Środa z NBA: wielcy Luka i Joel
Dzień odpoczynku od turnieju o puchar NBA to maraton z 11 meczami, podczas których wypoczęci zawodnicy eksplodowali z indywidualnymi występami.
Joel Embiid rzucił 50 punktów, rekordy kariery ustanowili Desmond Bane i Paolo Banchero. Luka Doncic postanowił zrobić triple-double już w pierwszej połowie wygranego spotkania z Utah Jazz, a Jeremy Sochan został przesunięty na ławkę rezerwowych. Działo się bardzo dużo, dlatego zapraszamy na szybki przegląd tych 11 spotkań.
Cleveland Cavaliers (12-9) – Orlando Magic (14-7) 121:111
- Nierówni w tym sezonie Cleveland Cavaliers potrzebowali odbić się po słabych ostatnio meczach i wreszcie im się to udało.
- Orlando Magic to trudny rywal w tym sezonie i po tym jak Cavs zostali wybuczeni przed swoich kibiców w zeszłym tygodniu w trakcie spotkania z Blazers, takie zwycięstwo jest dla nich niezwykle istotne.
- W pierwszej połowi prowadzili różnicą 23 punktów, a potem starali się ją już tylko utrzymać do samego końca.
- Max Strus:
To dla nas krok w dobrą stronę. Przez te kilka dni odpoczynku urośliśmy jako zespół, udało nam się trochę rzeczy zrozumieć jako zespół.
- Donovan Mitchell rzucił 35 punktów, a Darius Garland dołożył 26 i 9 asyst.
- Dla Magic rekordowe 42 punkty w karierze rzucił Paolo Banchero, stając się drugim najmłodszym graczem w historii Magic, który przekroczył granicę 40 punktów. Wcześniej dokonał tego Shaquille O’Neal.
Dobrze się czułem przed meczem, ale to szalone rzucić 42 punkty. To przywilej być częścią historii takiego klubu jak Orlando Magic. Takie spotkanie daje wiele pewności siebie, która przełoży się na poprawę jako zawodnik.
- Magic poza porażką stracili też Jalena Suggsa, który skręcił kostkę w pierwszej kwarcie, próbował jeszcze grać w drugiej, ale ostatecznie udał się do szatni, z której już nie wrócił.
Tabele obu konferencji po środowych meczach:
– Sixers win, sit at 4th
– Heat and Cavs win, stand at 7th and 8thFor more, download the NBA App: https://t.co/oRfhdB8ZfO pic.twitter.com/LTgV8r7cQj
— NBA (@NBA) December 7, 2023
Detroit Pistons (2-19) – Memphis Grizzlies (6-14) 102:116
- Pojedynek na dole tabeli nie był zbyt emocjonujący. Pozostający w dołku Detroit Pistons grzęzną jeszcze bardziej i przegrali już 18. raz z rzędu. Nigdy nie przegrali więcej kolejnych spotkań w jednym sezonie, a to rekordu klubu, który rozciągał się na dwa sezony brakuje im już tylko 3 porażek.
- Jalen Duren grał dla gospodarzy niezłe spotkanie, notując double-double złożone z 17 punktów i 11 zbiórek, ale nie dograł meczu do końca ze względu na kontuzję lewej nogi.
- Grizzlies natomiast cieszyli się już z piątej wygranej wyjazdowej i poza własną halą mają naprawdę niezły bilans 5-6.
- Do wygranej poprowadził ich Desmond Bane, który rzucił rekordowe w karierze 49 punktów, a do tego rozdał jeszcze 8 asyst.
Staram się być bardziej kompletnym zawodnikiem. Chcę móc nie tylko rzucać z wielu miejsce na boisku, ale też prowadzić grę. To wygrywa mecze.
- Bane trafił 19 z 31 rzutów z gry, 4 z 8 trójek i wszystkie 7 rzutów wolnych. Jego poprzedni rekord kariery był także z tego sezonu. 24 października rzucił 38 punktów przeciwko Brooklyn Nets.
- Jaren Jackson Jr. dołożył 24 punkty i 3 bloki, a Grizzlies mają mały run, bo wygrali 3 z ostatnich 4 spotkań.
- Do powrotu Ja Moranta już tylko 5 meczów.
Washington Wizards (3-17) – Philadelphia 76ers (13-7) 126:131
- 50 punktów Joela Embiida nie wystarczyło, żeby gładko pokonać Washington Wizards, ale dzięki temu prawdopodobnie ta granica po raz szósty została osiągnięta przez środkowego Sixers.
- MVP ligi trafił 19 z 24 rzutów z gry, 1 z 2 trójek i 11 z 13 rzutów wolnych. Dołożył do tego 7 asyst, ale też 6 strat.
Czasami nasz zespół potrzebuje, żebym był playmakerem, a czasem, żebym rzucał punkty. Dzisiaj czułem, że chodzi o to drugie i musiałem być agresywny w drodze do kosza. Ale to dzięki świetnym podaniom i akcjom moich kolegów mogłem spokojnie kończyć punktami.
- Tyrese Maxey jak zwykle dzielnie mu sekundował, rzucając 26 punktów.
- Sixers mieli kolejny powód do radości, bo na boisko wrócił Kelly Oubre Jr. kilka tygodni po tym jak został potrącony przez samochód.
- Dla gospodarzy 23 punkty rzucił Jordan Poole i Wizards dzielnie trzymają się Spurs i Pistons w walce o największe szanse na pierwszy pick w drafcie 2024 roku.
Toronto Raptors (9-12) – Miami Heat (12-9) 103:112
- Jak trwoga to do zadaniowców można powiedzieć o Miami Heat. Bez kontuzjowanych Tylera Herro i Bama Adebayo oraz z nie do końca agresywnym Jimmym Butlerem, Heat mogli znów liczyć na swoich zawodników z drugiego szeregu.
- 24 punkty Caleba Martina i rekordowe w karierze 12 zbiórek, do tego 21 punktów i 7 asyst Duncana Robinsona, a także po 15 punktów Jaime Jaqueza i Orlando Robinsonsa to ten drugi szereg podopiecznych Erika Spoelstry.
- Kluczowa dla zwycięstwa okazała się defensywa w drugiej połowy. Do przerwy gospodarze rzucili 66 punktów, w pozostałej części spotkania tylko 37.
Mieliśmy dobre podejście w drugiej połowie. Udało nam się zatrzymywać ich akcje i sami po nich punktowaliśmy. – powiedział Duncan Robinson.
- Pascal Siakam po raz czwarty w tym sezonie rzucił 30 punktów, a O.G. Anunoby dołożył 23 dla Raptors, którzy przerwali serię 3 zwycięstw z rzędu przeciwko Heat.
Atlanta Hawks (9-11) – Brooklyn Nets (11-9) 113:114
- Trae Young trafia trójkę na 17 sekund do końca i daje prowadzenie Hawks jednym punktem. Nets nie biorą czasu i Mikal Bridges znajduje dla siebie trudną pozycję i trafia z półdystansu. Teraz to goście są o punkt do przodu. Hawks biorą czas, po nim znajdują Trae’a Younga, ten oddaje bardzo trudny rzut, wydaje się faulowany, piłka nie wpada do kosza, gwizdek sędziego milczy i Nets wyjeżdżają z wygraną numer 11 w sezonie.
- Tak wyglądało ostatnie 20 sekund spotkania, w którym było najwięcej dramaturgii ze środowych meczów.
- Bridges poprzednim razem w Atlancie rzucił rekordowe w karierze 45 punktów, ale nie dało to wygranej. Teraz rzucił mniej, za to trafił game winnera. Przełamał też swoją złą passę w hali Hawks:
6 lat zajęło mi wygranie w tej hali. Bardzo cieszę się z tej wygranej.
- W całym spotkaniu mieliśmy 43 zmiany prowadzenia, najwięcej od 1996 roku, od kiedy dostępne są zapisy akcja po akcji.
- Trae Young uzbierał w całym meczu 30 punktów, ale nie uchronił swojego zespołu od czwartej porażki w 5 meczach. Brak Jalena Johnsona jest bardzo widoczny w ich wynikach.
Grałem w tej lidze już mnóstwo meczów. Rozumiem, że to tylko jedno, kolejne spotkanie. Trzeba je spuścić w toalecie. Niezależnie jak fatalny jest wynik na końcu, trzeba o nim zapomnieć i szybko wyciągnąć wnioski. – Trae Young
Minnesota Timberwolves (16-4) – San Antonio Spurs (3-17) 102:94
- Przez lata San Antonio Spurs gnębili zarówno Minnesotę Timberwolves, jak i większość innych drużyn. Teraz przyszła pora na srogi rewanż.
- Teraz przegrali już 15. mecz z rzędu, a ich katem okazał się Rudy Gobert, który pokonał w bezpośrednim pojedynku swojego rodaka, Victora Wembanyamę.
- Francuz rzucił 16 punktów i zebrał 21 piłek, wracający po kontuzji Anthony Edwards dołożył 17, Mike Conley 18, a Naz Reid 15.
- Po meczu Spurs byli zadowoleni ze swojej obrony, ale to tylko marna nagroda pocieszenia, bo kolejna porażka trafiła na ich konto.
- Gregg Popovich postanowił zamieszać w składzie i wprowadził do pierwszej piątki Cediego Osmana i Devina Vassella. Odbyło się to kosztem Jeremiego Sochana, który pierwszy raz w tym sezonie trafił na ławkę rezerwowych.
- Polak po meczu rozmawiał z dziennikarzami w szatni i jak oni to określili był pochmurny w swoich wypowiedziach.
Liczę, że to tylko eksperyment. Jest jak jest. Wszystko zależy od tego czego chcą trenerzy, jak zespół ma być ustawiony. I tyle.
- Victor Wembanyama rzucił tylko 10 punktów, trafiając 4 z 13 rzutów z gry. Devin Vassell rzucił 22 punkty, a Keldon Johnson 21.
Chicago Bulls (8-14) – Charlotte Hornets (6-13) 111:100
- Chicago Bulls świetnie pokazują jak wykorzystać atut własnej hali. Trzy zwycięstwa z rzędu, najpierw Bucks, potem Pelicans, a teraz Hornets.
- DeMar DeRozan rzucił 29 punktów, Nikola Vucevic dołożył 20 i 11 zbiórek, a Coby White 19.
- Dla gości, którzy przegrali czwarty z pięciu ostatnich meczów 27 punktów rzucił Gordon Hayward, a 25 Terry Rozier, ale ten drugi spudłował 10 z 11 oddanych trójek.
- O wygranej zdecydowała trzecia kwarta, wygrana przez Bulls 35:20.
Coby White: Teraz gramy o wiele szybciej i podejmujemy lepsze decyzje.
- Czyżby to aluzja do Zacha LaVine’a? Rzucający Bulls nie gra od właśnie trzech meczów i odpocznie jeszcze kilka tygodni zgodnie z informacją podaną ostatniej nocy.
- Hornets też mają swoje problemy zdrowotne. Do nieobecnego od kilku meczów LaMelo Balla doszedł ich podstawowy środkowy. Mark Williams narzeka na bóle pleców i na kilka godzin przed startem meczu pojawiła się informacja, że nie zagra.
Houston Rockets (9-9) – Oklahoma City Thunder (13-7) 110:101
- Jeśli Rockets rozgrywają mecz u siebie, to są doktorem Jekyllem. Pan Hyde pojawia się na wyjazdach. We własnej hali mają bilans 9-1, poza nią 0-8.
- Tym razem ich ofiarą okazali się Oklahoma City Thunder, którzy złapali lekką zadyszkę po kilku świetnych tygodniach.
- Shai Gilgeous-Alexander rzucił 33 punkty, trafiając 13 z 18 rzutów z gry, ale reszta pierwszej piątki złożyła się na tylko 29 punktów i trafiła 10 z 38 rzutów z gry.
Mark Daigneault: Nie czułem, że mieliśmy kontrolę nad tym meczem. Grali po prostu lepiej od nas i to można było wyczuć. Mieliśmy szansę, ale nie starczyło nam energii i dlatego nie wygraliśmy.
- Dla Rockets 23 punkty rzucił Dillon Brooks, z ławki 22 i 6 trójek dołożył Aaron Holiday, a jak zawsze regularny Alperen Sengun skończył z 21 punktami.
- Udało się ograniczyć Cheta Holmgrena, który co prawda rozdał 6 bloków, ale rzucił tylko 4 punkty.
Dallas Mavericks (12-8) – Utah Jazz (7-14) 147:97
- Luka Doncic zanotował swoje 60. w karierze triple-double w pierwszej połowie meczu, który przypominał spotkanie gołego tyłka z batem.
- Swoją grę skończył po trzech kwartach mając na koncie 40 punktów, 11 zbiórek i 10 asyst.
- Na liście wszech czasów przeskoczył Larry’ego Birda w liczbie triple-double.
- Kyrie Irving dołożył 26 punktów, a Utah Jazz niebezpiecznie pędzą w kierunku dołu tabeli. Nie są na dnie tylko dlatego, że Pistons, Spurs i Wizards znaleźli się w miejscu Jazz kilka tygodni wcześniej.
Golden State Warriors (10-11) – Portland Trail Blazers (6-14) 110:106
- Z wielkim trudem, ale jest wygrana numer 10 w wykonaniu Golden State Warriors.
- Stephen Curry rzucił 31 punktów, w tym ważną trójkę w końcówce, ale bohaterem dnia okazał się Jonathan Kuminga.
- Steve Kerr, który szuka w rotacji czegoś dobrego tym razem postanowił w pierwszej połowie nie dać Kumindze ani sekundy na boisku. Wpuścił go dopiero na niespełna 5 minut przed końcem trzeciej kwarty i dostał to czego pewnie nawet się nie spodziewał.
- Skrzydłowy trafił wszystkie 6 rzutów z gry i to on zanotował przechwyt, po którym Curry swoją trójką powiększył przewagę gospodarzy do 4 punktów.
Steve Kerr: Jonathan był świetny, był kluczem do naszego zwycięstwa, był gotowy. Był poza rotacją, bo trudno grać 10 zawodnikami. Zdecydowanie go potrzebowaliśmy, żeby odpowiedzieć na młodość i atletyzm Blazers. JK to ma.
- Do gry wrócili Chris Paul i Andrew Wiggins, ale nie były to udane powroty. CP3 spudłował 3 z 4 rzutów, ale rozdał 6 asyst. Wiggins kontynuuje sezon pod tytułem brak stabilności i tym razem w 27 minut gry rzucił 9 punktów, trafiając 3 z 12 rzutów z gry. Klay Thompson był niewiele lepszy, kończąc z 11 punktami i 1/8 za trzy.
- Goście zagrali bez Deandre Aytona, za to z wracającym po kontuzji Anfernee Simonsem. W swoim zaledwie drugim meczu w tym sezonie rzucił 28 punktów i był najlepszym strzelcem zespołu.
Los Angeles Clippers (10-10) – Denver Nuggets (14-8) 111:102
- Czyżby Los Angeles Clippers wreszcie znaleźli swój pomysł na grę? Pokonanie Nuggets w pełnym składzie, z Jokiciem i Jamalem Murrayem to chyba najlepsze zwycięstwo tego zespołu. Szczególnie po tym jak kilka meczów temu przegrali z Nuggets prowadzonymi przez DeAndre Jordana i Reggiego Jacksona.
- Kluczem do wygranej było ograniczenie zdobyczy punktowych Nikoli Jokicia. Serb co prawda zanotował kolejne triple-double (22/15/10), ale trafił tylko 9 z 32 rzutów z gry.
- Clippers przerwali serię 8 porażek z mistrzami NBA, a poprowadził ich duet Paul George (25 punktów) i James Harden (20 punktów i 11 asyst).
Tyronn Lue: Oddajmy szacunek naszym zawodnikom, którzy są po prostu cierpliwi. Wydaje mi się, że odnaleźliśmy swoją tożsamość i jak chcemy docelowo grać. To był krok we właściwym kierunku.
- Jamal Murray w powrocie po kontuzji zagrał 29 minut i rzucił 23 punkty rozdając przy tym 6 asyst.
Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.