson, drugi gra Malcolmem Brogdonem. Na nieszczęście drugiego decyzje kadrowe należą do tego pierwszego. I zatrzymanie Malcolma Brogdona nie jest priorytetem na liście klubu.
Wciąż urzędujący najlepszy rezerwowy ligi ma kontrakt warty 22,5 miliona dolarów w tym i w przyszłym sezonie. A chętnych na rozgrywającego jest sporo. Przy okazji podcastu mówiłem, że chciałbym zobaczyć Brogdona w New York Knicks, bo po pierwsze tam pasuje, a po drugie Knicks mają kogo za niego oddać. Najprostszy ruch to wysłanie Evana Fourniera na spadającym kontrakcie (ew. opcja drużyny na sezon 24/25) i jakiś zapychacz w stylu Ryana Arcidiacono. Knicks ewentualnie mogą dodać jakiś pick w dalszych draftach, oczywiście odpowiednio zabezpieczony.
Drugi ruch to oddanie Jeramiego Granta. Wśród zespołów szukających skrzydłowych będą się przewijały te same zespoły – głównie Sacramento Kings i Dallas Mavericks. Problemem jest wysokość kontraktu. W obecnym sezonie jest to 27,5 miliona i będzie rosło z roku na rok aż do 36,4 miliona w sezonie 27/28 za skrzydłowego który nie umie zbierać. Jest to więc ryzykowna inwestycja, do której prawdopodobnie Blazers musieliby dopłacić. Chyba, że tak lubią Granta, że zostawią go w klubie.
Maciek uważa, że Blazers powinni też handlować Anfernee Simonsem, ale tutaj się nie zgadzamy. Moim zdaniem obok Shaedona Sharpe’a i Scoota Hendersona powinien być liderem tej drużyny. Przynajmniej przez jeden cały sezon powinien z nimi oboma grać duże minuty. Dopiero wtedy powinna zapaść decyzja co do jego przyszłości.
Toronto Raptors
Wydawać by się mogło, że Toronto Raptors już zrobili co mieli zrobić w tym sezonie pod kątem wymian. O.G. Anunoby został wysłany do Knicks, a Pascal Siakam do Pacers. Patrząc jednak w ich skład widzę jeszcze jedno nazwisko, które niekoniecznie musi być w nim 9 lutego. To nazwisko to Bruce Brown, pozyskany właśnie w wymianie z drużyną z Indianapolis. Jego kontrakt jest warty 22 miliony dolarów w tym sezonie i zawiera opcję po stronie drużyny na kolejny sezon wartą 23 miliony dolarów.
Wydaje się, że Raptors nie będą wiązali z nim wielkiej przyszłości. Na jego pozycji mogą grać R.J. Barrett i Immanuel Quickley.
Jeśli więc Masai Ujiri chciałby mieć za Browna coś więcej niż tylko wysoko płatnego zawodnika lub spadający kontrakt za 5 miesięcy, to musi go przesunąć.
Plotki dostarczane przez amerykańskich dziennikarzy mówią o zainteresowaniu New York Knicks. To byłby bardzo ciekawy kierunku zarówno z punktu widzenia zawodnika jak i potencjalnie nowego zespołu. W Nowym Jorku tylko musieliby zdecydować czy bardziej chcą Malcolma Brogdona czy Bruce’a Browna. Każdy zawodnik przynosi inny zestaw umiejętności.
Raptors nie grają już o nic w tym sezonie. Są za słabi na walkę o play-in, ale nie są wystarczająco słabi, żeby walczyć o największą liczbę piłeczek podczas loterii. Powinni spróbować wyczyścić nieco salary cap, bo muszą usiąść do rozmów w sprawie kontraktu Immanuela Quickleya, a kto wie czy przed startem nowego sezonu kolejnej umowy nie dostanie też Scottie Barnes. W tym wypadku warto pozbyć się kontraktu zawodnika, z którym nie wiąże się przyszłości.
Memphis Grizzlies
Tak patrzę i patrzę na ten skład Grizzlies i nie widzę za bardzo gdzie mogliby się wzmacniać. Oczywiście poza gabinetem lekarskim. Ich sezon został spisany na straty w momencie gdy Ja Morant decydował się na zabawę pistoletem przed aparatem swojego telefonu. Potem już były tylko tego konsekwencje. Niedźwiadki nie grają o nic w tym sezonie, chociaż niepokojąco ostatnio zaczynają wygrywać i zbliżać się do pozycji dających udział w Play-In. Gdyby więc założyć, że mieliby się pokusić o jakieś zmiany (moim zdaniem niepotrzebne) to raczej szukałbym oddawania zawodników niż szukania konkretnych wzmocnień.
Na pewnym etapie sezonu mówiliśmy że Grizzlies potrzebny jest dobrze zbierający środkowy w typie Andre Drummonda. Ale Bulls są wyżej w tabeli, walczą realnie o udział w play-in i nie oddadzą swojego zmiennika na pozycji środkowego. To może w Memphis mogliby pomyśleć o oddaniu Stevena Adamsa? Jego zdrowie jest ogromnym znakiem zapytania. Co prawda jest fantastycznym człowiekiem, który trzyma szatnię tego zespołu, a do tego bardzo dobrym środkowym, bardzo dobrze uzupełniającym się z Ja Morantem, ale w Memphis muszą wiedzieć już teraz czy jego powrót do zdrowia jest możliwy. Jeśli nie, to może warto poszukać dla niego wymiany do drużyny, która nie rokuje ani na ten, ani na przyszły sezon.
Idealnym kandydatem dla mnie to tej wymiany są Portland Trail Blazers.
Kontrakt Adamsa (12 mln/rok) jest praktycznie równy z umową Roberta Williamsa (średnio 12,4 mln/rok)
Obaj są obecnie kontuzjowani, a oba zespoły o nic nie grają. W przyszłym sezonie Blazers jeszcze nie zaczną grać o wynik, więc ostatni rok umowy Adamsa będzie mógł dać im w 2025 roku miejsce w salary cap, a Grizzlies mogą dostać bardzo solidnego, wciąż jeszcze młodego środkowego, który idealnie będzie pasował do Jarena Jacksona Jr’a w defensywie.
Brooklyn Nets
Mikal Bridges nie okazał się być wystarczająco dobrym liderem, żeby pociągnąć Nets do playoffs.
I moim zdaniem nigdy nie będzie wystarczająco dobrą pierwszą opcją zespołu. Jako gracz numer 2 tak, ale nie numer 1. A jako że Nets nieco obsunęli się w tabeli i obecnie są o pół meczu za play-in, to może warto poszukać zmian? Spencer Dinwiddie i Royce O’Neale są na kończących się kontraktach i za każdego z nich można dostać coś sensownego. Dinwiddie reprezentuje bardzo pożądany na rynku towar, czyli rozgrywającego, który niekoniecznie musi mieć tak często piłkę w rękach.
Dodatkowo ma kończącą się umowę, co niekoniecznie musi wiązać nowy klub do zatrzymania go na dłużej. Problem polega na tym, że Nets nie mają dla niego alternatywy na rozegraniu i albo musieliby ściągnąć innego rozgrywającego w jego miejsce. Teoretycznie mogłaby to być wymiana z Wizards na Tyusa Jonesa, gdzie drużyna ze stolicy musiałaby dołożyć jeszcze jednego zawodnika dla wyrównania kontraktów. W ten sposób Nets dostają gracza, którego warto byłoby podpisać na kolejne lata, a Wizards gracza, który spada im z salary cap za większą kwotę.
Większym problemem jest umowa Bena Simmonsa. W tym sezonie zagrał tylko w 7 spotkaniach i co prawda wrócił dopiero co na parkiet, ale już nabawił się nowego urazu. Nie widzieliśmy go przez ponad dwa i pół miesiąca, a jego kontrakt to w tym sezonie 37,9 miliona dolarów, a w przyszłym ponad 40. Ta umowa wydaje się nie do wymiany. Przynajmniej na nie mam pomysłu co z nią zrobić.
Atlanta Hawks
Od początku poprzedniego sezonu mówiliśmy z Maćkiem regularnie o tym, że Chicago Bulls znajdują się w beznadziejnym miejscu. W to samo miejsce trafili teraz Atlanta Hawks. Dodatkowo są zatkani pod kątem umów na dobre kilka lat wprzód. Dejounte Murray i Onyeka Okongwu mają umowy do 2028 roku, Trae Young i De’Andre Hunter do 2027, Bogdan Bogdanovic do 2026, a Clint Capela do 2025. Do tego niedługo trzeba będzie rozmawiać z Jalenem Johnsonem na temat nowego kontraktu, a akurat on jest w trakcie najlepszego sezonu w karierze i w niego warto zainwestować.
Najlepszym rozwiązaniem byłoby przesunięcie już teraz Clinta Capeli.
Pierwszym zespołem, który przychodzi mi do głowy są Memphis Grizzlies. Wymiana za Stevena Adamsa w połączeniu np. z Xavierem Tillmanem i Ziairem Williamsem, albo Davidem Roddym, żeby wyrównać kontrakty dałoby Niedźwiadkom zawodnika pod koszem, a Hawks oszczędności i uwolnienie minut dla Onyeki Okongwu.
Najczęstszym nazwiskiem pojawiającym się w plotkach jest Dejounte Murray. Był mocno łączony z Los Angeles Lakers, ale ten statek podobno odpłynął. Mówiło się też o San Antonio Spurs i tu wymienianym kontraktem mógłby być Keldon Johnson, ale jego przyjście nie miałoby sensu przy De’Andre Hunterze i Jalenie Johnsonie. Hawks są w naprawdę trudnej sytuacji. Są zakładnikami Trae’a Younga i przez to nie mogą sobie pozwolić na tankowanie i pójście w kolejną przebudowę.
Golden State Warriors
Mówiłem to już w trakcie podcastu. Warriors powinni oddać Andrew Wigginsa komukolwiek.
Może nawet za cokolwiek. Kanadyjczyk gra najgorszy sezon w karierze, a jego następca Jonathan Kuminga wydaje się być co najmniej o jeden poziom wyżej. Oczywiście problemem jest kontrakt Wigginsa, a konkretnie jego długość, aż do 2027 roku. Warriors powinni go oddać, dodać być może w pakiecie Mosesa Moody’ego, żeby był to atrakcyjniejszy pakiet i szukać kogoś, kto okaże się wystarczająco naiwny, żeby się zgodzić.
Podczas naszego podcastu Maciek podpowiadał dogadanie się z Charlotte Hornets i wysłanie tej dwójki za Gordona Haywarda. Finansowo się to spina, Hornets dostają zawodnika, z którego można jeszcze spróbować coś wycisnąć i drugiego, który może być przydatny, a Warriors bardzo inteligentnego gracza, który często jest kontuzjowany. Wręcz idealny dla rzadko będących ostatnio w pełnym składzie Warriors.
Ale żarty na bok. Warriors są w bardzo trudnej sytuacji. Wyników brak, atmosfera też siadła, szczególnie po śmierci jednego z asystentów trenera. Potrzebny jest wstrząs, a nim może być odejście Andrew Wigginsa. Tylko powtórzę, tu potrzebny jest ktoś naiwny.
Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.