Lakers i Bucks uzupełniają półfinały turnieju
Drugi dzień ćwierćfinałów to zgodne zwycięstwa gospodarzy, a pojedynki skrzydłowych w obu spotkaniach zdecydowanie nie rozczarowały.
Drugi dzień ćwierćfinałów dał nam jedną bardzo zaciętą końcówkę i jeden mecz spokojnie wygrany przez wyżej rozstawioną drużynę. Do półfinałów przeszli Lakers i Bucks, ale bez kontrowersji się nie obeszło, szczególnie w meczu rozgrywanym w Los Angeles.
Frank Vogel (trener Suns):
To była niczyja piłka. Nie można poprosić skutecznie o czas przy niczyjej piłce. Nie wiem dlaczego. Wszystko w tej lidze da się sprawdzić. Nie wiem dlaczego akurat tego nie można było. Podwoiliśmy zawodnika, wymusiliśmy stratę, a ten cholerny gwizdek się pojawił. To frustrujące.
Drabinka turnieju o puchar NBA wygląda następująco:
Los Angeles Lakers (13-9) – Phoenix Suns (12-9) 106:103
- Na niespełna 10 sekund przed końcem meczu Lakers wyprowadzali piłkę spod własnego kosza. Podawał LeBron James, a piłka trafiła w ręce Austina Reavesa. Suns go podwoili, zmusili do straty piłki, którą po chwili przechwycili. W trakcie tej akcji jednak jeden z sędziów zagwizdał wzięcie przez Lakers timeoutu. Jak pokazały powtórki, ten gwizdek nie powinien mieć miejsca. Suns zostali pokrzywdzeni. Nie wiadomo czy skorzystaliby z tej okazji, ale zostali jej pozbawieni.
https://www.youtube.com/watch?v=LkgzqPPdou0
- LeBron James znów był starym, dobrym sobą. 15 ze swoich 31 punktów rzucił w czwartej kwarcie, trafił bardzo ważny wjazd w końcówce przy Jusufie Nurkiciu i przypominał siebie z najlepszych lat. Ewidentnie jak tylko pojawiła się gra o dużą stawkę, powróciła najlepsza wersja LBJ-a.
Mamy w lidze największych samców alfa na świecie pod kątem rywalizacji, a dało się nam możliwość grania o coś wartościowego, wtedy dostaje się coś takiego. Turniej o puchar NBA jest tym czym jest, dostajemy możliwość gry na największej scenie, w ogólnokrajowej telewizji, reprezentowania naszych rodzin, społeczności, tego skąd pochodzimy.
- Kluczowy rzut jednak nie należał do niego. Wrócił clutch Austin Reaves, który nie bał się oddać kluczowego rzutu dającego Lakers cztery punkty przewagi.
https://www.youtube.com/watch?v=I5M_3NrJH-c
- Kevin Durant miał jeszcze swoją szansę, ale jego ostatni rzut, który mam wrażenie był oddany jeszcze ciut za wcześnie, nie trafił nawet w obręcz.
- Mimo wszystko KD rzucił w tym meczu 31 punktów, trafiając 12 z 17 rzutów z gry i 4 z 7 trójek. Ale Suns nie potrafili utrzymać piłki w rękach i zastawić własnej tablicy.
- Popełnili aż 20 strat, z czego sam duet Booker-Durant 12, a do tego pozwolili Lakers na aż 21 zbiórek w ataku.
- Przełożyło się to na aż 102 oddane rzuty z gry gospodarzy, którzy wygrali pomimo tego że trafili tylko 37% rzutów z gry. Suns trafili 49% i to rzadkość przegrać mecz przy takiej dysproporcji.
- Frank Vogel:
Nie zrobiliśmy wystarczająco, żeby wygrać mecz. Nasze straty i słaba postawa na tablicach zdecydowały. Gdybyśmy w tych elementach byli lepsi, nie musielibyśmy się martwić o tę końcówkę.
- Zabrakło dobrej gry Devina Bookera, który miał problemy z faulami. Do tego nie trafiał na swoim normalnym poziomie (6/16), miał co prawda 11 zbiórek i 6 asyst, ale popełnił aż 7 strat.
- Anthony Davis był motorem napędowym na tablicy ofensywnej Lakers. Sam miał aż 9 zbiórek w ataku, o 1 więcej niż cała drużyna Suns. Skończył mecz z 27 punktami, 15 zbiórkami i 2 blokami.
Milwaukee Bucks (15-6) – New York Knicks (12-8) 146:122
- Przez dwie kwarty był to wyrównany mecz. Knicks trzymali się blisko, ale w drugiej połowie ich atak nie utrzymał tempa ofensywy Bucks. Ich obrona w żadnym momencie nie była w stanie zatrzymać rywala, stąd aż 146 straconych punktów.
- Jalen Brunson:
W obronie nie zrobiliśmy praktycznie nic przez cały mecz. To cała historia. Trafili wiele rzutów. Czuli się komfortowo. Powinniśmy sprawdzić, żeby czuli się odwrotnie.
- Bucks trafili 60% rzutów z gry i 60% trójek. Do tego tych trójek było aż 23. 6 było dziełem Malika Beasleya, 5 Damiana Lillarda, 3 A.J. Greena, a po 2 dorzucili Khris Middleton, Marjon Beauchamp i Cameron Payne.
- Giannis Antetokounmpo co prawda rzucił mniej punktów od Juliusa Randle’a i przegrał z nim pojedynek strzelecki, ale 35 punktów, 8 zbiórek, 10 asyst i 3 przechwyty w wygranym meczu to na pewno nie jest coś, z czego nie można być niezadowolonym.
- Damian Lillard dołożył 28 punktów i 7 asyst, będąc drugim strzelcem zespołu.
- Dla Knicks poza 41 punktami Juliusa Randle’a, 24 rzucił Jalen Brunson, a 23 R.J. Barrett.
- Adrian Griffin (trener Bucks):
Dzisiaj zrobiliśmy wielki krok. Chcieliśmy pojechać do Vegas, ale gdy się tam znajdziemy, musimy zrobić to co do nas należy. Mamy tam dwa mecze do wygrania. Dzisiaj byliśmy lepszym zespołem. Nasza ławka była świetna, a publiczność fantastyczna. Czuć było atmosferę playoffs.
- Bucks są niepokonani w turnieju, wygrali 9 meczów z rzędu na własnym parkiecie i 10 z ostatnich 12.
Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.