Seria, która powinna być bardziej wyrównana niż ludzie oczekują.
I dostaliśmy tego dowód już w pierwszym meczu.
Jesteśmy już po 6 spotkaniach między tymi drużynami w tym sezonie:
W RS 3:2 dla Celtics.
W Playoffs 1:0.
I od razu słowem wyjaśnienia – szykowałem tę zapowiedź jeszcze przed pierwszym meczem, co widać po typie i być może będzie przebrzmiewać przez argumentację w poszczególnych miejscach. To, że nie wpadła na czas na stronę, jest tylko konsekwencją zbytniego cyzelowania słów i próby wrzucenia tekstu w idealnym momencie, które nie przetrwały zderzenia z brutalną rzeczywistością bieżącego tygodnia.
Na początek – garść statystyk:
Mecze bezpośrednie:
01.11.2023 Pacers 104 : 155 Celtics
04.12.2023 Celtics 112 : 122 Pacers
06.01.2024 Celtics 118 : 101 Pacers
08.01.2024 Celtics 131 : 133 Pacers
30.01.2024 Pacers 124 : 129 Celtics
Tylko 30.01 na boisku byli naraz Pascal Siakam i Tyrese Haliburton
Pierwszy mecz playoffs:
Pacers 128 : 133 Celtics (OT)
Bilans w RS: 3:2 dla Celtics
Bilans Indianie: 2:1 dla Pacers
Bilans w Bostonie: 2:0 dla Celtics
Bilans w Playoffs: 1:0 dla Celtics
Grafik serii za NBA.com
Przewagi Celtics:
- Doświadczenie w playoffs – dla Bostonu to już szósta wizyta w Finałach Wschodu na przestrzeni ostatnich 8 lat. Jeśli w tym roku nie wygrają mistrzostwa NBA… będą jedyną drużyną w historii ligi z takim runem bez ani jednego pierścienia (zdarzyło się to na Zachodzie Lakers w czasach dominacji Boston Celtics).
- Doskonali indywidualni obrońcy – ani jednego gracza w rotacji Celtics nie można regularnie atakować licząc na nadzwyczajne efekty. Każdy z piątki White-Holiday-Brown-Tatum-Horford to co najmniej bardzo dobry indywidualny obrońca. Boston jest pod tym względem ewenementem w skali NBA. Tutaj też errata – w G1 Pacers wściekle atakowali Ala Horforda licząc na to, że w końcu wiek i zmęczenie ciągłym zaangażowaniem w grę się na nim odbiją – i się odbiły, mimo że nie był mimo wszystko dziurą w obronie, to w ataku poszedł w 5/15 z gry i 3/12 za 3. Mimo to, obecna piątka Boston Celtics to najlepiej zbilansowana defensywnie piątka w NBA.
- Obrona ogółem – w tej serii mierzy się 3. z 13. obroną playoffs i 8. z 18. obroną po All Star Game. Co ważne, różnica między Pacers a Celtics po All Star Game jest dwukrotnie większa niż między Bostonem, a najlepszą w lidze Minnesotą.
- Atak – przynajmniej na papierze – po All Star Game Celtics zdobywali najlepsze w historii ligi 125 punktów na 100 posiadań, a Pacers „tylko” 120. To dwa najlepsze ataki tego sezonu.
- Straty – Celtics ciut lepiej dbają o piłkę, znowu, mierzą się dwie najlepsze drużyny sezonu pod tym względem.
- Skuteczność – znowu – starcie 1. drużyny NBA w tym zakresie z 4.
- Zbiórki w obronie – Celtics byli absolutnie najlepiej pilnującą własnej deski drużyną w NBA, zwłaszcza z Porzingisem.
- Szczerze mówiąc – niemal każda inna statystyka – liczba trafionych trójek, wizyty na linii, (niemal) co chcesz.
- Lepszy lider – Jayson Tatum nie jest top5 graczem ligi, ale jest na pewno top10. Nauczył się, co pokazał też w tegorocznych playoffs, wpływać na mecze nie tylko atakiem – rzut nie siedzi jemu i drużynie? Będzie dostawał się na linię. Atak kuleje? Da z siebie wszystko w obronie i na zbiórce. To bardzo dojrzały gracz, ma swoje mankamenty ale dużo mniejsze niż ktokolwiek w Indianie. Errata – nawet kiedy nie trafiał rzutów w czwartej kwarcie pierwszego meczu – był rewelacyjny w obronie, świetny na zbiórce, przejął mecz w trzeciej kwarcie i potem zrehabilitował się w dogrywce, będąc świetnym i tam i trafiając wielkie rzuty.
- Powrót Kristapsa Porzingisa – Łotysz to supermoc Celtics, z nim byli najlepszą drużyną w NBA. W tej serii ma wrócić na boisko i jeśli będzie w pełni formy… Indiana is in trouble.
Dodatkowo – talent.
Celtics są po prostu, k…a dużo lepsi na poziomie talentu.
Przewagi Pacers:
- Tempo – to niby tylko jedna statystyka, ale absolutnie kluczowa. Pacers mają nieprawdopodobne efektywne tempo gry po All Star Game to było ponad 101 posiadań na mecz wobec niecałych 96 posiadań Bostonu. W playoffs tempo zwolniło, ale Pacers wciąż byli wyraźnie szybsi, mimo tego, że zarówno Knicks, jak i wcześniej Bucks szukali recepty na Indianę poprzez maksymalne możliwe opóźnianie gry.
- Rick Carlisle vs Joe Mazzulla – jeden z najlepszych trenerów w lidze kontra jeden z najgorszych. Mazzulla mimo, że miał cały sezon na eksperymenty, nie znalazł trzeciego centra, któremu by ufał (przez to Horford grywa w playoffs po 40 minut na mecz), nie znalazł odpowiedzi na smallball rywali (przez to niskie lineupy Pacers będą dla nich problemem), nie znalazł niemal nikogo na ławce – poza nominalnym zmiennikiem Horfordem – w którego by wierzył. Nie znalazł też nawet zróżnicowanych rozwiązań w końcówkach – kiedy Celtics nie siedzi trójka w czwartych kwartach – zaczynają się gubić.
- Z drugiej strony Carlisle błyskawicznie i doskonale wpasował w drużynę Pascala Siakama, dramatycznie poprawił obronę, znalazł szeroką i uniwersalną rotację zdolną do gry w kilku stylach i znakomicie uderza rywali tam gdzie boli najbardziej. A Boston boli kiedy nie może rzucać za trzy, a rywal nakręca na nich tempo nie dając odpocząć nie tyle w jednym posiadaniu, a w jednym jego fragmencie, bo cały czas atakuje, po 5 razy zmieniając wariant rozegrania akcji w trakcie tylko jednego posiadania.
- Pascal Siakam i Myles Turner – Celtics nie mają po prostu gracza który by się komfortowo czuł kryjąc tego pierwszego, a Turner ze swoim znakomitym rzutem za 3, trzymający kogoś z dwójki Horford/Zingis poza trumną to przepaskudny matchup dla systemu defensywnego Celtics.
- Szeroka rotacja i mnogość opcji – Carlisle ufa większej liczbie graczy i oni mu tym odpłacają – w tej serii rezerwowe lineupy mogą przesądzać dla niego mecze.
- Nic do stracenia. Pacers i tak osiągnęli już w tym roku dużo więcej niż ktokolwiek oczekiwał. Finał In-Season Tournament, Finał Wschodu…
Oni już są w chmurach i będą lecieć do przodu jak wiatr, niezależnie od tego co Boston na nich rzuci.
Typ na serię: 4:2 Celtics
Typ najbezpieczniejszy z możliwych. Typ asekuracyjny. I może nawet zbyt optymistyczny dla Indiany.
Patrząc tylko na czystą siłę dwóch zespołów – Boston powinien wygrać oba mecze u siebie, jeden w Indianie i skończyć serię u siebie. To daje 4:1.
Ale Celtics co rundę mnie rozczarowują. Nie było ani pół argumentu za tym żeby przegrali choć mecz przeciwko Miami i Cleveland. A jednak, grali dramatycznie poniżej oczekiwań.
Dlatego stawiam, że po 4 meczach będzie 2:2 i dopiero wtedy Boston pokaże siłę, kończąc rywalizację na wyjeździe.
Z drugiej strony… kusił mnie typ sensacyjny. Typ na Indianę wygrywającą jeden mecz na wyjeździe i potem oba u siebie. Indianę jadącą do Bostonu przy 3:1 i kończącą serię u siebie w 6 meczach. Taką która postawi Celtics pod ścianą i rannych będzie gonić jak krwiożerczy gepard, czekając aż w jednym z ostatnich trzech spotkań ofiara padnie. I myślę, że na to też jest szansa. Nieduża, ale jest. Bo Boston, po tych latach w finale konferencji, mimo mistrzowskiego doświadczenia, wciąż w najważniejszych momentów szuka izolacji, rzutu za 3 i porzuca swój piękny zespołowy atak. Zwłaszcza kiedy na boisku nie ma Porzingisa.
Dlatego tak jak fani Knicks bali się Pacers, tak powinni bać się fani Bostonu. Różnicą jest tu jednak ogromna przewaga talentu Celtics i fakt, że są dużo zdrowsi od drużyny z Nowego Jorku. Dlatego 4:2.
Pierwszy mecz:
Nie będę go podsumowywał, ale jednocześnie potwierdził wszystko o czym pisałem wyżej i zachwiał moim typem.
Z jednej strony widzieliśmy Indianę pędzącą, atakującą wściekle Horforda, wyjmującą go z meczu i zwężającą maksymalnie grywalną rotację Bostonu, a z drugiej… mimo swojego znakomitego meczu, to Pacers zrobili w końcówce masę głupot, a Celtics nietypowo dla siebie wygrali przegrany mecz. Co z tego, że ciągle walili bezrefleksyjnie za 3 w kluczowych momentach, skoro dwie największe trójki – Browna na dogrywkę i Tatuma w dogrywce – jednak trafili.
To był wygrany mecz Pacers i żeby teraz wygrać serię, będą musieli wygrać aż 5 z 7 spotkań. Bo jedno przegrali mimo, że było już wygrane. To ogromne obciążenie psychiczne, kiedy grasz w roli underdoga. Tymczasem Celtics dostali tradycyjnego plaskacza na przebudzenie, który prawdopodobnie skończy się tym, że po 5 meczach będą się już szykować na Finał. Dostali karę, ale nie kosztowała ich nic. To duża rzecz.
Wciąż nie wierzę Bostonowi i myślę, że co najmniej raz się potkną, ale jeśli Indiana po rzuceniu wszystkiego na G1 i odbiciu się piłki od nogi do tego momentu fantastycznego Tyrese Haliburtona się podniesie i doprowadzi do 2:2 po 4 meczach… To będzie mały cud.
Z drugiej strony jeśli ten cud by się jednak wydarzył – jestem cholernie ciekaw jak by zareagowała szatnia Celtics, po raz pierwszy musząc rozegrać must-win w tych playoffs. Chciałbym to zobaczyć. Ale wątpię teraz czy to możliwe. Ale chciałbym. Ale wątpię.
Cholera, jestem zafascynowany.
Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.