• wooden
PostPrime/Blog post/Analizy/Kadra 3×3 z 6. miejscem na Igrzyskach

Kadra 3×3 z 6. miejscem na Igrzyskach

Skończyliśmy Igrzyska Olimpijskie w koszykówce 3×3 na 6. miejscu.

Z jednej strony – wynik ponad ranking, jesteśmy w światowym rankingu notowani najniżej ze wszystkich obecnych w Paryżu drużyn.

W końcu na fazie play-in (ćwierćfinał) skończyli Igrzyska także teoretycznie najlepsi na świecie Serbowie.

Zacznijmy jednak od rzeczy najważniejszej:

Dzięki chłopaki!

To, że mamy naszych koszykarzy na Igrzyskach i że możemy czuć się nieco rozczarowani 6. miejscem to zasługa nieprawdopodobnej pracy sztabu, zawodników i tego, że Związek zadbał o odpowiednie finansowanie tej dyscypliny. Czułem dumę widząc naszych koszykarzy na Igrzyskach. I w meczu z Litwą skakałem po całym pokoju z emocji, kibicując całym sobą.

Obym kiedyś doświadczył tego i w odmianie 5×5.

Z drugiej strony – można było liczyć na więcej.

Co zawiodło?
Przede wszystkim powiedziałbym, że konstrukcja drużyny.
Kolejny już raz bierzemy na ważny turniej skład z wielkim, mało mobilnym i nierzucającym za 2 podkoszowym i z niskim i atletycznym, ale też nierzucającym za dwa graczem od obrony.
 
Do tego Przemek Zamojski i drugi gość od rzucania (tutaj Sokół).
 
I jak się okazuje – taki format po prostu nie działa. Kiedy „gwiazdom” rzut nie siedzi wybitnie – to nie mamy szans. Nie ma w tym większej filozofii.
 
W ramach tego formatu mamy też przedziwne rozwiązania taktyczne – zwłaszcza w obronie: nasz mniej mobilny center (tutaj Adrian Bogucki), albo gra w obronie „drop” – zostaje głęboko pod koszem przy akcji z zasłoną i zostawia obwodowego w sytuacji 1 na 2 (byliśmy jedyną drużyną na Igrzyskach, która to regularnie robiła), albo wychodzi wysoko i niemal natychmiast fauluje.
 
W pierwszym scenariuszu oddawaliśmy przeciwnikom masę czystych trójek, w tym drugim – błyskawiczne kłopoty z faulami mściły się na nas w drugich częściach spotkań. A czasem robiliśmy jedno i drugie naraz.
 
I jeśli chodzi o schemat defensywny myślę, że byliśmy najgorszym zespołem tych Igrzysk.

Z kolei w ataku:

Cały sens brania takiego wielkiego centra jak Adrian Bogucki na Igrzyska jest w tym, że będzie dominował pod koszem. Zbiórką, zasłoną i wykorzystywaniem sytuacji 1 na 1, zwłaszcza kiedy rywale przekraczają limit 6 fauli. Wtedy każda piłka powinna być z automatu jego punktami. Ale nie była. Co gorsza, mimo przewagi wzrostu – zdecydowanie nie dominował na zbiórce.
 
Dodatkowo przy tak zbudowanej drużynie – Zamoj musi być w genialnej formie i trafiać dwójki – nie był. To się zdarza.
 
W takiej sytuacji tym większa odpowiedzialność leżała na Michale Sokołowskim w ataku, a on, choć jest wybitnym graczem, to nie ogranym w 3×3 i podejmował decyzje nie do końca optymalne dla tej dyscypliny. Zabrakło tak z 10 turniejów na wysokim poziomie rozegranych w tym składzie.
 
Filip Matczak z kolei robił co w jego mocy, ale po prostu myślę, że był tu źle obsadzony. Bez rzutu i gabarytów niewiele wnosił do drużyny, gdzie już jest jeden gracz nierzucający – i to nawet nie jest jego wina. Starał się to nadrabiać, walcząc, atakując kosz i zbierając momentami lepiej niż nasz center. Po prostu przy tym skillsecie chyba nie do końca pasował do drużyny.
Mieliśmy więc 4 graczy na Igrzyska:
  1. Jeden duży, niemobilny i bez rzutu
  2. Jeden za mały i z za słabym rzutem
  3. Jeden o idealnych parametrach do 3×3, ale nie ograny w tym formacie
  4. Jeden, który jest liderem drużyny, ale nie trafił z formą

To nie jest do końca wina tych zawodników, a tego jak ta Kadra była ustawiona.

Ostatnie słowa krytyki:

  1. Trudno czepiać się ilości zagrywek w tej drużynie i niewielkiej liczby łatwych punktów. Trudno oczekiwać, że mając dwóch graczy nieogranych w 3×3 nagle dojdziemy do poziomu zgrania Łotyszy, którzy połowę swoich punktów robią ruchem i grając na pamięć i odruchowo rzeczy, które robili już tysiące razy, a które są ponad nasze możliwości taktyczne przy tak ograniczonym zgraniu
  2. Trzeba za to się czepić, że brakowało nam konsekwencji. I mając Adriana Boguckiego, czego by nie mówić, naszego najlepszego punktującego na tym Turnieju, nie dostarczaliśmy mu wystarczająco często i chętnie piłek do gry 1 na 1 pod kosz kiedy rywal był na limicie fauli.
  3. Nie da się wygrywać spotkań, kiedy w niemal każdym meczu oddajemy zauważalnie mniej rzutów niż rywale. Brak zbiórki czasem można wytłumaczyć. Łatwe straty – też. Jednego i drugiego już nie – to prosta droga do porażki.
  4. Liczba fauli była wręcz niedopuszczalna. Adrian czasem musiał się nimi ratować, ale momentami wyglądało na to, że robi je systemowo. Ale w jego przypadku to względnie łatwo zrozumieć. Sokół i Matczak czasem ewidentnie nie czuli, które zagranie jest faulem w 3×3, a które nie – brak doświadczenia po prostu. I na koniec Zamoj, który raz na jakiś czas faulował tak, jakby nie grał w drużynie, która z przewinieniami ma problemy – dla przerwania gry i przeprowadzenia zmiany. I znowu – z jedną z tych rzeczy naraz byśmy przeżyli. Z wszystkimi naraz – to była śmierć boiskowa.

Są też oczywiście pozytywy:

  1. Sokół pokazał, że może być gamechangerem w 3×3, potrzebuje tylko ogrania w tej dyscyplinie. Może na Igrzyska w Los Angeles to będzie już jego główny punkt koncentracji i będzie miał tyle doświadczenia, żeby rządzić w kadrze
  2. Te Igrzyska powinny dać impuls do zmian wokół kadry – może system doboru zawodników będzie inny, może selekcja będzie szersza, może nie będziemy się tak sztywno trzymać konkretnych nazwisk i unowocześnimy nieco grę naszej Kadry, która nawet na krajowym podwórku nie zawsze wygrywa obecnie.
  3. Piotrek Renkiel obejmował władze w Kadrze, kiedy zaczynał się w niej kryzys po tym jak Mirosław Noculak dał polskiej koszykówce 3×3 poważny impuls, ale pewna formuła się skończyła. Teraz myślę, że się skończyła formuła Renkiela. I on, i wcześniej Noculak, wykonali ważną pracę dla tej Kadry i obaj osiągali z nią sukcesy. Zwłaszcza te za czasów Piotrka były imponujące. Wydaje mi się, że nasz kosz 3×3 znowu potrzebuje świeżego spojrzenia. To nie jest zarzut dla fachowców, którzy nas prowadzą, a naturalna kolej rzeczy. W tak młodym sporcie pełnym potencjału wydaje mi się, że warto co jakiś czas zrobić lekkie przetasowanie, żeby szukać optymalnych rozwiązań.

Kosz 3×3 w Polsce jest w dobrym miejscu. Jego poziom na krajowym podwórku szybko rośnie. Jest masa dobrych drużyn i coraz lepsi zawodnicy biorą udział w różnego rodzaju zawodach. Już nie jesteśmy jednym ze światowych liderów dyscypliny – ale trudno było oczekiwać, że się w tej czołówce na zawsze utrzymamy, skoro nasz kosz 5×5 też wybitny nie jest. Ale jest nieźle.

Powtórzę – 6. miejsce na Igrzyskach to sukces.

Nawet jeśli mieliśmy, lekko naiwną, nadzieję na coś więcej.

Trudno krytykować specjalnie mocno tę Kadrę, bo nie ma za co.

To co powinni byli wygrać – wygrali.

Tam gdzie nie mieli szans – przegrali.

Tam gdzie mogli powalczyć – Holandia, Francja, ćwierćfinał z Litwą -> powalczyli, choć bez sukcesu.

Prędzej krytykowałbym to jak drużyna jest zbudowana, ale żeby przekonywać się o mankamentach kadry, to musimy ją zderzać z najlepszymi na świecie, bo na krajowym podwórku w tym składzie częściej jednak wygrywa niż nie. Adrian Bogucki na naszych boiskach ma mniejsze kłopoty i bardziej dominuje. Ale nie międzynarodowo.

Pewnie powinniśmy unowocześnić tę konstrukcję. Dopasować do nowoczesnego 3×3. Zebrać szeroką Kadrę 12-16-24 graczy i na bieżąco uzupełniać ją o najlepszych zawodników w Polsce. Wykorzystać potencjał i rosnącą popularność tej dyscypliny. Zachęcać graczy 5×5 do walki nie tylko w Kadrze, ale też w krajowych turniejach, tak żeby łatwiej było ich ewentualnie do niej ściągać, jak już się ograją. Tu jest duża praca przed Związkiem i przed Piotrkiem Renkielem lub nowym Trenerem / Koordynatorem Kadry. Powstają boiska dedykowane do 3×3, powstają specjalistyczne obiekty treningowe prowadzone przez fachowców – choćby Basket Baza pod Warszawą. Jest gdzie grać, co weekend można wręcz przebierać w turniejach. Każdy szanujący się koszykarz, grywający na świeżym powietrzu już wie jak wygląda i leży w ręku piłka do 3×3.

Potencjał jest ogromny.

Teraz pozostaje go tylko wykorzystać.

Bo na ten moment, 6. miejsce na Igrzyskach Olimpijskich to nie jest coś co powinno być postrzegane w ramach rozczarowania, a umiarkowanego sukcesu.

Nawet jeśli styl nas aż tak nie zachwycał.

Podziel się:
Poprzedni Wpis
Następny Wpis
Autor
Dołącz do dyskusji

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *