Ćwierćfinały In-season Tournament – pierwsze 2 pary
Turniej NBA póki co wygląda na duży sukces i mimo wielu sceptycznych głosów udało się nim wzbudzić zainteresowanie fanów:
- Ciekawe, czasem kontrowersyjne parkiety
- Alternatywne wersje logotypów drużyn
- Dedykowane Turniejowi stroje
- Nietypowo duże jak na listopad zaangażowanie drużyn
Faza grupowa to była jednak przystawka, a danie główne, czyli turniej dla 8 najlepszych drużyn w formule win or go home, dostajemy dopiero teraz.
Czego możemy się spodziewać w ćwierćfinałach?
Mecze numer 7 w play offs to jest to co najbardziej kochamy w NBA.
Każdy punkt się liczy, każdy błąd waży podwójnie, każde genialne zagranie może się okazać decydujące.
Drużyny dają z siebie wszystko, bo… zawodnicy NBA przede wszystkim kochają rywalizację i kochają wygrywać. I dla nich długi, 82 meczowy sezon to jednak trochę rutyna, żmudna robota do odwalenia zanim zaczną się prawdziwe emocje i gra o mistrzostwo. I tu, nagle, zawodnicy dostają ten dodatkowy bodziec, żeby dać z siebie wszystko. Okazję, żeby pokazać rywalowi że jest się od niego naprawdę lepszym, żeby ukraść mu serce i z nim uciec.
Zwłaszcza, że mecze dostają dodatkową oprawę – są wyróżnione w terminarzu i nic nie będzie odwracało od nich uwagi. Klasyczne czwartkowe double headery ESPN, ale z większą stawką i dostępne dla każdej drużyny która sobie zasłużyła na grę w ćwierćfinale, a nie po prostu „dobrze się ogląda” jak to bywa najczęściej w tych czwartkowych meczach.
I szczególnie dzisiaj dostajemy aż 3 takie drużyny. Pacers, Kings i Pelicans to nie są zespoły które na co dzień lądują na pierwszym planie NBA. I to mimo tego, że potrafią grać szalenie efektownie i w sposób porywający fanów. Teraz jednak to się zmieni, oczy wszystkich są na nich zwrócone i cała trójka, razem z bardzo głodnymi sukcesu Celtics będzie mogła wreszcie pokazać szerszej publice jak dobrze gra w tym sezonie.
Celtics @ Pacers, godzina 01:30
Celtics pokazali już, że im zależy na tegorocznym turnieju – żeby wygrać w pojedynku na małe punkty z Magic i Nets i wyjść z grupy, musieli wygrać z Bulls co najmniej +23. I właśnie dlatego, mimo pewnej już wygranej, Joe Mazzulla wprowadził w czwartej kwarcie na boisko swoich starterów. Żeby gonić małe punkty, awans z grupy i grę o chwałę dla gwiazd, oraz istotną premię finansową dla graczy z końca ławki. Boston nawet zastosował taktykę hack-a-Drummond, w pogoni za odpowiednio wysoką wygraną. Ostatecznie się udało i wygrali +27 i wyszli z pierwszego miejsca w grupie, eliminując bilansem punktowym rewelacyjnych w tym sezonie Orlando Magic.
Teraz Celtics mogą ponownie pokazać swój głód i wyrzucić za burtę Turnieju inną rewelację tegorocznych rozgrywek – szalonych Indiana Pacers.
Jedynym graczem Bostonu który w tym meczu nie zagra jest Kristaps Porzingis, ale akurat jego brak przeciwko tak ofensywnemu rywalowi może szalenie zaboleć.
Po drugiej stronie stoją gospodarze tego meczu – Indiana Pacers. Na ten moment najlepszy atak zarówno w tym sezonie, jak i całej historii NBA. Rzucają aż 123.8 punktu na 100 posiadań, to wynik aż o 4 punkty lepszy niż dotychczasowi rekordziści – zeszłoroczni Kings. Te ponad 4 punkty różnicy to większa przepaść niż między drugimi Kings a zespołami spoza top30 najlepszych ataków w historii.
Jeśli chcesz spojrzeć na to w sposób bezwzględny – drużyna Ricka Carlisle rzuca średnio prawie 129 punktów na mecz i trafia po 15 trójek.
W dowolnym spotkaniu mogą nagle trafić 25 trójek i dosłownie zmieść rywala z parkietu – to jest ta słynna wariancja związana z rzutem za 3, o której tyle mówił Daryl Morey jeszcze w czasach Houston Jamesa Hardena. Niestety dla Pacers – ich rywal ma na obwodzie duet Holiday – White który jak nikt może spowolnić genialnego Tyrese Haliburtona… i który już raz w tym sezonie to zrobił.
1 listopada tego roku Boston zmiażdżył Indianę 155 – 104.
A mimo to teraz wróżę wielki rewanż. Pacers w Turnieju wspinają się na swoje wyżyny i jeszcze nie przegrali w nim meczu – bilans 4-0, poza Turniejem zaledwie 6-8.
Pelicans @ Kings, godzina 04:00
Para drużyn przemykających nieco w cieniu sezonu.
Sacramento Kings poprawili w tym sezonie wyraźnie obronę do okolic ligowej średniej (24. obrona zeszłego sezonu) i mimo wolniejszego startu, w ostatnich 10 meczach zaczęli się zbliżać do poziomu ataku z zeszłego sezonu (9. atak ligi w tym czasie). Jednocześnie mają absolutnie genialnego w końcówkach DeAarona Foxa – bilans z nim 9-4, bez niego 2-3.
Dodatkowo także już pokazali jak bardzo im zależy – walcząc z Warriors o awans z grupy w jednym z najlepszych spotkań tego sezonu NBA, wrócili z bardzo dalekiej podróży, pokazali godną playoffs intensywność i odrobili 24 punkty straty z pierwszej połowy, 18 punktów straty z 3 kwarty i po szalonym rzucie Malika Monka wygrali 124-123 mimo że było jeszcze -6 na 1.5 minuty do końca.
Ta drużyna jest kwintesencją zwrotu „fun-to-watch” i po prostu nie zna strachu. Można się spodziewać że i dziś dostarczy nam podobnych emocji.
Z kolei New Orleans Pelicans, mimo plagi kontuzji jakimś cudem dostali się do fazy pucharowej z bilansem 3-1, eliminując między innymi Nikolę Jokica i mistrzowskich Denver Nuggets.
Teraz wreszcie łapią rytm, a Zion Williamson z meczu na mecz coraz bardziej przypomina tego dominatora, który w formie wydaje się być absolutnie nie do zatrzymania. Do gry wrócił też kluczowy dla tegorocznych sukcesów Pelicans Trey Murphy, a CJ McCollum po zapadnięciu płuca także wygląda na boisku zaskakująco zdrowo.
Przy okazji, największą bolączką Nowego Orleanu jest gra na deskach – są dopiero na 19. miejscu jeśli chodzi o procent zbiórek… ale grają z jeszcze gorszą drużyną – Kings są w tej klasyfikacji na 21. pozycji.
Nowy Orlean niedawno dwukrotnie pokonał Kings u siebie:
- 20 listopada 129-93
- 22 listopada 117-112
Dodatkowym smaczkiem jest tu wielki litewski pojedynek pod koszem Domantas Sabonis vs Jonas Valanciunas.
Matchup na papierze zapowiada się fantastycznie, będzie co oglądać.
Moje typy:
Indiana Pacers pokonuje u siebie Bostons Celtics w meczu w którym padnie łącznie powyżej 250 punktów
Sacramento Kings pokonują u siebie New Orleans Pelicans w nieco spokojniejszym spotkaniu na mniej niż 235 punktów.
Szykuje się fantastyczna noc z NBA!
Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.